24 lipca 2016
Ursynowski Targ Śniadaniowy
24 lipca to była nieziemsko upalna niedziela! Na szczęście organizatorzy targu udostępnili nam miejsce na trawie między drzewami, więc przybyłe wraz z nami świnki: Zarina, Papaya i Jane wybieg miały zielony i ocieniony.
Takie jedzeniowe imprezy przyciągają w Warszawie ludzi, więc i tym razem – mimo samego środka sezonu urlopowego – pojawiło się wielu odwiedzających. Najbardziej, oczywiście, naszym stoiskiem zainteresowane były dzieci, których wiele siedziało i patrzyło, co robią wszystkie trzy świnki. A co one mogły robić? Właśnie tak: wylegiwały się, skubiąc trawę! Opowiadałyśmy więc dzieciom, jak dbać o świnki, odpowiadałyśmy na pytania o to, co jedzą, kiedy śpią, skąd się wzięły w Polsce, dlaczego muszą mieszkać w stadzie, po co im miękkie norki. Naprawdę, ciekawość najmłodszych nie miała końca.
Przytrafiły się nam też rzeczy, które nas zmartwiły. Najpierw mały chłopiec, który wraz z innymi dziećmi przyglądał się świnkom, sięgnął nagle po kamyk i rzucił nim, próbując trafić w jedną ze świnek. Interweniowałyśmy natychmiast, starając się wytłumaczyć, dlaczego to zła zabawa. Gorzej, że mama malca nie zareagowała zupełnie. Mamy nadzieję, że przynajmniej nasza reakcja dała chłopcu do myślenia. Potem ojciec jednej z dziewczynek podziwiających świnki rzucił mało dowcipny komentarz: „To kiedy można będzie spróbować świnki morskiej?”. Na nasze oburzenie bronił się argumentem, że przecież to targ śniadaniowy.
Zaniepokoiło nas, że dorośli tak dziwnie reagują na zwierzęta i ich los. Przez cały dzień przychodziło do nas mnóstwo zainteresowanych, zachwyconych dzieci, stosunkowo niewielu dorosłych. A przecież wrażliwości (lub obojętności) na los zwierząt uczymy się przede wszystkim od rodziców.
Mimo wszystko udało nam się zainteresować świnkami większość dzieci – choć miałyśmy konkurencję w postaci żywego roju pszczół – i zebrać od dorosłych trochę pieniędzy na stowarzyszeniowe świnki w potrzebie.
~Natalinka