09 kwietnia 2016

Dzień Zdrowia Świnki Morskiej w Warszawie

Dzień Zdrowia Świnki Morskiej w Warszawie

Dzień Zdrowia Świnki Morskiej został zorganizowany w jednym z gabinetów przysposobionym specjalnie na ten cel: była zielona zagródka, gdzie prosiaki mogły zapoznać się ze sobą i coś przekąsić, były krzesełka i kanapy (i kozetka!) dla właścicieli - no i oczywiście było stoisko SPŚM!

Dzięki sprzedaży gadżetów udało się zebrać na leczenie i utrzymanie naszych podopiecznych sumę 355,50 zł!

Dodam jeszcze, że wielkie podziękowania należą się wszystkim Darczyńcom, całej załodze Kajmana z dr Moniką Toborek na czele oraz wszystkim, którzy chociaż na chwilę zatrzymali się i porozmawiali o Stowarzyszeniu i świnkach, a także niezastąpionym członkom, wolontariuszom i sympatykom SPŚM: Elurinowi, Natalince i borkussi.

~sempreverde

Świnki morskie to mają zdrowie!

Pierwszy pojawił się Pimpuś - i siedział z nami chyba najdłużej. Samczyk o wadze 1,5 kg o tak adekwatnym imieniu (film na YT) po prostu zapada w pamięć. Na wybiegu dołączali do niego koledzy i było kręcenie kuprami, stroszenie karków i ciche zgrzyty, ale szybko wszystko mijało w obliczu pierwszej powinności - zjedzenia jak najwięcej z zielonych pyszności!

Po pierwszej, samczej fali przyszła pora na wybieg dla samiczek.
Były i długowłose piękności, i krótkowłose śliczności. Pojawiła się też niewidoma panna, która nie miała najmniejszych problemów z trafieniem w zielone i sianko. Mimo że większość świnek się nie znała (na stałe na wybiegu zainstalowali się wysterylizowane Sojka i Kiwi oraz kastrat Gofer - wszystkie świnki sempre - i gorąco witali gości) zęboczynów nie było, ale też wszyscy czuwaliśmy nad bezpieczeństwem.

Co jakiś czas głowę do świńskiej oazy spokoju wkładała doktor Monika Toborek i wywoływała na wizytę - nie zawsze spotykało się to z entuzjazmem, ale w końcu po to tam świnki przyszły.

W trakcie wspólnego gapienia się na to, co na wybiegu wyprawiają prosiaki, płynęły świńskie opowieści - o rozrabianiu, o głaskaniu, o przyzwyczajeniach, o wyjątkowości, o zdrowiu, o charakterach, o tym, dlaczego im więcej, tym ciekawiej, o dobrym jedzeniu, o wyższości siana nad cukinią (to nakurat świnki) i o ciężkim życiu w samotności. Świnie dokonywały wyborów norek od Pucki i leżanek, materacy i norek od Kimery (moje - choć ich nie było - natychmiast zażyczyły sobie Kimerową leżankę z poduchami, Puckową norkę w odcieniach różu i magnesy na lodówkę), niektóre nawet testowały, czy taka, czy trochę większa.

Dzieci, które przyszły w towarzystwie świnek, wypełniały quizy, nie mogły oderwać oczu od szydełkowych świnek goiki i trochę pomęczyły moje nowe tymczaski.

Okazało się w trakcie spotkania i rozmów, że Pimpuś mieszka sam, namówiliśmy więc jego dorosłą opiekunkę na rozważenie adopcji kolegi. Chłopak wyszedł z ulotkami, namiarami i norką oraz wstępnym wyborem kolegi-adopciaka. Czy zgłosił się już do któregoś męskiego DT samotny Pimpuś?

~Natalinka