SPŚM

29 września, 2023

Świński komiks

Przed adopcją

 

Chcesz adoptować świnkę morską?

Nie wiesz jak?

To Twoje pierwsze zwierzątko?

A może przeraża Cię słowo „adopcja”?

 

 

Przedstawiamy krótki cykl wywiadów
z osobami, które już to mają za sobą.
Jeśli masz wątpliwości –
zauważysz, że nie tylko Ty!

Nie bój się – przeczytaj historie innych
i zobacz, że...

 

 

 

Nie taki diabeł straszny czyli rzecz o adopcjach

 

 

Porcella

Od jak dawna opiekujesz się zwierzętami?
Porcella: Zwierzęta były zawsze w domach, w których się wychowywałam.
We własnym, „dorosłym” domu, od 1993 roku na stałe zagościły świnki morskie.

Jak początkowo wyobrażałaś sobie adopcję?
Porcella: W ogóle sobie nie wyobrażałam adopcji. Doszłam do wniosku, że mojemu prosiakowi przydałby się kolega, a że moja córka zna kogoś, kto zna jednego
z forumowiczów, przejrzałyśmy wątki. Trafiłyśmy na wątek Zbyszka. Po wymianie postów, wiadomości prywatnych i telefonach odbyła się wizyta przedadopcyjna.
W krótkim czasie Zbyszek – obecnie Pontus – został do nas przywieziony. Chłopcy się szybko polubili, umowa została podpisana i tak już zostali razem.

Ludzie często wycofują się, ponieważ proces adopcji im nie odpowiada. Ty cierpliwie czekałaś na adopcję świnki. Czy miałaś kiedykolwiek chwile wahania?
Porcella: Podpisanie umowy adopcyjnej i przejście całej procedury uznałam za rzecz oczywistą i nieprzesadnie skomplikowaną. Schroniska przecież też zawierają umowy z osobami, którym wydaje się zwierzęta.
Tyle umów stale zawieramy – przecież nawet kupno masła w sklepie też jest umową, tyle, że ustną! – że skoro biorę na swoją odpowiedzialność bezbronne zwierzę, to nie ma nic dziwnego w potwierdzeniu tej odpowiedzialności na piśmie, imieniem i nazwiskiem. Nie ma się czego wstydzić, ani obawiać. Adopcja sprawia też wewnętrzną satysfakcję, bo robi się coś dobrego.
A cierpliwość przy zwierzętach zawsze jest potrzebna, no i – warto było poczekać
na uroczego czerwonookiego białaska!

 

motyk

Jak wygląda Twoja historia ze świnkami morskimi?
motyk: Jako dziecko miałem jednego prosiaka. Nie pamiętam z tego okresu zbyt wiele, ale pamiętam, że było to pocieszne zwierzątko i dostarczało mi sporo radości. I u progu dorosłości postanowiłem, że chcę kolejną świnkę. Pysia poleciła mi adopcje i wasze forum, poczytałem i doszedłem do wniosku, że chcę jednak dwie świnki. I wtedy na forum pojawił się Antoś. Udało się nam go adoptować, choć chętnych nie brakowało. Po dwóch tygodniach dołączył do niego Tygrys. Chłopaki zadomowili się szybko w swojej dużej klatce, a ja założyłem bloga, żeby pokazać innym jak wdzięcznym zwierzątkiem są prosiaki. Po paru tygodniach moje stado dogadało się całkowicie i od tego czasu mam moc potrójnych atrakcji.

Czy odczuwałeś stres przed wizytą przed adopcyjną? Na czym ona polegała?
motyk: Nie, nie stresowałem się. Sporo przedtem poczytałem o hodowli świnek (głównie na Caviarni), skompletowałem też niezbędne rzeczy: klatkę, zapas karmy, siana, itp. Rozmowa odbywała się w kilku etapach: wymieniliśmy sporo wiadomości z członkami SPŚM (pytali o warunki jakie zapewnię świnkom, czy wiem jak o nie dbać i czym karmić, czy mam wystarczającej wielkości klatkę). Chyba wypadłem nieźle, bo już po kilku dniach dostałem wiadomość, że Antoni jest już mój. Ostatnia weryfikacja miała miejsce przy odbiorze prosiaka i musiała wypaść dobrze bo Antoni wrócił ze mną do domu.

Jak postrzegasz działania Stowarzyszenia?
motyk: Stowarzyszenie postrzegam bardzo pozytywnie, w końcu pomaga tak już ukochanym przeze mnie świnkom. Staram się pomagać – Antoni i Tygrys byli maskotkami SPŚM na Dniach Ziemi w Warszawie. Mamy jedną świnkę na Domu Tymczasowym – szukamy jej nowego właściciela, zabraliśmy ją ze schroniska, bo ktoś po prostu wyrzucił ją na śmietnik. Na pewno parę drobiazgów jeśli chodzi o Stowarzyszenie można by udoskonalić, ale zaangażowania i pasji jego członkom nie brakuje. Efekty mówią same za siebie – mnóstwo świnek znajduje błyskawicznie nowe domy, wiele jest ratowanych z laboratoriów, pseudo hodowli
i przed hodowcami węży. To naprawdę przydatna i szlachetna organizacja.

 

natalia28051

Od jak dawna interesujesz się świnkami morskimi?
natalia28051: Świnkami interesuję się od dziecka. Jak byłam mała to miałam świnkę i stąd zainteresowanie tymi stworzeniami.

Skąd dowiedziałaś się o adopcji świnek?
natalia28051: O adopcji dowiedziałam się przypadkowo ze strony internetowej. Szukałam osoby, która miałaby świnkę do oddania i tak trafiłam na Caviarnię.

Czy podczas adopcji zdarzyło się coś co Cię szczególnie zaskoczyło?
natalia28051: Podczas adopcji nic negatywnego się nie wydarzyło. Mam tylko pozytywne odczucia, osoby z forum pomagały mi bardzo dużo i udzielały mi informacji. Trochę musiałam czekać na transport, ale warto było. Ogólnie byłam bardzo zadowolona.

Jak wyobrażałaś sobie rozmowę przed adopcyjną? Czy odczuwałaś stres?
natalia28051: Byłam troszeczkę poddenerwowana, bo pierwszy raz spotkałam się z czymś takim, ale niepotrzebnie. Osoba, która była na wizycie przed adopcyjnej była bardzo sympatyczna. Miło mi się z nią rozmawiało i dała mi też od siebie wiele cennych wskazówek dotyczących utrzymania świnek, ich żywienia i pielęgnacji.
Z resztą do tej pory jak mam problem mogę się z nim zwrócić do niej czy do innej osoby z forum.

 

izydorek

Skąd pomysł na adopcję świnki morskiej?
izydorek: Kupiłam świnkę w sklepie zoologicznym i zaczęłam czytać forum o wizażu. Tam dziewczyny pisały, że są to zwierzątka stadne. Postanowiłyśmy sprawić mojemu zwierzaczkowi przyjaciela. Weszłam na stronę Caviarni i zauroczyła mnie świnka
o imieniu Kocurek.

Jak w Twoim przypadku przebiegała rozmowa przedadopcyjna?
izydorek: Powiedziałam opiekunce o całej sytuacji jaka zaszła w moim życiu świnkowym, o tym jak opiekuję się świnką, jaki charakter ma jego przyszły kolega oraz jakie warunki i zasady obowiązują mnie przy adopcji. Bardzo szybko umówiłyśmy się na odbiór świnki.

Jaką cenną wskazówkę mogłabyś przekazać osobom chcącym adoptować świnkę?
izydorek: Aby najpierw dobrze się zastanowiły, bo te zwierzątka nie powinny być same tylko jednak w przynajmniej dwu osobowym stadzie. Potrzebują pielęgnacji
i opieki weterynarza.

 

Agnieszka

Jakie było Twoje pierwsze wrażenie po zarejestrowaniu się na forum Stowarzyszenia Pomocy Świnkom Morskim?
Agnieszka: Nie ukrywam, że jak znalazłam forum to głównie chodziło mi
o wskazówki żywieniowe, odnośnie pielęgnacji itp. Chcieliśmy kupić w sklepie zoologicznym jedną świnkę, ale dzięki Caviarni stało się inaczej. Ogólnie wielki pozytyw za to, że są ludzie zwracający uwagę nie tylko na psy czy koty, ale i na małe żyjątka, które również zasługują na dom.

Skąd pomysł na adopcję?
Agnieszka: Jak każdy człowiek, który kocha zwierzaki chciałam wypełnić pustkę spowodowaną brakiem żywego stworzenia w domu i opiekować się nim, polepszyć mu warunki bytowe do końca jego dni.

Dlaczego świnka morska?
Agnieszka: Ponieważ są urocze. A tak naprawdę to miałam dwie świnki
w dzieciństwie, które niestety dość szybko odeszły i pozostał sentyment do tych zwierząt, do tych kwików i tupotu stópek. Po powrocie do Polski i lekturze forum byłam pewna, że nie będziemy mieć drugiego psa, tylko te małe uszatki.

Jakie emocje kierowały Tobą w dniu odbioru adoptowanej przez Ciebie świnki?
Agnieszka: Nerwy, ponieważ czytać o świnkach a spotkać się z jedną po dwudziestu latach to dwie różne rzeczy i duży stres, przynajmniej dla mnie. I ta ciekawość, czy się dogadamy. Oraz wielka radość, że ktoś nam zaufał i powierzył nam nowych członków rodziny. Wiele razy sprawdzałam czy mam karmę taką jak trzeba, czy klatka stoi w dobrym miejscu i czy norki są miękkie. Dużo pomógł nam Dom Tymczasowy, który cierpliwie nam tłumaczył i mówił, co mamy kupić i co robić. Ale stres straszny, aż do momentu kiedy wzięłam świnkę na ręce i dopóki się nie wtuliła w szyję. Po tym wiedziałam, że będzie nam dobrze razem.

 

KARINA

Jak trafiłaś na forum Stowarzyszenia?
KARINA: To smutna i bolesna dla mnie historia. Moja ukochana świneczka Perlit odeszła za Tęczowy Most. Długo nie mogłam dojść do siebie po jej stracie, ciągle zastanawiałam się, co zrobiłam nie tak i czy mogłam jakoś temu zaradzić. W poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące mnie pytania natrafiłam na stronę Stowarzyszenia, które wtedy było jeszcze Klubem Pomocy Świnkom Morskim. Strona Stowarzyszenia jest na tyle ciekawa i obfituje w fachowe informacje, że nie wyobrażam już sobie życia bez niej, zaglądania na nią kilka razy dziennie.

Co możesz powiedzieć o całym gronie osób, które aktywnie działają na rzecz świnek morskich? Czy jest coś, co Cię szczególnie zaskoczyło?
KARINA: To jest niesamowite ile osób jest zarejestrowanych na forum (dane
z 06.08.2010 godz. 10:45 – 2127 użytkowników), oczywiście nie wszystkie się jednakowo udzielają. Jestem pod bardzo dużym wrażeniem i podziwiam tych, którzy ostatnie pieniądze wydają na pomoc dla świnek (kupują karmy, wydają krocie na leczenie, wspomagają darowiznami , rozwieszają plakaty informacyjne), albo mimo braku miejsca w mieszkaniu i niechęci domowników jednak stawiają kolejną klatkę.

Co czułaś w dniu odbioru świnek?
KARINA: Ciężko powiedzieć, bo był to jeden wielki przekładaniec emocjonalny. Od niepewności czy wszystko będzie dobrze, po euforię towarzyszącą małym dzieciom podczas rozpakowywania prezentów od Mikołaja. Jestem szczęśliwą posiadaczką dwóch adoptowanych ze Stowarzyszenia świnek, choć tak do końca to nie wiem czy to ja je mam czy one mnie. Zdecydowałam się na dwie starsze świneczki po przejściach, ponieważ takim chyba trudniej znaleźć domek i kochającego opiekuna. Większość ludzi chce adoptować młodziutkie zwierzaki, aby cieszyć się z ich towarzystwa jak najdłużej i mieć możliwość „wychować” je po swojemu. Nasze dziewczynki długo się błąkały po różnych domach aż wreszcie trafiły do nas. Nigdy nie zapomnę jak chyba po pół roku zdobywania ich zaufania, Proxima po raz pierwszy położyła się na mnie i odprężona wyciągnęła sobie na mnie nóżki. To było coś niesamowitego.

 

diore

Jak to jest wychowywać takie małe zwierzątko jakim jest świnka morska?
diore: Wychowywać takie maluchy to proste zadanie, bo wystarczy je... mocno kochać. A nie jest to trudne – pomyślcie – są kudłate, mięciutkie, witają Was piskiem. A tak poważnie, poza miłością do małych stworzonek należy wykazać się rozsądkiem, cierpliwością (jeśli prosiaki żyły wcześniej w trudnych warunkach) i spostrzegawczością – jeśli świniaki zaczynają się zachowywać inaczej niż zwykle może to świadczyć o tym, że dzieje się z nimi coś złego. Ale odchylenie od normalnego zachowania można stwierdzić jedynie wtedy gdy na co dzień poświęcamy im tyle czasu, że zdążymy je poznać, widzimy jaki mają temperament, co je cieszy i co denerwuje, i zanotowanie zmiany w ich zachowaniu przychodzi nam łatwo. Jeśli nie mamy tego czasu – nie decydujmy się na adopcję. Poza tym adopcja (jak i w ogóle posiadanie jakiegoś pupila) bardzo uczy zorganizowania, samodzielności, i odpowiedzialności. To jednak troszkę jak z dzieckiem – nie możesz malucha zostawić bez opieki. On jest zależny od Ciebie i musisz o tym zawsze pamiętać. Podsumowując jednak wychowywanie świnek to czysta radość i satysfakcja. Gdybym miała kolejny raz podjąć się tego zadania na pewno bym się zdecydowała.

Czy stres podczas adopcji jest nieunikniony?
diore: Mnie ‚testowała’ bardzo przyjemna osoba. Jadąc na spotkanie do niej czułam delikatny stres, choć nie bardzo wiedziałam dlaczego. Przecież nie miałam żadnych niecnych zamiarów, chciałam tylko pomóc potrzebującym prosiakom. I stres nie jest konieczny – jeśli tylko chcesz adoptować świnki z czystego serca to osoba przeprowadzająca wizytę na pewno to wyczuje. Nie musisz wiedzieć wszystkiego na temat świnek morskich – nikt tego nie wie. Ogólnie stres lekki jest , ale niepotrzebnie – każdy chce dla prosiaków jak najlepiej. Ludzie tutaj nie spotykają się po to, by czynić komuś nieprzyjemności. Jednoczy nas jeden cel – pomoc świnkom morskim.

Obecnie ponad tysiąć świnek zostało uratowanych. Wszystkie z nich trafiły do kochających domów. Jak się do tego odniesiesz?
diore: Adopcja ponad tysiąca świnek to wspaniała sprawa. Sama idea adopcji jest rewelacyjna. Tyczy się to wszystkich istot. Od zawsze byłam za pomocą dla zwierząt. Mam cztery psy i wszystkie to znajdy/podrzutki/schroniskowe łatki. Z tego też powodu uważam, ze trzeba jak najszerzej propagować tego typu działania – roznosić ulotki, rozwieszać plakaty. Jeśli każdy z nas zrobi to w swojej miejscowości/najbliższej okolicy, to myślę, ze ten tysiąc szybko się, co najmniej, podwoi. Mam też nadzieję, że wśród ludzi pojawi się większa świadomość i odpowiedzialność za istoty żywe – jeśli tak będzie, to żadna adopcja nie będzie już potrzebna i tak naprawdę tego nam wszystkim życzę.

 

milky_monster

Czy świnka morska to Twoje jedyne zwierzę?
milky_monster: W chwili obecnej Luka i Buka, moje świnki adoptowane od Stowarzyszenia, to jedyne zwierzęta w moim nowym domu. Mój dom rodzinny natomiast zawsze pełen był zwierząt żyjących ze sobą w pełnej harmonii. Świnki bez problemu mogą żyć z innymi zwierzętami w jednym ognisku domowym, czego przykładem są nasze dwa jamniki i 6 świnek, które nigdy nie wchodziły w negatywne wzajemne relacje.

Jak dowiedziałaś się o Stowarzyszeniu?
milky_monster: O Stowarzyszeniu dowiedziałam się przez przypadek. Po śmierci Rudzi postanowiłam zaopiekować się kolejną świnką. Problem jednak polegał na tym, że nie chciałam jej kupić w sklepie. Pomyślałam sobie, że skoro są miejsca, w których mogę adoptować królika, kota czy psa, to na pewno musi być takie, z którego będę mogła przygarnąć nowego świnkowego przyjaciela. Wpisałam w wyszukiwarkę „adopcje świnki morskie”, wyskoczył link do strony Stowarzyszenia, zakochałam się w Luce, potem w Buce i tak już nam do dzisiaj zostało.

Co sądzisz o adopcji?
milky_monster: Biorąc pod uwagę obecną sytuację wszystkich krzywdzonych, bezmyślnie rozmnażanych, opuszczonych i bezdomnych zwierząt w tym kraju sądzę, iż adopcja jest jedynym słusznym sposobem nabycia zwierzęcego kompana życia. Świnki oddawane przez Stowarzyszenie do adopcji są zawsze zdrowe, zadbane, mamy pewność, co do płci i tego, że samiczki nie są ciężarne. Żadnej z wymienionych rzeczy nie jest nam w stanie zagwarantować sprzedawca w sklepie zoologicznym czy też pseudo hodowli. Adopcja to największy wyraz szacunku i miłości do zwierząt jakim człowiek może się w tych czasach wykazać. Dlatego powtórzę jeszcze raz hasło Stowarzyszenia: „Nie kupuj. Adoptuj!” A najlepiej jeśli adoptujesz dwie świnki jednej płci od razu!

Jakie emocje towarzyszyły Ci podczas podpisywania umowy adopcyjnej?
milky_monster: Na pewno nie były one negatywne w żadnym stopniu. Wielu ludzi wzbrania się przed podpisaniem umowy, argumentując to udostępnianiem ludziom postronnym naszych danych osobowych. Prawda jest taka, że umowa w żaden sposób nie narusza naszej prywatności a adoptowanemu zwierzęciu daje prawne narzędzie do dalszego szczęśliwego życia. Powinniśmy pamiętać, że to nie nasze dane osobowe, ale gwarancja tego, że świnka nie będzie rozmnażana, że będzie miała odpowiednią opiekę weterynaryjną i że już nigdy nie zazna krzywdy z rąk człowieka są głównymi celami podpisania takiej umowy. Nie ma się czego bać, to nie boli. A w dodatku jest to ostatni krok na drodze ku nowej, wieloletniej przyjaźni z naszą wymarzoną świnką.

 

...i jak? Nie jest tak źle, prawda?

Jeśli decyzja zapadła i decydujesz się na świnkę –
zapraszamy do kontaktu z naszym Teamem Adopcyjnym,
który chętnie odpowie na wszystkie pytania dotyczące
dalszych procedur SPŚM:

Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.

Jeśli nadal się wahasz zapraszamy do dalszej lektury naszego serwisu :)