Moja świnka ma 4 lata i na brzuszku, aż 5, bezbolesnych i twardych guzków, chyba jeden sutkowy. Weterynarz od gryzoni nie chce ich operować, bo samiczka ma za mało skóry do zszycia, i mają tendencje do rozmnażania.
W dodatku nie dał gwarancji, że to coś da, bo guzki mogą odrastać.
Od tej wizyty odczuwam straszny niepokój, wet zamiast mnie uspokoić, rozłożył ręce. - ja wpadłam w panikę.
Mam teraz czekać, aż guzki zajmą ważny organ np. serduszko lub pęcherz i wtedy prosiaczek umrze.
Obecnie śwince nic nie dolega poza tymi wstrętnymi naroślami.