
Dziś wieczorem po 19.30 odszedł za Tęczowy Most książę z bajki, mój kochany histeryk, Sheeran. Trafił do mnie jako Sebastian razem ze swą żoną Torpedą (dziś Destiny) w kwietniu 2014r. Mieli być na chwilę, na tymczas.... poszli nawet w listopadzie 2014r do adopcji, ale już w grudniu wrócili. Tak miało być, zostali. Byli już starsi i dobrze nam było razem... Dwie gwiazdy wszelkich imprez plenerowych, on ulubieniec lecznicy wzbudzający dziki zachwyt swą niezwykłą urodą.... Jeszcze we wtorek śmigał po salonie za uciekającym brokułem, w środę w nocy poczuł się źle, siedział mocno skulony. Dostał przeciw zapalne, w czwartek katar był już spory, ale jadł, nawet się ożywił. Dziś trafiliśmy z samego rana do dr Izy, RTG.... płyn w płucach. Dostał silne leki, wygrzał się na termoforze... Może gdybym zareagowała w czwartek, może by się udało. Za tydzień kończyłby 5 lat... Jeszcze nie wiem, co było przyczyną, czy tylko zapalenie płuc, czy....może chłoniak. Był badany, bo ostatnimi czasy schudł znacznie, ale badania krwi, tarczycy, serca nic nie wykazały. Był radosny, awanturował się o jedzenie, rzucał pustym poidłem z oburzeniem jak udzielny książę....Zostawił po sobie pustkę. Destiny jest w żałobie, tak jak i my. Ona wiedziała już wcześniej, dużo leżała przy nim, jakby się żegnając. A teraz pociesza mnie, jakby chciała powiedzieć, że tak musiało być... Zbyt kruche te nasze zwierzaki, zbyt szybko i nagle odchodzą...
To pierwsza świnka z naszego stada, która pobiegła za Tęczowy most. Mam nadzieję,Tinka, moja pierwsza psinka, że Bajtek, mój nieznośny west, i Kruszynka, moja pierwsza świnka, zaopiekują się nim po tamtej stronie. Żegnaj Edziulku, mam nadzieję, że nie cierpiałeś...