Nie znalazłam takie tematu, a pomyślałam, że może ktoś ma jakieś praktyczne rady na ten temat, i mógłby coś poradzić.
Latem wykryliśmy u Tosi dwa kaszaki - mniejszy i większy, usytuowane na lewym boku. Ze względu na jej wiek (7 lat) usuwanie operacyjne raczej nie wchodzi w grę, więc zostały one wyczyszczone przez doktor Anię z Solca Kujawskiego. Mniejszy już się nie odnawia, natomiast większy... Już dwukrotnie musiał być ponownie oczyszczany - raz przez panią doktor z krakowskiej Oazy, raz zabrałam się za to sama. Strupek po nim jest dość spory, Tosia ma po prostu duży otwór na boku... W Oazie dostałam zalecenie, by regularnie oczyszczać, coby nie stworzył się stan zapalny, ale nie jestem pewna, jak się za to zabrać, żeby było to jak najmniej bolesne dla Tośki? Ostatnio strasznie piszczała, nie udało mi się też oczyścić tego w 100%... Wycięłam jej sierść wokół rany, żeby się nic tam nie dostało, planuję też zmienić trociny na dry bed, czy mogę zrobić coś jeszcze, żeby zapewnić śwince jak największy komfort w związku z tą przypadłością? Macie jakieś metody pielęgnowania takiego odnawiającego się kaszaka? Dezynfekujecie go czymś specjalnym?
Nieoperacyjny kaszak
Moderator: Dzima
- Marikaaa
- Posty: 424
- Rejestracja: 14 lut 2015, 19:04
- Miejscowość: Piaseczno/W-wa
- Kontakt:
Re: Nieoperacyjny kaszak
Mam świnkę z ropniami. W związku z tym wetka zabroniła mi dawać jakichkolwiek trocin, peletów, mat, ręczników, kocyków, polarków, żeby nic się nie dostało się do otwartej rany. Mam zielone światło wyłącznie na podkłady higieniczne, często zmieniane żeby nie było leżenia na mokrym... Prosiaczek jest stary, nie ma chętki na robienie podkopów, więc włożyłam mu pod spód koc, żeby miał mięciutko. A co do dezynfekcji - używałam octeniseptu i rivanolu. To chyba uniwersalne środki na rany o różnej etiologii. Tym drugim za pomocą strzykawki bez igły można było porządnie przepłukać bardziej głęboką dziurę. Woda utleniona jest już dyskusyjna, jedni polecają, drudzy wręcz zabraniają. Czytałam też tu na forum, że przy kaszaku ktoś używa jodyny - bo ma szybko zaschnąć.
Teraz: Florek od 22.07.2015 + Zdzisio od 22.10.2018
Nasz wątek: http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=5805
Dawniej: Czarnulka, Mała, Naleśnik, Nicek, Orzeszek, Wicherek
Nasz wątek: http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=5805
Dawniej: Czarnulka, Mała, Naleśnik, Nicek, Orzeszek, Wicherek
Re: Nieoperacyjny kaszak
Dziękuję bardzo za odpowiedź Z podkładami przy trzech świnkach chyba nie dam rady finansowo... Tym bardziej, że rana, gdy już się zasklepi, jest zamknięta. Ale trociny i żwirek usunę obowiązkowo. I zaopatrzę się w te dwa leki, plus strzykawka bez igły. Jeszcze raz dziękuję!
- Marikaaa
- Posty: 424
- Rejestracja: 14 lut 2015, 19:04
- Miejscowość: Piaseczno/W-wa
- Kontakt:
Re: Nieoperacyjny kaszak
Podkłady, gdy rana jest świeża. Faktycznie, nawet pojedynczy prosiek szybko potrafi rozprawić się z taką pieluchą. Świnki zwykle goją się błyskawicznie, ze 2-3 dni. U nas trwa to tym razem troszkę dłużej. Jak się skończy, mam zalecone właśnie trociny pod matę, żeby było bardziej miękko (też chora łapa, a dotychczas stosowałam pelet). Nie napisałam dokładnie - stosowałam Octenisept lub Rivanol, bo dwa środki dezynfekujące na raz nie są raczej potrzebne.
Teraz: Florek od 22.07.2015 + Zdzisio od 22.10.2018
Nasz wątek: http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=5805
Dawniej: Czarnulka, Mała, Naleśnik, Nicek, Orzeszek, Wicherek
Nasz wątek: http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=5805
Dawniej: Czarnulka, Mała, Naleśnik, Nicek, Orzeszek, Wicherek
- dortezka
- Posty: 7493
- Rejestracja: 07 lip 2013, 20:28
- Miejscowość: Wrocław
- Kontakt:
Re: Nieoperacyjny kaszak
My u Balbinki kaszaka jakby.. wypalaliśmy.. tzn po wyciśnięciu co wieczór przykładałam do otworu patyczek nasączony jodyną.. ciutkę piekło bo to na alkoholu, ale już 1,5 minęło i w sumie kaszak płaski. Nie odnawia się, nic się z nim nie dzieje, jedynie miejsce gdzie on był, jest widoczne. Tylko, że u nas kaszak miał mniej niż 1 cm..
Wątek moich Pipulek:
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=55&t=658
Halinko, Pigulku, Balbisiu, Fifi&Rifi, Freciu.. tęsknimy http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =71&t=4215
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=55&t=658
Halinko, Pigulku, Balbisiu, Fifi&Rifi, Freciu.. tęsknimy http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =71&t=4215
Re: Nieoperacyjny kaszak
Hm, mi się wydaje, że zasklepia się nieco szybciej, ale może z kaszakiem jest inaczej? Albo po prostu mi się wydaje W każdym razie obserwuję to uważnie, i nie widziałam na razie, żeby czymś się zanieczyściło, ale lepiej dmuchać na zimne.
Dorotezka, w takim razie również spróbujemy z jodyną, jeśli jest szansa, że można go w ten sposób zaleczyć, albo chociaż podleczyć. A oczyszczaliście go codziennie?
Generalnie ten kaszak był rzeczywiście sporawy, ciężko mi zmierzyć, jakieś 3-4 cm? Ale teraz już nie rośnie do takich rozmiarów, osiąga właśnie jakiś 1-1,5cm.
Dorotezka, w takim razie również spróbujemy z jodyną, jeśli jest szansa, że można go w ten sposób zaleczyć, albo chociaż podleczyć. A oczyszczaliście go codziennie?
Generalnie ten kaszak był rzeczywiście sporawy, ciężko mi zmierzyć, jakieś 3-4 cm? Ale teraz już nie rośnie do takich rozmiarów, osiąga właśnie jakiś 1-1,5cm.
- dortezka
- Posty: 7493
- Rejestracja: 07 lip 2013, 20:28
- Miejscowość: Wrocław
- Kontakt:
Re: Nieoperacyjny kaszak
Wadera, tylko ja od razu mówię, że nasz był mały.. po pierwszym wyciśnięciu wyglądał tak:
któregoś razu się sam.. otworzył.. i wtedy właśnie wet stwierdził, że spróbujemy "wypalić" i albo się uda, albo będzie musiała mieć wyciętego dopóki jest nie duży..
no i przez jakiś czas codziennie oczyszczaliśmy delikatnie miejsce kaszaka (a powstał taki krater aż, ta dziurka widoczna na zdjęciu była na tyle duża, że patyczka higienicznego mogłam przez nią wcisnąć) i oczyszczony otwór w środku przecierałam patyczkiem nasączonym jodyną.. chcę zaznaczyć, że wcześniej kaszak się 3 razy odnawiał.. po tych zabiegach w sumie nie odnowił się już do tej pory a minął ponad rok. Tyle, że Balbiś ma taki płaski ślad, gdzie ten kaszak był, i raz na pół roku wet jej to naciska by sprawdzić, czy coś się tworzy.. biała wydzielina (ropa?) się w sumie nie pojawia..
Takie "wypalanie" przeprowadzaliśmy chyba przez miesiąc.. na początku troszkę się jeszcze w nim zbierało i tak z dnia na dzień coraz mniej..
U Ciebie kaszak jest większy, ale tak naprawdę, nie macie nic do stracenia..
któregoś razu się sam.. otworzył.. i wtedy właśnie wet stwierdził, że spróbujemy "wypalić" i albo się uda, albo będzie musiała mieć wyciętego dopóki jest nie duży..
no i przez jakiś czas codziennie oczyszczaliśmy delikatnie miejsce kaszaka (a powstał taki krater aż, ta dziurka widoczna na zdjęciu była na tyle duża, że patyczka higienicznego mogłam przez nią wcisnąć) i oczyszczony otwór w środku przecierałam patyczkiem nasączonym jodyną.. chcę zaznaczyć, że wcześniej kaszak się 3 razy odnawiał.. po tych zabiegach w sumie nie odnowił się już do tej pory a minął ponad rok. Tyle, że Balbiś ma taki płaski ślad, gdzie ten kaszak był, i raz na pół roku wet jej to naciska by sprawdzić, czy coś się tworzy.. biała wydzielina (ropa?) się w sumie nie pojawia..
Takie "wypalanie" przeprowadzaliśmy chyba przez miesiąc.. na początku troszkę się jeszcze w nim zbierało i tak z dnia na dzień coraz mniej..
U Ciebie kaszak jest większy, ale tak naprawdę, nie macie nic do stracenia..
Wątek moich Pipulek:
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=55&t=658
Halinko, Pigulku, Balbisiu, Fifi&Rifi, Freciu.. tęsknimy http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =71&t=4215
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=55&t=658
Halinko, Pigulku, Balbisiu, Fifi&Rifi, Freciu.. tęsknimy http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =71&t=4215
- diefenbaker
- Posty: 1786
- Rejestracja: 17 lip 2013, 18:15
- Miejscowość: Piaseczno
- Kontakt:
Re: Nieoperacyjny kaszak
Wczoraj u Zająca został zdiagnozowany kaszak, ma ok. 2 cm. Ma na wieczór umówiony zabieg jego usuwania, podobno trzeba wyciąć całość, żeby się nie odnawiał. Mam jednak obawy ze względu na jego wiek, ponad 6 lat. Czy ktoś się spotkał z przypadkiem, żeby to samo zeszło, nie rosło? Śwince nie wydaje się to przeszkadzać, nawet przy dotykaniu, a jest on mocno wrażliwy. Zastanawiam się czy nie zaczekać...
- sosnowa
- Posty: 15290
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Nieoperacyjny kaszak
Nasza Turbula miała kaszaki na grzbiecie i nodze. Na grzbiecie był wielki, jak spory orzech laskowy, został raz wyciśnięty i niegdy sie nie odnowił. Na nodze byl dwa razy wyciskany odnawiał się, w końcu został wycięty. Wynika z tego, że nigdy nie wiadomo, ale raz wycisnąć chyba mozna spróbować?
- diefenbaker
- Posty: 1786
- Rejestracja: 17 lip 2013, 18:15
- Miejscowość: Piaseczno
- Kontakt:
Re: Nieoperacyjny kaszak
Dziękuję. Sama nie dam rady się tego podjąć, ale utwierdziłam się w przekonaniu, żeby nie wycinać tylko usunąć środek. To jest pod brodą niestety. Poproszę o to w MV.