Tania - osobista i długa historia.

Pamięci tych, które odeszły...

Moderator: pastuszek

Awatar użytkownika
Chryzantem
Posty: 953
Rejestracja: 05 sie 2013, 14:37
Miejscowość: Katowice
Kontakt:

Tania - osobista i długa historia.

Post autor: Chryzantem »

Tania odeszła już dawno, ale pisać o niej nadal mi ciężko.
Dla nakreślenia sytuacji powiem, że jestem człowiekiem aspołecznym, nigdy nie umiałam się dogadać z ludźmi i niemalże całe życie jestem takim pesymistycznym samotnikiem, któremu strasznie ciężko otworzyć się na innych.

Nigdy nie miałam zwierząt domowych, rodzice mi wmawiali że mam alergię na sierść żebym im dała spokój z ciągłym marudzeniem. Bawiłam się z psami i kotami u rodziny, a po pewnym czasie przeszła mi faza na własnego pupila. W sumie nie zastanawiało mnie nigdy to, że tak naprawdę żadnych objawów alergii nie miałam, nawet po kontakcie ze zwierzakami u kogoś.
Mając jakieś 19 lat (2009-2010) poznałam pewnego faceta i zaczęłam do niego jeździć do Wrocławia (z Katowic). Jego brat (który teraz jest właścicielem znanego tutaj sklepu Hipcio) zaczął hodować świnki morskie na wystawy. Spodobały mi się te zwierzątka, zawsze trochę się z nimi pobawiłam. Moją uwagę zwróciła jednak Tania. Siedziała na samym dole regału z klatkami, z samcem rozpłodowym dla sprawdzenia, czy może mieć młode. Była taka przestraszona, bo Zeus (ten samiec) ciągle ją męczył i było mi jej szkoda.
I tak zaczęłam z nią spędzać najwięcej czasu. Nawet mam nasze pierwsze wspólne zdjęcie, jeszcze we Wrocławiu:

Obrazek

Wtedy już czułam, że pojedzie ze mną do Katowic. Na wakacje poszłam do pracy i za zarobione pieniądze we wrześniu odkupiłam Tankę. Podróż pociągiem jakoś nam minęła, ja byłam przerażona bo się bałam że coś się jej stanie, ona była przerażona bo nie miała pojęcia o co chodzi. Ale zniosła wszystko dzielnie, i jakiś pan żul na dworcu w Katowicach stwierdził, że "to tygrys tylko jeszcze taki nie wyrośnięty" :)
Moi rodzice pochodzili dosyć sceptycznie do tego wszystkiego. Nie wyrazili sprzeciwu, jak powiedziałam że ją przywiozę, jednak było widać że nie są do końca przekonani.
Oczywiście byłam świńskim żółtodziobem, nie znałam jeszcze strony Stowarzyszenia, więc nieco ze strachem do tego wszystkiego podchodziłam. Brat byłego udzielał mi rad, i jakoś to wszystko ruszyło.
Pierwsze dni u nas :

Obrazek
Obrazek

Tania Cometa, black coronet. Tak miała wpisane w rodowodzie. Nie nadawała się na wystawy, z powodu kępki rudych włosów na grzbiecie. Ale mnie to totalnie nie obchodziło, dla mnie była najpiękniejszą świnką na świecie. Miała oczka jak czarne koraliki i mięciutkie futerko. Powoli zaczęłyśmy się oswajać do siebie nawzajem, rodzice również zaczęli się Taniuszą interesować. Tata przynosił jej trawę, jak wracał z pracy a mama trzymała na ramieniu podczas rozwiązywania krzyżówek na kanapie.
Chłopak z Wrocławia ze mną zerwał. Bardzo źle to zniosłam, zrobił to po 3 latach związku i to w moje urodziny. Nie mogłam się ogarnąć, a Tanka była obok i nie wyrażała sprzeciwu kiedy jej płakałam w futerko. Patrzyłam jej w oczy i miałam wrażenie, że chyba trochę rozumie co się dzieje. Właśnie w tamtym momencie strasznie się do niej przywiązałam. Byłam znowu sama, bez znajomych praktycznie a Tanka zawsze przy mnie była. Została moją jedyną przyjaciółką, gadałam z nią godzinami chociaż wiedziałam że oczywiście nie odpowie.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Rozpieściłam ją niesamowicie. Siedziała ze mną, na swoim ukochanym kocyku na biurku, obok mojej klawiatury, praktycznie całymi dniami. No chyba że akurat mama ją zabrała do siebie na ramię :P Kupowaliśmy jej przysmaki, tata już został ochrzczony przynosicielem trawy (kiedy wracał do domu i otwierał drzwi kluczem, a tylko on tak robił z naszej trójki, to od razu Tanka darła się wniebogłosy), mama również ją polubiła. Taniusza nauczyła się jej wskakiwać na kolana i wbiegać na ramię sama, więc wystarczyło ją tylko położyć na kanapie obok mamy. Jednak nikt nie kochał Tanki tak jak ja, byłam w stanie dla niej zrobić wszystko. Jeździła z nami wszędzie, spędziła z nami Wigilię u babci, gdzie my tam i ona.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po jej trzecich urodzinach niestety coś zaczęło się dziać. Wiedziałam, że za długo było zbyt dobrze, ale starałam się nie myśleć o tym że coś się w końcu musi zepsuć.
Tanka zaczęła piszczeć przy siusianiu. Ja oczywiście nie mając pojęcia o co chodzi, ignorowałam to dosyć długo. Dopiero brat byłego uświadomił mnie, że to jednak nie jest normalne. U pierwszego weta usłyszeliśmy, że to zapalenie pęcherza. Ale sumienie nie dawało mi spokoju, poza tym już odnalazłam SPŚM i pojechaliśmy jeszcze do DogVetu w Chorzowie. I tam się już szybko potoczyło - rentgen, dwa duże kamienie, możliwe do usunięcia tylko operacyjnie. To był dla mnie szok - jak to, moja jedyna motywacja do życia miałaby nagle ode mnie odejść? Cały czas jak głupia wierzyłam, że będzie dobrze, ale oczywiście nie było.
Operacja się udała, ale pęcherz był w złym stanie, kamienie już zdołały zebrać żniwo. Pamiętam jak jechaliśmy z nią do domu, i mama która trzymała transporter nagle się rozpłakała i powiedziała że Tanka nie oddycha. Tata dodał gazu i w domu okazało się, że jednak żyje. Położyłyśmy ją na kanapie i obydwie usiadłyśmy obok. Tanka, jeszcze nie do końca przytomna po operacji i obolała jak diabli, zaczęła się czołgać do mamy, czując jej zapach i chcąc jak zawsze wskoczyć jej na kolana. Nie mogłyśmy powstrzymać łez na ten widok.
Dwa dni później wyszłam z domu na spotkanie z facetem, o 19stej mama zadzwoniła że mam natychmiast przyjechać bo Tanka nie chce jeść i ogólnie jest źle. Jadąc autobusem wierzyłam, że pewnie przesadza i że na pewno wszystko jest okej. Nie było, oczywiście.
Tanka nie żyła, jak wróciłam do domu. Mama próbowała jej robić sztuczne oddychanie, płakała nad jej ciałkiem. To było 18stego listopada 2012 roku.

Śmierć Tanii to był dla mnie ogromny cios. Nie mogłam w to uwierzyć, że jej nie ma obok w klatce, na kocyku, że jej po prostu nie ma już. Długo się nie mogłam pozbierać, zamknęłam się z powrotem na ludzi i nie chciałam żyć. Moja jedyna motywacja życiowa odeszła.
I to była moja wina. Moja ignorancja, niewiedza, głupota doprowadziła do jej przedwczesnej, niepotrzebnej śmierci. Do tej pory nie potrafię sobie tego wybaczyć i chyba nigdy nie wybaczę. Pamiętam o tym i zawsze Tania będzie moją pierwszą, ukochaną świnką, zajmującą wyjątkowe miejsce w moim sercu.

Kocham moje dziewczyny, są dla mnie najważniejsze, ale strach i pamięć o Tance sprawia, że jeden ich dziwny pisk czy niechęć do jedzenia wywołuje u mnie panikę. Nie wyzbędę się tej paranoi.

To chyba wszystko. Nie umiem opisać słowami, tego co mnie łączyło z Tanką, wiem że to było coś wyjątkowego i żaden człowiek mi tego nie zapewni.
Jaguś

Re: Tania - osobista i długa historia.

Post autor: Jaguś »

Pięknie napisałaś. Ja też mam kilka zwierząt, kilka już odeszło i wszystkie je kochałam tak samo mocno. Jednak jest coś takiego, że czasem trafia się na "tego" zwierza - powstaje więź szczególna. Nie możesz myśleć, że zawsze mogłaś zrobić dla niej coś więcej - zrobiłaś dla niej bardzo wiele i ona wiedziała i czuła się kochana. Ten ból w Tobie pewnie zostanie. Zmieni się z czasem, ale zostanie. Ja tak mam. Jestem postrzegana jako "twarda i niezniszczalna" i w życiu prywatnym i w życiu zawodowym, ale kiedy przez przypadek znalazłam zdjęcie mojej pierwszej ukochanej świnki to totalnie się rozkleiłam. I wcale mi z tego powodu nie jest wstyd. PS co do chłopaka, który zerwał w Twoje urodziny - cóż za "klasa" ... DObrze, że się go pozbyłaś.
hanel3

Re: Tania - osobista i długa historia.

Post autor: hanel3 »

Dla Tani :swieca:
Każdy chyba ma w swoim życiu czas na tego typu nie wiedzę i niestety idące za tym błędy ,ale na szczęście większość z nas uczy się na nich... :pocieszacz:
Miłasia
Posty: 2855
Rejestracja: 21 sie 2013, 18:03
Miejscowość: Włocławek
Kontakt:

Re: Tania - osobista i długa historia.

Post autor: Miłasia »

Dla Tani :candle:
Awatar użytkownika
Chrumka
Moderator globalny
Posty: 2039
Rejestracja: 10 lip 2013, 7:56
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Praga Południe
Kontakt:

Re: Tania - osobista i długa historia.

Post autor: Chrumka »

:swieca:
Awatar użytkownika
porcella
Moderator globalny
Posty: 23180
Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Tania - osobista i długa historia.

Post autor: porcella »

Pięknie napisane. Czy Tania była na forum? wydaje mi się, że ją pamiętam.
I nie wiń się - mądra wetka dopiero parę lat temu powiedziała mi, że świnki ukrywają choroby i wytłumaczyła mechanizm życia w stadzie. Dopóki tego nie usłyszałam - nie miałam pojęcia, bo skąd, choć świnki miałam w domu od 1993 r.
W książkach z lat 90 pisze się, że świnki nie chorują, a jeśli zachorują, to leczenie jest właściwie niemożliwe...

:candle: dla Tani
"Człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił" A. de St Exupery
kontakt tylko porcella7@gmail.com
Awatar użytkownika
Chryzantem
Posty: 953
Rejestracja: 05 sie 2013, 14:37
Miejscowość: Katowice
Kontakt:

Re: Tania - osobista i długa historia.

Post autor: Chryzantem »

była na forum, na tym pierwszy pierwszym. po zmianie serwera dopiero teraz zrobiłam temat, nadal nie jest to dla mnie łatwe. każde zdjęcie i wspomnienie boli tak jakby to było niedawno...
Gabi
Posty: 83
Rejestracja: 23 cze 2014, 13:11
Miejscowość: Łódź
Kontakt:

Re: Tania - osobista i długa historia.

Post autor: Gabi »

:swieca: dla Tanusi
Awatar użytkownika
grzegorz
Posty: 351
Rejestracja: 18 sty 2014, 13:57
Miejscowość: Mikołów
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

Re: Tania - osobista i długa historia.

Post autor: grzegorz »

Dla Tani :swieca:
Wątek Toffi, Natki i Szyszki: viewtopic.php?f=55&t=1829

Za TM
Chrupka, Strzałek, Łatka, Lusia, Trufla i Panda
ANYA

Re: Tania - osobista i długa historia.

Post autor: ANYA »

Przykro mi z powodu Tani :candle:
A co do chlopaka to zostawiajac Cie zrobil Ci przysluge (nawet jezeli tego nie widzisz) bo nie warto marnowac czasu na ludzi ktorzy Cie nie szanuja. Facet nie byl Ciebie warty.
ODPOWIEDZ

Wróć do „In Memoriam”