Tematu nie znalazłam wiec postanowiłam założyć.
Stoję przed trudnym momentem uśpienia mojego małego przyjaciela . W internecie jest wiele opisów przebiegu eutanazji. Chciałabym dowiedzieć się czy procedura jest ta sama względem świnki morskiej. Czy też dostają narkozę przed drugim zastrzykiem.
Chciałabym wiedzieć również, czy z Waszego punktu widzenia lepiej zostać do końca, czy jednak wyjść z gabinetu.
Eutanazja świnki morskiej
Moderator: Dzima
- joanna ch
- Posty: 5254
- Rejestracja: 24 cze 2014, 16:55
- Miejscowość: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Eutanazja świnki morskiej
Mi przy chomiku powiedzieli żeby wyjść bo zastrzyk nie wygląda zbyt ładnie...
- porcella
- Moderator globalny
- Posty: 23117
- Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Kontakt:
Re: Eutanazja świnki morskiej
Raz byłam przy eutanazji - sprawa była nagła i świnka tak cierpiala, że nie liczylo się nic poza natychmiastowym skróceniem cierpienia. Ryczałam i tak i byłam wdzięczna, że to już koniec, więc nie bardzo pamietam, jak było, ale chyba lepiej, żebys przy tym nie była.
Re: Eutanazja świnki morskiej
Nie wiem co pisza w internecie.Moje zwierzeta byly usypiane zawsze w ten sam sposob-pierwszy byl zastrzyk powodujacy zasniecie,a pozniej zastrzyk powodujacy ustanie pracy serca.Nie wyobrazam sobie,mowie oczywiscie o zaplanowanej eutanazji,zeby przed pierwszym zastrzykiem zostawic zwierze samo,pozniej jak usnie to juz nie ma znaczenia.
Ja staralam sie zostac zawsze do konca chociaz bol okropny
Ja staralam sie zostac zawsze do konca chociaz bol okropny
- pucka69
- Wiceprezes ds. finansowych
- Posty: 13513
- Rejestracja: 07 lip 2013, 18:40
- Miejscowość: Warszawa - Ursynów
- Lokalizacja: Warszawa - Ursynów
- Kontakt:
Re: Eutanazja świnki morskiej
Dokładnie.
Dwa zastrzyki, przy pierwszym zasypia, po drugim ustaje praca serca.
Mnie po pierwszym siłą wystawiali za drzwi, bo już przychodziłam ze szlochem, a później jak już się z prosiakiem żegnałam to wyłam na całą klinikę.
Dwa zastrzyki, przy pierwszym zasypia, po drugim ustaje praca serca.
Mnie po pierwszym siłą wystawiali za drzwi, bo już przychodziłam ze szlochem, a później jak już się z prosiakiem żegnałam to wyłam na całą klinikę.
- sosnowa
- Posty: 15290
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Eutanazja świnki morskiej
Dobrze, że jest taki temat.
Może to dla kogoś będzie w jakiś sposób pomocne, dlatego opiszę, przepraszam, będzie drastycznie.
Tak jak pisały dziewczyny wcześniej, są dwa zastrzyki. Drugi wygląda faktycznie nieładnie, bo jest w serce, ale zwierzę już wtedy jest premedykowane, więc nie cierpi, nie porusza się, więc w sumie, pierwszy zastrzyk jest gorszy.
Byłam przy reanimacji, też robią zastrzyk w serce, ale z czegoś innego i w celu wręcz przeciwnym, wygląda też okropnie.
Ale moim zdaniem nie ma znaczenia, jak to wygląda.
Jestem przekonana, że w takiej chwili najważniejsze jest dobro zwierzęcia. Dlatego warto z nim być do końca, ale wyłącznie wtedy, jeśli mamy uzasadnioną nadzieję, że damy radę. Gdybyśmy mieli powody uważać, że nasza reakcja będzie gwałtowna, to chyba lepiej wyjść, bo jeszcze bardziej zwierzaka przestraszymy.
Dotyczy to zwłaszcza pierwszego zastrzyku. I oczywiście zależy od stanu zwierzęcia, jeśli bardzo cierpi, to w sumie może nie zdawać sobie sprawy, czy ktoś z nim jest. Choć tego, rzecz jasna, nie wiemy.Czasem, zwłaszcza podobno przy chorobach nowotworowych , bardzo ciężko jest doprowadzić do zaśnięcia, trzeba powtarzać zastrzyk lub nawet stosować jeszcze wziewkę. Dla opiekuna to jest bardzo trudne, ale myślę, że dla zwierzaka też i jeśli jesteśmy w stanie, to warto z nim być.
Jeżeli ktoś może to wytrzymać, to uważam, że powinien zostać do drugiego zastrzyku. I jestem przekonana, że lekarze nie mają prawa nam tego zabronić.
To jest potworne przeżycie, ale są gorsze. Jeden mój prosiak umarł sam w lecznicy. Nie wiedziałam, że nie ma szans, nie pozwoliłabym na takie cierpienie. Tym, że on był sam się gryzę, to, że byłam przy reszcie mi pomaga.
Może to dla kogoś będzie w jakiś sposób pomocne, dlatego opiszę, przepraszam, będzie drastycznie.
Tak jak pisały dziewczyny wcześniej, są dwa zastrzyki. Drugi wygląda faktycznie nieładnie, bo jest w serce, ale zwierzę już wtedy jest premedykowane, więc nie cierpi, nie porusza się, więc w sumie, pierwszy zastrzyk jest gorszy.
Byłam przy reanimacji, też robią zastrzyk w serce, ale z czegoś innego i w celu wręcz przeciwnym, wygląda też okropnie.
Ale moim zdaniem nie ma znaczenia, jak to wygląda.
Jestem przekonana, że w takiej chwili najważniejsze jest dobro zwierzęcia. Dlatego warto z nim być do końca, ale wyłącznie wtedy, jeśli mamy uzasadnioną nadzieję, że damy radę. Gdybyśmy mieli powody uważać, że nasza reakcja będzie gwałtowna, to chyba lepiej wyjść, bo jeszcze bardziej zwierzaka przestraszymy.
Dotyczy to zwłaszcza pierwszego zastrzyku. I oczywiście zależy od stanu zwierzęcia, jeśli bardzo cierpi, to w sumie może nie zdawać sobie sprawy, czy ktoś z nim jest. Choć tego, rzecz jasna, nie wiemy.Czasem, zwłaszcza podobno przy chorobach nowotworowych , bardzo ciężko jest doprowadzić do zaśnięcia, trzeba powtarzać zastrzyk lub nawet stosować jeszcze wziewkę. Dla opiekuna to jest bardzo trudne, ale myślę, że dla zwierzaka też i jeśli jesteśmy w stanie, to warto z nim być.
Jeżeli ktoś może to wytrzymać, to uważam, że powinien zostać do drugiego zastrzyku. I jestem przekonana, że lekarze nie mają prawa nam tego zabronić.
To jest potworne przeżycie, ale są gorsze. Jeden mój prosiak umarł sam w lecznicy. Nie wiedziałam, że nie ma szans, nie pozwoliłabym na takie cierpienie. Tym, że on był sam się gryzę, to, że byłam przy reszcie mi pomaga.
- martuś
- Posty: 10203
- Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
- Miejscowość: Złocieniec
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Kontakt:
Re: Eutanazja świnki morskiej
sosnowa odkopałaś temat więc też co nieco dorzucę jak to wygląda od strony wetów.
Pierwszy zastrzyk - narkoza. Do momentu zaśnięcia zawsze zalecamy żeby właściciel pozostał. Nawet jeśli zwierze czuje, że jest coś nie tak to i tak jest lepiej jak ma "płaczącego" właściciela przy sobie niż jakby miało zostać samo w obcym, nieprzyjemnym miejscu z obcymi ludźmi. Jak zaśnie i straci świadomość to wtedy decyzja należy do opiekuna czy chce być przy drugim zastrzyku czy nie. My generalnie próbujemy podać dożylnie ale nie zawsze się udaje więc pozostaje wtedy podanie dosercowe.
Niedawno byłam zmuszona uspać swoją świnkę. Osobiście nie byłam w stanie tego zrobić chociaż nie raz byłam przy wecie i nie raz sama to robiłam. Jednak emocje dotyczące ostatnich chwil życia są inne jeśli dotyczą naszego małego przyjaciela a nie pacjenta...
Pierwszy zastrzyk - narkoza. Do momentu zaśnięcia zawsze zalecamy żeby właściciel pozostał. Nawet jeśli zwierze czuje, że jest coś nie tak to i tak jest lepiej jak ma "płaczącego" właściciela przy sobie niż jakby miało zostać samo w obcym, nieprzyjemnym miejscu z obcymi ludźmi. Jak zaśnie i straci świadomość to wtedy decyzja należy do opiekuna czy chce być przy drugim zastrzyku czy nie. My generalnie próbujemy podać dożylnie ale nie zawsze się udaje więc pozostaje wtedy podanie dosercowe.
Niedawno byłam zmuszona uspać swoją świnkę. Osobiście nie byłam w stanie tego zrobić chociaż nie raz byłam przy wecie i nie raz sama to robiłam. Jednak emocje dotyczące ostatnich chwil życia są inne jeśli dotyczą naszego małego przyjaciela a nie pacjenta...
- sosnowa
- Posty: 15290
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Eutanazja świnki morskiej
Fakt, pewnie zawsze lepiej być. Masz rację.
- porcella
- Moderator globalny
- Posty: 23117
- Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Kontakt:
Re: Eutanazja świnki morskiej
Bywają chwile, kiedy zwierzę tak cierpi, że nawet zastrzyk bez premedykacji jest ulgą. Wszystko jest ulgą. Raz mi się coś takiego zdarzyło i - daję Wam słowo - nie chcecie wiedzieć. Tak, że bardzo trzeba uważać i być czujnym zawczasu.