Łysienie na nóżkach... z samotności?
: 04 paź 2014, 9:06
Od jakiegoś czasu zauważyłam, że mojej Rzabie łysieją tylne łapki. Sprawdziłam ją dokładnie: nie ma żadnych strupków, nie drapie się, nie wygryza sobie sierści, zmian skórnych w tych miejscach też nie ma (grzybica, świerzb,łuszczyca). Po prostu traci sierść na wysokości ud i miednicy.
Podejrzewam, że może to być od stresu i z samotności. Mam rację?
Zaznaczę, że obecnie nie mogę sobie pozwolić na drugą świnkę. Ze względu na to, że po mojej wyprowadzce, gdzie nie mogłam jej zabrać, opiekują się nią rodzice i nie mogę im dołożyć "kłopotu" w postaci drugiej świnki. Poza tym każde odejście naszych świnek rodzice bardzo przeżywali... Choć wiem, że to bardzo źle dla Rzaby. No i kwestia mojej alergii, której nigdy bym się nie spodziewała. Po powrocie do domu momentalnie daje się odczuć, że świniak/jej siano działa na mnie bardzo. A nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że muszę ją oddać.
Jakiś czas temu pożegnaliśmy Nepę, która była naszą pierwszą świnką i była z nami prawie 7 lat. Rzabę adoptowaliśmy jednak nigdy w pełni się nie oswoiła na tyle żeby się nie stresować braniem na ręce. Jest szczęśliwa jak może pobiegać po pokoju, jak przychodzi jedzenie
ale branie na ręce to nie jest jej ulubione zajęcie. Zaraz się wyrywa i ucieka do swojego pokoju. Więc jeśli to od stresu to po co ją dodatkowo stresować? Skoro pozwala na głaskanie to chyba jej to odpowiada.
Oczywiście biorę po uwagę wizytę u weta ale w moim mieście bardzo trudno trafić na lekarza od gryzoni, jest świetny wet ale specjalizuje się w "dużych" zwierzętach...
Dlatego zastanawiam się, czy to faktycznie wina samotności, stresu?
Podejrzewam, że może to być od stresu i z samotności. Mam rację?
Zaznaczę, że obecnie nie mogę sobie pozwolić na drugą świnkę. Ze względu na to, że po mojej wyprowadzce, gdzie nie mogłam jej zabrać, opiekują się nią rodzice i nie mogę im dołożyć "kłopotu" w postaci drugiej świnki. Poza tym każde odejście naszych świnek rodzice bardzo przeżywali... Choć wiem, że to bardzo źle dla Rzaby. No i kwestia mojej alergii, której nigdy bym się nie spodziewała. Po powrocie do domu momentalnie daje się odczuć, że świniak/jej siano działa na mnie bardzo. A nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że muszę ją oddać.
Jakiś czas temu pożegnaliśmy Nepę, która była naszą pierwszą świnką i była z nami prawie 7 lat. Rzabę adoptowaliśmy jednak nigdy w pełni się nie oswoiła na tyle żeby się nie stresować braniem na ręce. Jest szczęśliwa jak może pobiegać po pokoju, jak przychodzi jedzenie

Oczywiście biorę po uwagę wizytę u weta ale w moim mieście bardzo trudno trafić na lekarza od gryzoni, jest świetny wet ale specjalizuje się w "dużych" zwierzętach...
Dlatego zastanawiam się, czy to faktycznie wina samotności, stresu?