Bardzo chora świnka - juz u Stokrotki :) - POZNAŃ
: 19 sty 2014, 22:22
Witam!
Pisałam już w środę (15.01.) na wasze konto na Facebooku, niestety do teraz nikt mi nie odpowiedział, a trzeba działać szybko.
Opiszę krótko o co chodzi i proszę o info czy Stowarzyszenie Pomocy Świnkom Morskim jest w stanie pomóc czy nie.
Pracuję w sklepie zoologicznym (nie jestem szefem ani właścicielem tego sklepu). Jak to w sklepie zoo, są u nas świnki. Jednak w ostatniej dostawie świnek jedna przyjechała chora, a nawet bardzo chora (oczywiście jak ktoś ją pakował w hurtowni nawet nie zauważyli że jest coś nie tak, a mają obowiązek przysyłać tylko zdrowe zwierzęta).
Chora świnka to czarno biały samczyk rozetka, ma ok 4 tygodnie. Oprócz bardzo widocznego świerzbu lub grzyba (nie umiem rozpoznać), świnka ma cały czas lekko skręcony kark i nigdy nie trzyma głowy prawidłowo. Ta głowa co jakiś czas lekko opada jej w dół, tak jakby bardzo ciążyła, ale po chwili świnka podciąga główkę w górę i znowu historia się powtarza. Dodatkowo myślę że na 95% ta świnka jest ślepa (mętne, pomniejszone oczy, brak reakcji na ruch palcem przy oku). Niepokoi mnie też dziwnie wyglądająca jej tylna część ciała a mianowicie jądra. Świnki morskie mają okrąglutkie pupcie i jądra u samców nie świecą z daleka, tak jak np u samców szczura, które mają dwa wielkie wiszące worki, wyraźnie oddzielone od części brzusznej. Ta świnka ma właśnie tak jak samiec szczura, nie jak samiec świnki morskiej. Poza tym jej pupa nie jest okrągła, tylko trójkątna, spiczasta - czy jakkolwiek to nazwać (tak jakby było coś nie tak z kością ogonową). Być może ten wygląd wynika ogółem z tego że jest dość pokrzywiona, cały czas taka jakby przygarbiona.
Na szczęście świnka ma ogromny apetyt i je za wszystkie gryzonie w sklepie. Albo śpi, albo je - i pochłania naprawdę ogromne ilości jedzonka (nie jest gruba).
Teraz przejdę do rzeczy.
Wiecie jak jest w sklepach zoo. Żywe zwierzęta są traktowane jak towar, tak samo jak karma w worku czy piasek dla kota. Mają przynieść zysk i nic więcej. Ja jako zwykły pracownik, jak pewnie wielu pracowników sklepów zoo uratowałam już niejedno zwierzę, niejedno leczyłam za własne pieniądze (w tym świnki). W tej chwili naprawdę nie mam możliwości wyłożyć kasy aby zabrać ją do weta, ani nikt inny z naszych pracowników. Na szefową nie ma co liczyć, dla niej to tylko towar - jak padnie, to padnie, jak się sprzeda to się sprzeda. Z resztą my jak leczymy zwierzęta które do nas przyjeżdżają z hurtowni to nawet nic jej nie mówimy, bo mamy tylko przez to więcej problemów i tłumaczenia się. Ona nawet nie wie że my z własnej kieszeni wykładamy często kasę na leki czy lepsze żarcie (oczywiście zwierzaki w sklepach nie dostają ani mieszanki VL czy nawet Vitapol to byłaby prześwietna karma w porównaniu z tym co mają w miskach... dlatego często chodzimy im kupować zieleninę do marketu, bo gdyby nie to, większość z nich popadałaby z głodu mając w misce śrutę z piasku i trochę kukurydzy ze słonecznikiem i pszenicą).
A zatem, ponieważ nie pracuję tam od wczoraj, przewiduję że ta świnka prędzej czy później padnie. Nie z głodu, ale z choroby. Drapie się niesamowicie. W dodatku nie wiem jak reszta jej ułomności wpływa na komfort jej życia, tym bardziej w sklepie zoologicznym będzie jej ciężko, gdzie dostaje najtańszą karmę, najgorsze siano i w zależności od dobrych chęci (lub ich braku) danego pracownika, który przyszedł w danym dniu do pracy.
Chciałam was poprosić czy nie moglibyście tej świnki od nas zabrać. Oczywiście wszystko musiałoby się odbyć w sposób tajniacki. Bo oficjalnie, jedyna droga, jaką możecie zabrać świnkę ze sklepu, to ją kupić za 59,90 zł. Ale zdając sobie sprawę że i tak dużo kasy będzie potrzebne na jej leczenie i opiekę, chciałabym wam pomóc chociaż tak, abyście nie musieli jej wykupywać. Mogę to zrobić, ale w tajemnicy i pod pewnymi warunkami. Nie chcę stracić pracy bo ciężko o nią.
Proszę o info (może być na priv) czy ją zabieracie pod swoją opiekę czy nie. To dość pilne. Myślę że jak tak dalej pójdzie, to świnia straci wszystkie włosy i będzie miała same ranki od drapania się.
Pozdr!
Pisałam już w środę (15.01.) na wasze konto na Facebooku, niestety do teraz nikt mi nie odpowiedział, a trzeba działać szybko.
Opiszę krótko o co chodzi i proszę o info czy Stowarzyszenie Pomocy Świnkom Morskim jest w stanie pomóc czy nie.
Pracuję w sklepie zoologicznym (nie jestem szefem ani właścicielem tego sklepu). Jak to w sklepie zoo, są u nas świnki. Jednak w ostatniej dostawie świnek jedna przyjechała chora, a nawet bardzo chora (oczywiście jak ktoś ją pakował w hurtowni nawet nie zauważyli że jest coś nie tak, a mają obowiązek przysyłać tylko zdrowe zwierzęta).
Chora świnka to czarno biały samczyk rozetka, ma ok 4 tygodnie. Oprócz bardzo widocznego świerzbu lub grzyba (nie umiem rozpoznać), świnka ma cały czas lekko skręcony kark i nigdy nie trzyma głowy prawidłowo. Ta głowa co jakiś czas lekko opada jej w dół, tak jakby bardzo ciążyła, ale po chwili świnka podciąga główkę w górę i znowu historia się powtarza. Dodatkowo myślę że na 95% ta świnka jest ślepa (mętne, pomniejszone oczy, brak reakcji na ruch palcem przy oku). Niepokoi mnie też dziwnie wyglądająca jej tylna część ciała a mianowicie jądra. Świnki morskie mają okrąglutkie pupcie i jądra u samców nie świecą z daleka, tak jak np u samców szczura, które mają dwa wielkie wiszące worki, wyraźnie oddzielone od części brzusznej. Ta świnka ma właśnie tak jak samiec szczura, nie jak samiec świnki morskiej. Poza tym jej pupa nie jest okrągła, tylko trójkątna, spiczasta - czy jakkolwiek to nazwać (tak jakby było coś nie tak z kością ogonową). Być może ten wygląd wynika ogółem z tego że jest dość pokrzywiona, cały czas taka jakby przygarbiona.
Na szczęście świnka ma ogromny apetyt i je za wszystkie gryzonie w sklepie. Albo śpi, albo je - i pochłania naprawdę ogromne ilości jedzonka (nie jest gruba).
Teraz przejdę do rzeczy.
Wiecie jak jest w sklepach zoo. Żywe zwierzęta są traktowane jak towar, tak samo jak karma w worku czy piasek dla kota. Mają przynieść zysk i nic więcej. Ja jako zwykły pracownik, jak pewnie wielu pracowników sklepów zoo uratowałam już niejedno zwierzę, niejedno leczyłam za własne pieniądze (w tym świnki). W tej chwili naprawdę nie mam możliwości wyłożyć kasy aby zabrać ją do weta, ani nikt inny z naszych pracowników. Na szefową nie ma co liczyć, dla niej to tylko towar - jak padnie, to padnie, jak się sprzeda to się sprzeda. Z resztą my jak leczymy zwierzęta które do nas przyjeżdżają z hurtowni to nawet nic jej nie mówimy, bo mamy tylko przez to więcej problemów i tłumaczenia się. Ona nawet nie wie że my z własnej kieszeni wykładamy często kasę na leki czy lepsze żarcie (oczywiście zwierzaki w sklepach nie dostają ani mieszanki VL czy nawet Vitapol to byłaby prześwietna karma w porównaniu z tym co mają w miskach... dlatego często chodzimy im kupować zieleninę do marketu, bo gdyby nie to, większość z nich popadałaby z głodu mając w misce śrutę z piasku i trochę kukurydzy ze słonecznikiem i pszenicą).
A zatem, ponieważ nie pracuję tam od wczoraj, przewiduję że ta świnka prędzej czy później padnie. Nie z głodu, ale z choroby. Drapie się niesamowicie. W dodatku nie wiem jak reszta jej ułomności wpływa na komfort jej życia, tym bardziej w sklepie zoologicznym będzie jej ciężko, gdzie dostaje najtańszą karmę, najgorsze siano i w zależności od dobrych chęci (lub ich braku) danego pracownika, który przyszedł w danym dniu do pracy.
Chciałam was poprosić czy nie moglibyście tej świnki od nas zabrać. Oczywiście wszystko musiałoby się odbyć w sposób tajniacki. Bo oficjalnie, jedyna droga, jaką możecie zabrać świnkę ze sklepu, to ją kupić za 59,90 zł. Ale zdając sobie sprawę że i tak dużo kasy będzie potrzebne na jej leczenie i opiekę, chciałabym wam pomóc chociaż tak, abyście nie musieli jej wykupywać. Mogę to zrobić, ale w tajemnicy i pod pewnymi warunkami. Nie chcę stracić pracy bo ciężko o nią.
Proszę o info (może być na priv) czy ją zabieracie pod swoją opiekę czy nie. To dość pilne. Myślę że jak tak dalej pójdzie, to świnia straci wszystkie włosy i będzie miała same ranki od drapania się.
Pozdr!