Najpierw krótkie objaśnienie sprawy:
Jak pewnie część z was wie, u mnie w wielu kwestiach (także finansowych) bywało różnie. Czasem w porządku, czasem super, a czasem bardzo źle. Ale od kiedy jestem na studiach dorabiam sobie, udzielam korepetycji, staram się sprzedawać kratki C&C, uczę się pilnie

Boję się wyjechać i zostawić zwierzaki. To oczywiste. Nie będę ich zabierać, to tylko dodatkowy stres, o ile w ogóle byłaby możliwa jakakolwiek podróż samochodem.
Mój ostatni pomysł wygląda następująco: świnki zostaną u nas w domu, żeby jak najbardziej zminimalizować stres i niepokój. Karmić i ewentualnie głaskać będzie mama (mieszkamy aktualnie we 2). Szukam osoby, która odpłatnie będzie sprzątać klatkę (mama ma problemy z kręgosłupem).
I tutaj pytanie do osób doświadczonych, obytych, może z podobnym doświadczeniem: Jak mogę "oswoić" dziewczyny z rozłąką ze mną? Każdy mój wyjazd mama komentuje, że świnki takie ciche, nie piszczą, nie cieszą się. Malibu odeszła, bo zostawiłam ją u koleżanki na tydzień. Weterynarz stwierdziła, że przestała jeść z tęsknoty. Ogromnie się boję, mamę już przeszkoliłam z pierwszej pomocy, numeru do weterynarza. Co jeszcze mogę zrobić, żeby nam to wszystko ułatwić? Jakie podejście teraz mieć? Czy powinnam je "oddzwyczaić" od siebie? Czy po moim powrocie będą mnie pamiętały?
Bardzo proszę o wszelkie rady
