Tak na dobrą sprawę ciężko to było nazwać kłótnią. Któregoś pięknego dnia Zbyszek bez powodu rzucił się na Kurczaka i zaczęła się krwawa jatka. Bez żadnego ostrzeżenia, wymiany prosiaczego zdania czy terkotania. Był to atak znienacka.
Chłopcy nigdy wcześniej ze sobą nie walczyli. Zawsze żyli w zgodzie, zarówno gdy trafili do nas z Konina i po zwrocie z adopcji. Aż do czasu.
Na początku ich klatkę przegrodziłam na środku kratą. Potrwało to niecałe dwa tygodnie. Zbyszek nie odpuszczał i przeskoczył górą żeby zaatakować Kędziksa

Nie sądziłam, że świnka potrafi latać

Dobrze, że stało się to przy mnie, bo mogło się to skończyć szyciem obu panów.
Niestety coś się uczepiło Zbyszka. Chłopak stracił apetyt. Praktycznie nie interesuje go nic świeżego. Botwinka, koperek, natka, świeży owies, ogórek, wszystko leży

Karmę w większej części wysypuje nosem z miski niż zjada. Rano pojawiła się biegunka.
Byliśmy dziś u doktor Asi. Misiu Kosmatek dostał zastrzyk plus probiotyk. Zęby w porządku. Jutro kolejna kontrola.
Kędzior po korekcie ma się dobrze. Co prawda trzeba mu warzywa kroić na paseczki i podawać do pysia ale to kwestia przyzwyczajenia się no nowego stanu szuflady

Kurczak to beczka bez dna więc nie mam się co martwić
