Zdrowotnie jest w porządku. Nie straszą nas na szczęście.
Johnnemu miesiąc temu musieliśmy usunąć kaszaka (bo mu nawracają niestety)
Z kolei Rysio miał w którymś momencie wrzód na oku, który dzielnie wyleczyliśmy, ale niestety właśnie wczoraj zauważyłam, że chyba mu nawrócił. Niemniej jesteśmy już nauczeni jak działać w takim przypadku, a w piątek wybierzemy się do dr Bieleckiego, żeby zerknął, czy się nic poważnego tam nie kroi.
Podsumowując - tak jak napisałam na początku, życie się toczy jak zwykle, rzeczy się dzieją, ale całe szczęście nic, co byłoby na dłuższą metę zmartwieniem.
Poza tym pyszczołki są pieszczochami. Oglądamy razem filmy i wsuwamy marchewki, natki pietruszki i inne pyszności.
Dr Bielecki zawsze podkreśla, że wystawowe te nasze prośki
