Strona 8 z 36

Re: Twister i Slayer (czyli Dmuchawiec i Spinacz) już w domu

: 07 sie 2018, 13:30
autor: Lidka1
No właśnie dlatego zamiana. Inne gady dostawały bactrim i było zawsze ok, więc tu też mam nadzieję, że źle nie będzie. Twisterkowi niestety mocno namieszał oxytet - od tamtego czasu miewa wzdęcia, więc espumisan u nas zawsze pod ręką.... A jeszcze co do zastrzyków - w sumie to świetnie go rozumiem - ja na samą myśl o tym, że mam dostać zastrzyk wpadam w regularną histerię, ze szczękościskiem włączenie, więc zrobienie mi zastrzyku w tylną część ciała graniczy z cudem :102: A niby jestem w stanie sobie wszystko przetłumaczyć....

Re: Twister i Slayer (czyli Dmuchawiec i Spinacz) już w domu

: 10 sie 2018, 11:41
autor: Lidka1
Mały update. Jesteśmy po wczorajszej kontroli - płyn jak był, taj jest (choć z lewej strony sporo mniej), serducho nadal nie fajnie, tylko nie ma zapalenia płuc. Więc oprócz obecnej góry leków doszedł jeszcze jeden na osuszenie płynu i mamy zwiększone dawki leków kardiologicznych :glowawmur: I kolejna wizyta za tydzień...

Re: Twister i Slayer (czyli Dmuchawiec i Spinacz) już w domu

: 10 sie 2018, 22:37
autor: porcella
Bida, oj bida... :fingerscrossed: :fingerscrossed: :fingerscrossed:

Re: Twister i Slayer (czyli Dmuchawiec i Spinacz) już w domu

: 28 sie 2018, 16:54
autor: Lidka1
Po prawie 3 tygodniach od ostatniego wpisu chyba nieśmiało mogę powiedzieć, że "wychodzimy na prostą" (a raczej Twisterek wychodzi). Ponieważ miałam i mam mieszane odczucia co do leczenia, które było zastosowane i miałam wrażenie, że drepczemy w kółko, wczoraj pojechaliśmy do dr Kraszewskiej na konsultację. I wieści są naprawdę niezłe (i jednak na szczęście nie dreptaliśmy w kółko :)) - serducho jak dzwon, więc powoli odstawiamy leki kardiologiczne, płynu bardzo minimalna ilość (więc zmniejszamy furosemid). Zostały zrosty (ale to było do przewidzenia). Pani dr obejrzała wszystkie badania i stwierdziła, że wg. niej Twister miał regularne zapalenie mięśnia sercowego. Być może wtórne, spowodowane zapaleniem płuc, ale też nie wyklucza, że wywołane silnym stresem i niezależne od płuc. Nie pamiętam, jak się fachowo nazywa, ale powiedziała, że zarówno ludzie, jak i np. króliki i koty chorują na takie zapalenie mięśnia właśnie po bardzo stresującej sytuacji, kiedy jest bardzo duży i długotrwały wyrzut adrenaliny (u królików np. po stracie członka stada), więc być może świnki też to może dopadać. W naszym przypadku jeden i drugi powód jest jak najbardziej logiczny i prawdopodobny - Twister zachorował po śmierci Hyzia, z którym był bardzo związany i zaraz po przyjeździe Slayerka, więc stresu i adrenaliny było sporo.... Na szczęście Slayrek ma się dobrze, jeszcze przybrał na wadze i urósł. Jest małym terrorystą - jak mu się nudzi, albo uzna, że kompletnie nie ma nic do jedzenia, rozdziera się tak głośno, że słychać go w drugim końcu mieszkania przez zamknięte drzwi :) Bardzo szybko uczy się różnych rzeczy i "wiedzę" wykorzystuje dla własnych korzyści :102: I nie odstępuje Twistera na krok.

Re: Twister i Slayer (czyli Dmuchawiec i Spinacz) już w domu

: 28 sie 2018, 19:45
autor: porcella
Czyli stres pozytywny czy negatywny, zachorować można i tak... Ech, jak u ludzi. Jak to dobrze, że wychodzicie na prostą. Bo się martwiłam naprawdę mocno. A Slayer to kawal drania - widać było, swoją drogą, musiał być mocno niedożywiony, skoro tak się rozwinął u was w ciągu tych paru miesięcy, bo przecież to dorosły świń i chyba nawet nie bardzo młody...

Re: Twister i Slayer (czyli Dmuchawiec i Spinacz) już w domu

: 28 sie 2018, 20:58
autor: Lidka1
Sama byłam zdziwiona, ale tak na chłopski rozum - nadmiar adrenaliny w żadnej konfiguracji nie jest dobry dla organizmu. Wczorajsza wizyta bardzo mnie uspokoiła, byłam już bardzo zniechęcona brakiem poprawy i, w moim odczuciu, brakiem pomysłu, o co chodzi i jak dalej postępować. Szczerze mówiąc bardzo bałam się o Twistera i o to, czy damy radę z tego wszystkiego wyjść obronną ręką. O kosztach nie wspomnę.... miałam wymienić okna, ale będą musiały poczekać.... A co do Slayera - waży teraz jakieś 980 g i na dupce już nie czuć kości. Żeber też nie da się policzyć, ale nie jest gruby. Nadal jest drobny, pyszczek i łapki ma znacznie mniejsze od Twisterowych, ale długością właściwie kolegę dogonił. I bardzo się zafutrzył - grzywka sięga do nosa, a futro jest bardzo gęste i długie- jakieś 5-6 cm za kuprem i po bokach. I trochę zmienił kolor - nie jest czysto czarny (poza pyszczkiem i łapkami), tylko jakby przypruszony popiołem. A gadzina jest duża - cwana, bystra, ciekawska. Podzielił sobie domowników - ja jestem od michy i długich głasków po grzbiecie, i do wchodzenia (dosłownie) na głowę, bo z ramienia za słabo widać... Mąż jest od drapania pod brodą i prowadzenia dyskusji. Jedyne, co musimy obserwować (i pewnie jak się ogarniemy z Twisterem odwiedzimy Kliszcza) to paszcza - Slayerek ma trochę krzywy zgryz, w niczym mu to nie przeszkadza, zęby ściera na pewno - generalnie jest żarty bardzo, zjada mniej więcej 2 razy więcej od Twistera, podaż siana i suszków odbywa się niemal w trybie ciągłym, ale na pewno trzeba będzie mieć baczenie na ewentualne zmiany.

Re: Twister i Slayer (czyli Dmuchawiec i Spinacz) już w domu

: 28 sie 2018, 21:58
autor: porcella
heh to chuchro piwniczne z bobami w kolorze tytoniu. Fuj.

Re: Twister i Slayer (czyli Dmuchawiec i Spinacz) już w domu

: 11 wrz 2018, 17:12
autor: Lidka1
Już sama nie wiem, czy wychodzimy z Twisterem na prostą - po wizycie u dr Kraszewskiej poszliśmy jeszcze na kontrolę do poprzedniego lekarza - tu wynik badania, ustalenia i sposób leczenia był/jest zgoła inny, i wcale nie pozytywny :(. Podjęliśmy z TŻ decyzję, że trzymamy się jednak jednego lekarza, na ten moment dr Kraszewskiej. Ale po tygodniu od odstawienia leków Twister zaczął znowu ciężej oddychać - więc po kolei włączamy z powrotem leki.... Trochę już jestem głupia w tym wszystkim. Za 2 tyg. kontrola. Ponieważ lamblie miały się dobrze, czekaliśmy na moment, w którym bez problemu Twister przyjmie kolejną dawkę fenbendazolu - skończyliśmy w weekend i za 2 tygodnie sprawdzimy, czy france udało się w końcu wytłuc.
Ale za to z pozytywnych rzeczy - chłopaki stanowią bardzo zgodne stadło, Slayer nie może się od Twistera odkleić, a temu drugiemu to najwyraźniej nie przeszkadza, co obrazują zdjęcia (co prawda słabej jakości, bo robione na szybko telefonem, żeby chwila nie umknęła) - bardzo często Twisterek robi za poduszkę :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A dodatkowo Slayerek daje "buzi" - siedząc na ramieniu (ulubione miejsce) robi wszystko, żeby człowieka polizać i poskubać po nosie. W związku z tym ja też muszę zrobić badania na france :(

Re: Twister i Slayer (czyli Dmuchawiec i Spinacz) już w domu

: 11 wrz 2018, 19:30
autor: porcella
osz kurza stopa! Który to świństwo przywlókł, wiadomo? Slayer z tej piwnicy rembertowskiej? Z drugiej strony, slyszałam, że możliwe jest też odwrotnie tzn czlowiek - świnka, ale nie mam pojęcia, jak jest naprawdę.
Się podzielę doświadczeniem z cyklu co wet to koncepcja: Dr Kraszewska zwolniła Loczka z vetmedinu, co z kolei wywołało sceptyczną reakcję dr Magdy Bralewskiej, ale ponieważ po zbadaniu go stwierdzila, że nie ma się do czego przyczepić, to ryzykujemy cztery tygodnie bez leków. Loczek jest po operacji tarczycy i sercowy był od ponad roku, ciężko sercowy...a teraz dr Kraszewska stwierdziła, że ma kurczliwość dwa razy lepszą niż przed zabiegiem. Ale Twister zdaje się, że nie ma takich przyczyn.

Re: Twister i Slayer (czyli Dmuchawiec i Spinacz) już w domu

: 11 wrz 2018, 21:00
autor: Lidka1
Niestety nie musiał żadem przywlóc - lamblie niestety są dość powszechne :( Najbardziej prawdopodobna jest trawa, ale może być też tak, że zioła, które kupuję, albo koperek czy natka były podlewane zakażoną wodą... I jest tak jak piszesz, działa w dwie strony - zwierzaki mogą zarazić ludzi, a ludzie zwierzaki. Choć u nas w domu nikt nie ma objawów. Ale ponieważ ja mam największy kontakt i z bobami, i z samymi chłopakami, to faktycznie się przebadam. Tym bardziej, że oni dostali już dawno jedną dawkę leków, a po miesiącu mieli nawrót :(. A co do serducha - problem w tym, że jedna widzi coś, czego druga nie. A ja mam ze sobą kłopot - jednej dr nie do końca ufam, a drugą słabo znam (raczej tylko z rekomendacji innych), więc de facto i tak źle i tak nie dobrze :glowawmur: Poczekam jeszcze do kontroli - czegoś musimy się trzymać, choć z tyłu głowy mam ciągle obawę, że to zła decyzja...