Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpienie ?

Moderator: Dzima

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
diefenbaker
Posty: 1786
Rejestracja: 17 lip 2013, 18:15
Miejscowość: Piaseczno
Kontakt:

Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien

Post autor: diefenbaker »

Serce się kraje jak pomyśle ile ta biedna mała świnka musi znosić... moja Tama też ma od dłuższego czasu problemy z pęcherzem (w tym dwa razy kamień w cewce moczowej), po czyszczeniu pęcherza zawsze krwawiła (zawsze po ok. 3 dniach od zabiegu). Chwilowo jest znośnie, dostaje właśnie shilintong, rodicare uro i jak tylko jest możliwość (a jeszcze da się kupić) to karmię ją świeżą żurawiną (tą drobną), unikamy też w miarę możliwości pokarmów z czarnej listy. O naparach (z pokrzywy, szałwi i znamion kukurydzy) nie słyszałam, dobrze wiedzieć.
Trzymamy z całych sił, za świnkową biedną łapeczkę i za pęcherz :fingerscrossed:
I za Kajtka oczywiście dalej :fingerscrossed:
Jak to dobrze, że tacy ludzie są... dbajcie o swoje maluchy i za Was też trzymam kciuki, bo to dużo siły potrzeba :fingerscrossed:
ps. a Kajtuś to tak smakołyki za poduszeczkę używa, nie ma zbytnio apetytu po tym wszystkim?
Pati od Mili

Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien

Post autor: Pati od Mili »

Dziękujemy za kciuki i prosimy o jeszcze, tzn. ja proszę w imieniu Mili. Właśnie wróciłam z małą od lekarza (była ze mną w pracy, a po 16, gdy nasza pani doktor miała popołudniowy dyżur-pojechałyśmy na płukanie pęcherza). Już po wszystkim. Płukanie pęcherza było konieczne natychmiastowo. Leciał z niej szlam tak żółty, ze prawie pomarańczowy :shock: i gęsty jak śmietana. Prośka została kilkakrotnie napompowana solą fizjologiczną aż do wypływu czystego płynu z pęcherza,a na koniec zapobiegawczo przepłukana antybiotykiem. Powinno wystarczyć na jakiś czas (2 tyg., 2 mies?). Płukanie w znieczuleniu miejscowym lignokainą. Mili od 4 mies. dostaje shilintong w dawce 1 tabletka 2 razy dziennie, herbatkę moczopędną urosan 3 razy dziennie i gałązki skrzypu-codziennie 1 lub 2. Teraz skończył się jej mój suszony przeze mnie skrzyp to dostaje kupny, ale ten jej nie pasuje (jakiś bardziej szary jest i niearomatyczny) i nie chce go zbytnio. Może dlatego jest taki nawrót osadu? Sama nie wiem. A może od tej operacji coś jej się znowu poprzestawiało (zachwianie delikatnej homeostazy). Spróbuję może tej herbatki z pokrzywy jak radzi Moje Siubutki i tej polecanej karmy niskowapniowej (dziękujemy za podsunięcie pomysłu). Wapnia wystrzegamy się jak możemy, ale rezultaty są słabe.
Co do nóżki Mili. Pani dr obejrzała dziś kikut. Opuchlizna jest dalej, ale jest delikatna poprawa (dr mówi, ze najważniejsze, że się nie pogarsza). Mili ładniej stawia nóżkę,choć dalej bardzo delikatnie. Dziś wyglądało to tak, jakby wcale nie potrzebowała już leku przeciwbólowego. Podaliśmy leki, bo trzeba kontynuować, ale pomału wygląda to lepiej. Sam obrzęk nóżki nie jest już ciastowaty i miękki, ale jakby robi się twardy i bardziej zwarty. Dr mówi, ze to dobry znak. W czwartek ściągamy szwy. Mam nadzieję, że mała pomału dojdzie do siebie i po prostu potrzebuje więcej czasu na regenerację. Skóra w miejscu obrzęku nie jest gorąca czy w innym kolorze niż reszta ciała, nic nie sączy się z rany. Pomału zaczynają odrastać ogolone włosy. Prawdopodobnie po prostu po operacji przeforsowała tę nogę-taka jest teoria lekarza (faktycznie będąc na bardzo silnym leku przeciwbólowym początkowo dość mocno obciążała kikut) i stąd obrzęk. Oby rozwiązanie podane przez Kimerę nie było konieczne, nawet nie chcę o tym myśleć. Założeniem operującej dr Kasi Kacprzak było, aby Mili zachowała zdolność poruszania się na 4 kończynach. Amputacja na wysokości 1/3 dolnej kości piszczelowej miała powodować normalne poruszanie się i brak kulawizny z uwagi na niewielką wysokość cięcia. Zastanawiam się nad laseroterapią po ściągnięciu szwów i delikatnymi masażami jeśli obrzęk nie ustąpi samoistnie. Teraz staram się, by nie forsowała aż tak tej nogi i kilka godzin dziennie (głównie nocą i za dnia gdy jestem w domu) trzymam ją na kocu na tapczanie, co Mili uwielbia. Zakopuje się w nim (wystaje tylko kawałek pyszczka) i śpi. To jej ulubiony sposób spędzania czasu. Możliwe, że czas będzie teraz najlepszym lekarzem dla mojego małego serduszka :love:
Ogólnie łatwo nie jest. Miało być lepiej po tym traumatycznym dla Mili i dla mnie wydarzeniu, jakim była konieczność amputacji części łapy, a wyszło jak zwykle, czyli znów zmagamy się z przeciwnościami losu. Mili walczy, ja razem z nią. Chcę dać jej szansę na regenerację nóżki, bo ona już nie odrośnie jeśli amputujemy ja wyżej. Mała i tak strasznie dużo wycierpiała. Jeśli jest szansa, że może normalnie się poruszać, to trzeba zrobić wszystko, by taki się stało. Skoro jest mniej obolała, to mamy światełko w tunelu... Pozdrawiamy wszystkich, którzy trzymają kciuki za chore świnki- Kajtka, Mili i wszystkie inne sierściuchy, które potrzebują naszej pomocy
Moje Siubutki

Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien

Post autor: Moje Siubutki »

diefenbaker pisze: ... ps. a Kajtuś to tak smakołyki za poduszeczkę używa, nie ma zbytnio apetytu po tym wszystkim?
Kajtuś ma jeszcze problemy z ząbkami. Czasami podczas korekcji, którą wykonujemy od dawna sami (po lekcjach praktycznych w Ogonku pod nadzorem dr Mileny Wojtyś) trafia się ząbek, którego ciężko skorygować bez usypiania. Często jest to ten sam ząbek. Kajtek wtedy ślini się i nic mu nie smakuje. Tak było właśnie kiedy robiłem mu zdjęcie ale wczoraj zrobiłem podejście i zanim Kajtek się zorientował i zaczął fikać to było już po wszystkim, ząbek został skrócony. Dzisiaj Kajtek znowu wcina zieleninkę i marchewkę.

Pati widzę tu same dobre wiadomości. Od razu lżej człowiekowi na sercu :) Chyba musisz małej ograniczyć chwilowo ruch niestety aby wszystko dobrze się zrosło.
Myślę, że najlepszym środkiem na powrót Mili do zdrowia będzie twoja miłość. Nie muszę ci o tym mówić bo pewnie wiesz, że pośród tych wszystkich trudności i niepowodzeń, to światełko w tunelu o którym piszesz, sprawia, że dajesz z siebie coraz więcej, że masz siłę dawać Mili szanse na kolejny poranek.
Trzymamy kciuki z chłopakami.
Moje Siubutki

Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien

Post autor: Moje Siubutki »

Hej
Są już wyniki biopsji Kajtka. Niestety nie dają odpowiedzi na jakim etapie jest jego leczenie. Zarówno ja jak i pani dr byliśmy w małym szoku. Okazało się bowiem, że w żadnym z trzech pobranych materiałów nie było komórek pochodzących z węzłów chłonnych. Dr Kasia powiedziała, że to nieprawdopodobne, to jej pierwszy taki przypadek. Gdyby materiał był pobrany z jednego węzła to mogłoby się tak zdarzyć bo wtedy prawdopodobieństwo nietrafienia jest większe. Jestem lekko złamany bo trzeba będzie powtórzyć biopsję. Jest jeszcze a właściwie było rozwiązanie polegające na wycięciu fragmentu węzła ale odrzuciłem tą metodę. Jest jednak też dobra wiadomość. Kajtka węzły są tak cienkie, że trudno trafić w nie igłą :) Zresztą poczytajcie sami:

Pacjent: świnka morska, imię Kajtek
Badany materiał: BAC węzłów chłonnych (3 rozmazy)
1. Pachowy prawy
2. Pachowy lewy
3. Fałdu kolanowego lewy
Opis: Rozmazy ubogokomórkowe. Obecne pojedyncze komórki zrogowaciałe i komórki
tłuszczowe. W tle preparatów widoczne krople tłuszczu.
Rozpoznanie i komentarz: W badanym materiale nie stwierdzono komórek typowych dla węzłów
chłonnych. Materiał pochodzi z otaczającej węzły chłonne tkanki tłuszczowej.


Pozdrawiamy
Moje Siubutki

Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien

Post autor: Moje Siubutki »

... ale wiecie co ? Kiedy wszystko obraca przeciwko temu biedakowi, kiedy cały czas w swoim krótkim życiu chłopak ma pod górkę, on robi coś takiego :
Obrazek Obrazek

od września 2014 roku Kajtka karmię strzykawką i kiedy jak co dzień rano dosypuję im ziarenka do miseczki Kajtek podchodzi i zaczyna grzebać noskiem by po chwili zacząć jeść. Trwało to całe 15 minut. Dla tej chwili warto było tyle poświęcić :jupi:

Co tam u Mili, opowiadaj Pati
Awatar użytkownika
diefenbaker
Posty: 1786
Rejestracja: 17 lip 2013, 18:15
Miejscowość: Piaseczno
Kontakt:

Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien

Post autor: diefenbaker »

Faktycznie dziwne, na pewno w tym laboratorium znowu czegoś nie pomylili...? Ja po ostatnich doświadczeniach i opiniach innych jestem do nich nieufna.
Biedaczek, kolejna biopsja i wycieczka... :pocieszacz:
Chociaż mu apetyt dopisuje :love: oby tak dalej :fingerscrossed:
Moje Siubutki

Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien

Post autor: Moje Siubutki »

Też uważam, że materiał do badania mógł zostać pomylony. Tym bardziej, że dr Kasia oceniała wizualnie próbki i była przekonana, że to tkanka z węzłów chłonnych. Badanie wykonywała Dr n. wet. Anna Rodo. Nie znam tej pani więc nie mogę się wypowiedzieć. Dziwi mnie w opisie zapis - Obecne pojedyncze komórki zrogowaciałe. Niby skąd te komórki się tam wzięły.
Awatar użytkownika
kimera
Moderator globalny
Posty: 3160
Rejestracja: 07 lip 2013, 20:54
Miejscowość: Łódź
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien

Post autor: kimera »

Zrogowaciałe komórki mogą być ze skóry, albo wewnątrz kaszaka.
Moje Siubutki

Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien

Post autor: Moje Siubutki »

Biorąc pod uwagę całą historię Kajtka, wszystko mogło się zdarzyć. Wyszło jak wyszło, nie ma co gdybać i szukać przyczyn, trzeba iść dalej.
Z powodów ekonomicznych pojedziemy teraz z Kajtkiem bliżej - do Wrocławia, do dr Piaseckiego czyli tam gdzie wykonano pierwszą biopsję małego. Przy okazji sprawdzimy ząbki i podzielimy się z doktorem wiedzą oraz rezultatami leczenia Kajtka aby w przyszłości również we Wrocławiu świnki miały możliwość leczenia nowotworów :)
Pati od Mili

Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien

Post autor: Pati od Mili »

co do wyników biopsji-wydaje się to wręcz niemożliwe, żeby wyszedł taki wynik, a raczej brak wyniku :shock: Pocieszające jest jedynie to, że węzły chłonne są niewielkie. Ale żeby z żadnego węzła nic nie wyszło...A może Kajtek wcale chory już nie jest-morfologia i biochemia ok, na biopsji nic nie wyszło... ;) Szkoda, że trzeba będzie chłopaka stresować i wynik powtórzyć :(
Piękne te zdjęcie Kajtusia przy miseczce-dla takich chwil zdecydowanie warto walczyć :like:

A co u Mili? Cały weekend rewolucje jelitowe-dzień po odstawieniu antybiotyku branego przez 2,5 tyg. w zastrzykach. Mega wzdęcie, gazy i bolesność, brak bobków ponad dobę połączony z biegunką (nie wiem jak to jest możliwe) mimo faszerowania lekami na ruszenie przewodu pokarmowego, boboticiem, 3 probiotykami, smectą...Oczywiście wszystko w weekend.Nie było wyjścia i na czuja nafaszerowałam ją sulfonamidem (kiedyś już miała takie rewolucje i wówczas tak ją leczyliśmy), bo inaczej by pękła. Dziś wizyta u naszego weta (nie było pani dr w weekend,żeby móc pojechać wcześniej) i okazało się, że wdrożone leczenie jest ok, dostała jeszcze tylko zastrzyk rozkurczowy. Dieta sucha-szlaban na warzywa.Biedna gazy miała takie, że na metr był słychać jak jej w brzuszku bąbluje. A dziś po wizycie jak przyjechała do domu, to do czego chciała się dobrać? Do kawałka kalafiora, który leżał w klatce :glowawmur: Pewnie od niego i od kalarepy te rewolucje. Także nie nudzimy się wcale...
Z pęcherzem się uspokaja, dziś nie trzeba było płukać,a i wyniki moczu wyszły idealne. Ale żeby za różowo nie było to mała obciera końcówkę kikuta nóżki i strupek się zrobił. Trzeba uważać, żeby nie zakazić bakteriami, a to nie do zrobienia przy biegunce. Zabieram ją kolejny tydzień ze sobą do pracy. żeby ją pilnować i mieć kiedy te wszystkie leki podawać.Siedzi sobie na drybedzie przy moim biurku i ma wszystko w tyle-tak jak w tej piosence
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nowotwory, guzy, ropnie, kaszaki”