Elmuś niestety nadal choruje, ale zacznijmy od początku bo póki co podrzucałam szczątkowe informacje. Zaczęło się od tego, że rano posprzątałam klatkę i wszystko było ok. Po południu chciałam wziąć chłopaków na wybieg i okazało się, że Elmuś ma spuchnięte całe podwozie. Oczywiście prosiak w transporter i w te pędy do weta. Rany nigdzie żadnej widać nie było więc zrobiliśmy usg na, którym oprócz brzydkiego moczu w pęcherzu nic nie wyszło. Elmo dostał więc antybiotyki i maść, obstawiając, że to coś z układem moczowym, pocieszające było tylko to, iż nie pokazało kamieni. Przy takiej opuchliźnie, jaka się pojawiła obawialiśmy się czy będzie sam sikał, ale na szczęście nie było z tym problemów.
Niestety objawy nie ustępowały, choć Elmek poza spuchniętym podwoziem nie pokazywał by coś mu było. Normalnie jadł, bobczył i nie był osowiały. Padła decyzja o kolejnym usg, prześwietleniu i badaniu krwi.
Prześwietlenie nic nie wykazało. Na usg pojawiły się dwie sprawy. Po pierwsze maluch ma dwie cysty na lewej nerce a po drugie w napletku pojawiła się jakaś zmiana rozrostowa. Krew poszła na dodatkowe badania do Krakowa a my kontynuowaliśmy terapię antybiotykami i maścią. Badani krwi wyszło źle. Elmuś miał bardzo przekroczoną ilość leukocytów i hematokryt na granicy anemii. W związku z brakiem zmian w okolicach napletka, czyli nadal opuchnięty po mimo terapii padło podejrzenie białaczki.
Umówiliśmy się na biopsję i dwa dni przed nią z napletka podczas smarowania eksplodowała fontanna ropy. Obie z panią doktor ucieszyłyśmy się bo stan zapalny mógłby sugerować tak wysoką ilość leukocytów. Stanęło, więc na kontrolnym badaniu krwi za kilka dni. I niestety wyniki nie są zbyt dobre. Leukocyty co prawda zjechały ale nie tyle ile powinny i niestety hematokryt też jedzie w dół. Przy czym Elmik nie zachowuje się wcale jakby coś mu było, ba nawet stójkę do koperku zrobi. Mamy dwa typy tego co mu jest : SIRS lub białaczka.
Do końca tego tygodnia stosujemy sterydy i znowu robimy badanie krwi. Dobrze by było by hematokryt jeśli się nie podniósł to przynajmniej zatrzymał na obecnym poziomie.
Tak więc wszystkie kciuki i pozytywne emocje naszemu małemu Ziemniaczkowi się przydadzą.
Z tego wszystkiego nie pokazałam Wam małych mikołajów ale myślę, że pora nadal odpowiednia by się nimi pochwalić
I tak się poskładało, że przed Świętami pojawiło się u nas w mieszkaniu dwóch małych gości.
Poznajcie Freda i Barneya
