Owszem, komentarze może i do najmilszych nie należały, ale każdy medal ma dwie strony. Osoby piszące te komentarze po prostu chciały cię mimo bólu pobudzić do działania, aby może jeszcze pomóc rannemu psiakowi. Myślę, że znacznie ulżyłoby ci gdybyś tam sama pojechała i sama poszukała psa, dokładnie w tę stronę, w którą pobiegł. Ja pojechałabym tam za dnia, choćby dziś choć minęło mnóstwo czasu, mi to by ulżyło gdybym na własną rękę go poszukała. Z pewnością przeżycie niezbyt miłe, ale przynajmniej będziesz miała sumienie czyste, że pojechałaś, zobaczyłaś i szukałaś.
Z forum nie rezygnuj, nie podejmuj też pochopnych decyzji pod wspływem silnych nieprzyjemnych emocji, jeśli chcesz - odpocznij, zaglądaj raz na jakiś czas, a z czasem gdy emocje opadną i oswoisz się z tym wszystkim, zobaczysz że osoby na forum lubią ciebie i twoje prosięta będziesz wchodzić częściej

Moja sunia miała kiedyś wypadek, potrącił ją rozpędzony polonez Caro, pamiętam to jak dziś, miałam może 12-13 lat, była północ, darłam się na tego kierowce że chyba mnie słyszał, nie zatrzymał się.... Moja mama aby ratować sunię wbiegła na ulicę, szczęśliwie kierowca ciężarówki się zatrzymał przed nią. Sunia nie miała żadnych złamań, jedynie obtarcia i rozciętego fafelka - trafiła na stół - lekarz mówił że to cud, (szczęście w nieszczęściu wypadek zdarzył się naprzeciw gabinetu weterynaryjnego) ale też do tego cudu przyczyniłam się ja drąc się niesamowicie, obudziłam panią doktor i ta wybiegła w koszuli nocnej. Nie zapomnę tego dnia do końca życia. A winowajcą wypadku były dwa wielkie psy pewnego "człowieka"
Może i ten psiak miał mnóstwo szczęścia, a mniej miał wasz samochód? I tego ci życzę bo szkody materialne można jakoś naprawić. Tak czy siak - jedź tam sama, zobacz, abyś miała spokojne sumienie, że zrobiłaś co mogłaś, już tak na spokojnie.