Marikaa dziękuję w imieniu Melki
No i wyszło szydło z worka. Melka miała dokładny rtg. Obyło się bez głupiego jasia tylko dostała coś na uspokojenie.
Okazało się, że ma zapalenie zatok i te zatoki są zawalone. Na płucach tez się powoli coś pojawia.

Poprzednio osłuchowo nic nie wyszło. A kataru też nie miała więc te zatoki mnie całkowicie zaskoczyły. Porównałyśmy to z poprzednim rtg gdzie było zupełnie czysto i w zatokach i w płucach. Nie mam pojęcie jak i gdzie jej się to przyplątało.
I dobrze, że był ten rtg bo pewnie by wyszło jak już by było bardzo źle. Teraz też dobrze nie jest ale nie jest jeszcze najgorzej.
No i te zatoki zapchane powodują ciężki oddech, brak apetytu i mogą ją nawet zęby przy tym boleć. Na szczęście choć zęby są w porządku i nic tam nie ma ani przy korzeniach ani na razie nie trzeba korygować.
Dostała wziewnie antybiotyk, coś przeciwgrzybiczego i jeszcze jakiś jeden lek, który mam dzisiaj odebrać. Zwykłego antybiotyku dr Iza nie chce podawać na razie bo to by mogło się źle skończyć. No i robimy inhalacje.
Jak jej wczoraj zrobiłam wziewkę to rzuciła się na jedzenie i jadła i jadła. Nawet karmę jadła i siano. Dzisiaj rano po wziewce też ładnie zjadła jabłuszko i ogórka. Więc może jej to ulgę przynosi. No i oczywiście nadal dokarmiam rodicarem.
Zapomniałam dodać, że kupy znowu nie są ładne. A wczoraj u weta to się jeszcze bardziej pogorszyły i były konsystencji krowiego placka. Ale może to wynik stresu.
Także kciuki się przydadzą.
