Ciężko mi o tym mówić. Rozalka wczoraj wieczorem przestała jeść, dokarmiałam ją. Miała katar. Jadła dość dużo i miała siłę. Podejrzewałam przeziębienie lub coś z zebami. Rano również ją dokarmiłam, była pełna sił, jednak ta strachliwa kuleczka dała się złapać co mnie zdziwiło. Pojechałam do szkoły, siostra wróciła wcześniej i mówi mi, że z Rozalką gorzej, że ma mniej siły, siedzi jedynie w kącie. Przy dokarmianiu dość mocno się wyrywała. Od tamtej pory próbowałam dobić się do weterynarza, niestety, wszystkie kliniki były już nieczynne lub nikt nie odbierał. Wróciłam po dwóch godzinach od powrotu siostry, ta powiedziała, że jakieś 30 minut temu Rozalia weszła do norki i siedzi tam razem z Renatą. Zastałam świnkę leżącą, bez sił, nie mogła nawet głowy podnieść. Podałam jej cały arsenał leków, które miałam przy sobie i mogły jej pomóc. Próbowałam podać jej wodę, bez skutku - nie przełykała. Zostawiłam ją z siostrą na legowisku, na termoforku. Niecałą godzinę od mojego powrotu Rozalia umarła.
Przedwczoraj wieczorem jeszcze wyrywała mi buraka z ręki. Dzisiaj już nie żyje. Życie jest strasznie kruche.
Wyniki sekcji poznam dopiero w poniedziałek-wtorek.
Pa słoneczko. Miałaś jechać do domu. Miałaś być szczęśliwa. Zostawiłaś siostrę, która jest taką jędzą że nikt jej nie polubi.
Rozalia - 3 czerwca 2012 - 20 grudnia 2014
