Ja też niedawno musiałam podjąć decyzję, więc Cię rozumiem doskonale. To była jedna z najtrudniejszych decyzji w moim życiu, moja świnka niby jeszcze chciała jeść - dokarmiana, ale leżała jak żaba i tylko łepek trochę unosiła, do tego popiskiwała z bólu. trzymałam ją przy zastrzyku, a potem przytuliłam i głaskałam aż zasnęła na zawsze. Wciąż myślę czy nie dało się jeszcze czegoś zrobić, ale mam też nadzieję, że zaoszczędziłam jej cierpienia i ostatnie chwile spędziła czując jak bardzo ją kocham.
Frugo był wzięty do towarzystwa dla Mruczki a wyszło tak, że jest jej zastępcą...Niby kotka mojej babci, nie miałam jej u siebie w domu ale nie najlepiej to wszystko znoszę Może dlatego, że jest pierwszym zwierzęciem, które musiałam uspać...Byłam z nią od jej pierwszego dnia życia i byłam też przy ostatnim oddechu Wiem, że ta decyzja to była wielka ulga dla Niej...