No wiec tak: nie wytrzymałam i dzwoniłam do wetki. Kulka ma się dobrze, podjadła trochę i chyba wraca do świata. Krwiomocz najprawdopodobniej był wynikiem zapalenia pęcherza. Wieczorem ją przywiozę, przy czym mówiła że lepiej nie dołączać jej do dorosłych, żeby nie ryzykować że odpukać je też złapie (niby nie powinno, ale nie mam odwagi cudzymi skarbami ryzykować, więc pewnie poobserwuję je ze dwa dni i oddam, a Małą zaopatrzę w miękkie polarki).
Dziękujemy bardzo za wszystkie kciuki i prosimy o więcej
EDIT: Zapomniałam dopisać. Partner rozmawiał z wetką (bo to on odwoził Kulkę) i luźnym ciągiem myśli wyszło że przyczyną odejścia Kropki mógł być właśnie stan zapalny, a nie upadek (który tylko osłabił i tak nadwyrężony organizm), jako że po samym wyskoczeniu czuła się bardzo dobrze, nie miała nic połamanego, dreptała i jadła. Z drugiej strony kot który wypadł z balkonu też potrafi na początku nie okazywać, że coś mu jest, a później dramat... Sama nie wiem. Jadę po Kulkę.