CAVIARNIA

pucka69 pisze:Czy jest sens pobierania krwi na EC u Zbyszka? Czy nie jest tak że jeśli mieszkali razem to też jest chory? Czy chodzi może o określenie wysokości poziomu ... no nie wiem czego to poziom? Pierwotniaka? Przeciwciał?

Ja bym nie robiła. Skoro razem mieszkali to i tak trzeba obu przeleczyć, bo prawdopodobieństwo, że wynik będzie dodatni graniczy z pewnością.

No ale jak podajemy lek to faktycznie chyba bez sensu robić badanie? A przy wysokim mianie jest jakieś inne leczenie niż przy niskim? Większe dawki? Jakieś dodatkowe leki?
Ps. strasznie mi żal Kędziorka i trzymam za niego mocno kciuki

No właśnie- racja. Chyba że od poziomu miana zależne jest leczenie, to wtedy jest sens robienia tego badania. Ciągle coś się zmienia i jak widzę różni weterynarze stosują różne metody leczenia. Ja podawałam Fenbendazol wszystkim ec-świnkom jednakowo, o ile dobrze pamiętam 21 dni (a może 28?), tylko dawka się różniła w zależności od masy ciała. Kuracja Zentelem jest trochę krótsza.
Również trzymam za Kędziorka i zaglądam tu z nadzieją na dobre wieści.

Nasza Pani doktor uważa, że krew należy zrobić, żeby sprawdzić na jakim etapie jest EC i czy w ogóle jest. Pozwoli nam to określić czas podawania Fenbendazolu i jego dawkę. Kędzior miał robione badania już w trakcie przyjmowania leku i u Zbyszka jest tak samo. Nie mieliśmy możliwości pobrać wcześniej krwi ze względu na moją i męża pracę, a raczej godziny pracy. Baliśmy się, że stres związany z całą tą sytuacją - prawie dwu tygodniowa nieobecność Kędziora plus zmiana miejsca - odbije się na zdrowiu Zbyszka. Obawialiśmy się spadku odporności i ataku EC. Nie chcemy ryzykować.
Pani doktor prosiła również o wstrzymanie się z połączeniem obu chłopców do momentu wyniku badań i doleczenia przeziębienia u Kędziksa. Prosiaki mieszkają w osobnych klatkach ale jeden przy drugim. U Kędziora EC rozwinęło się najprawdopodobniej właśnie przez wcześniejsze przeziębienie, które nie było leczone. Nie chcemy sytuacji, w której Zbychu podłapie to samo.

Dziś Zbyszek był wręcz okropny przy pobieraniu krwi. Darł się wniebogłosy, szarpał i szczypał mnie po szyi Istny dramacik. Żaden prosiak jeszcze u mnie aż tak nie lamentował. Na szczęście udało nam się pobrać odpowiednią ilość do badania. Teraz siedzi obrażony w klatce i patrzy na mnie spode łba Duża porcja warzywek i się dogadamy.

Mijają dzisiaj dwa tygodnie od kiedy Kędziks do nas trafił. Powolutku, małymi prosiaczkowatymi kroczkami wracamy do zdrowia. Miewamy gorsze chwile ale na szczęście niewiele.Tak naprawdę pięćdziesiąt procent sukcesu to sam Kędzior. Ten proś ma w sobie tak dużą chęć życia, tyle siły. Widzę jak bardzo się stara, a jednocześnie jak bardzo jest od nas zależny.
Przykro mi, że jego domek nie chciał na niego zaczekać. Nawet nie zapytali jak on się czuje oddając Zbyszka. On na to nie zasłużył. Jest cudnym prośkiem. Kuśtyka do nas na tych swoich "zepsutych" raciczkach, przewraca się na boki, z całych sił stara się być blisko nas. Wtula się wtedy i zasypia. Jest wspaniały

Bardzo mocno kibicujemy Kędziorkowi! Trzymamy kciuki z całych sił za zdrówko i za Zbysia również trzymamy, żeby jak najszybciej mógł już spowrotem zamieszkać ze swym kumplem!

trzymam kciuki by świnki się nie poddały i walczyły. Niech wracają do zdrowia

Kibicujemy gorąco !

Kilka zdjęć z rekonwalescencji Kędziora

Jeszcze niedawno było tak:



A teraz jest tak:

Dziś przyszły wyniki badań Zbyszka na E. Cuniculi. Pierwotniaka nie stwierdzono, Zbyszek jest zdrowy. Z jednej strony świetna wiadomość, z drugiej oznacza to, że chłopcy nie mogą być razem. Kędzior wyraźnie za nim tęskni. Chłopaki śpią obok siebie przedzieleni kratami, gadają ze sobą. Kędzior lepiej je w towarzystwie Zbycha, zaczął chodzić za nim przy kratach. Nie spodziewałam się takiego wyniku badania. Radość i smutek jednocześnie...