Wywołana do tablicy przez Moje Siubutki melduję, co u mnie i Mili, ale przede wszystkim dziękuję za te piękne słowa. Łezka mi popłynęła ze wzruszenia. Cóż mogę powiedzieć-dla mnie ratowanie zwierzęcia, które kocham jest całkowicie naturalne i nie wyobrażam sobie, bym mogła zostawić je w potrzebie, tak jak i Ty Moje Siubutki. Robimy to samo, z takim samym zaangażowaniem i pewnie dużo osób z tego forum również, gdy jest taka potrzeba. Mamy zwierzaki, które potrzebują naszej intensywnej opieki każdego dnia i każdego dnia walczymy, aby one miały szansę na następny świt. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, co robisz. Musisz wiedzieć, że wiele już osób widziałam w Medicavecie (wiele razy musiałam już przyjeżdżać z Mili), ale wczorajsze spotkanie z Tobą i Kajtkiem było wstrząsająco dobrym wydarzeniem. W takich chwilach wie się, że są jeszcze dobrzy ludzie, którzy poświęcają się dla braci mniejszych. Jest jeszcze dobro w czystej postaci. To było niesamowite. Mili i ja pozdrawiamy serdecznie.
A co u mojej 3,5-nogiej świnki? Dziewczyna jest silna i powinna dać sobie radę. Wczoraj był dramat podczas powrotu do domu- Mili nie sikała i nie załatwiała się przez całą podróż, brzuch rósł w astronomicznym tempie, a ona patrzyła w jeden punkt, nie spała. Od operacji, czyli od 13 do 22.30 zero siku. Oczywiście spanikowałam, bo nigdy tak nie było i zadzwoniłam do dr Kasi i Medicavetu. Oczywiście stres był przyczyną. Po przyjeździe do domu świnka, jak tylko się wyżaliła u mojej mamy w ramionach, co te paskudne człowieki jej zrobili i że wróciła z połową nóżki do domu, to bez ostrzeżenia koncertowo osikała mojej mamie bluzkę
W domku Mili od razu się polepszyło. Dałam jej czas na przetrawienie tego , co się stało i od rana jest już lepiej. Kikutek łapki trochę spuchł, ale to normalne. Mili uczy się chodzić na 3,5 nogi, trochę trzyma ją w górze gdy chce szybko gdzieś dotrzeć, ale próbuje też na niej chodzić. To dzielna dziewczyna. Oczywiście resztę pozostałej nóżki ma w opatrunku. Dziś i jutro wzięłam wolne z pracy, żeby opiekować się małą, a w czwartek i piątek pojedzie do mnie do pracy, gdzie będzie sobie siedziała pod kaloryferkiem na podkładzie i poganiała mnie w robocie, żebym szybciej pracowała i zarabiała na jej leki
Oczywiście po to ją wezmę, żeby mieć nad nią nadzór i móc ją karmić i podawać leki, a dodatkowo w czwartek mamy wizytę kontrolną po operacji już w Szczecinie.
Co do forum i Stowarzyszenia, to muszę powiedzieć, że mnóstwo osób wie o jego istnieniu. W związku z tym, że często przebywam z Mili u lekarzy wet., miałam okazję spotkać wiele osób, które należą do Stowarzyszenia bądź są tutaj na forum. Tak poznałam m.in. Paprykarza (okazało się, że obie miałyśmy świnki z Bystrej). Także północny zachód Polski również kibicuje świnkom w potrzebie!
Moje Siubutki co do karmy, to dziękuję za podsunięcie propozycji. Właśnie muszę uzupełnić zapasy jedzenia dla Mili, więc wezmę pod uwagę Twoją sugestię i być może wypróbujemy to cudo. Od ponad roku jedziemy na karmie Rodicare Basic, jako jedynej, której chimeryczny układ pokarmowy toleruje, ale może uda się wprowadzić jakieś zmiany. Ja rodicare mielę sama, bo jakbym miała kupowć te malutkie puszki gotowej zmielonej karmy to już dawno bym zbankrutowała, Mój młynek sobie radzi, choć to już drugi, wcześniejszy zajechałam tym mieleniem
Do tej karmy dodaję mieloną stewię- z uwagi na cukrzycę Mili wywołaną przewlekłym zapaleniem trzustki. Dieta (słodkie warzywa i owoce dostaje raz na tydzień, raz na dwa tygodnie na polecenie dr Kasi) zdaje rezultat, gdyż cukier jest tylko leciutko ponad normę, na ogół 150 (norma do 125), a na początku mieliśmy 500, później długo było po 300. W razie potrzeby Moje Siubutki, będę pamiętała o Twojej propozycji pomocy, dziękuję.
Na zakończenie pragnę powiedzieć, że oboje bohaterzy wczorajszego dnia- Mili, ale i Kajtuś są na fb Medicavetu, można lajkować
Piękne spotkanie, a teraz piękny post z Twojej strony Moje Siubutki, dziękuję. Dużo zdrowia i radości dla Ciebie, Kajtka i reszty Twoich świnek. Kajtuś zasługuje na długie, szczęśliwe życie, a Ty mu to zapewniasz, jeżdżąc z Zielonej Góry do Warszawy na leczenie. Kto by się tak poświęcał? Zdecydowanie dla takich chwil warto żyć. Przywracasz wiarę w człowieka Moje Siubutki. Pozdrawiamy wszystkimi łapkami