CAVIARNIA

to była miłość od pierwszego wejrzenia- co zrobić!
Ale pozostaje mi cieszyć się tym, że trafił do takieeeego domu !

Wczoraj nie był dobry dzień.... Byliśmy u dr Bieleckiego na umówioną już wcześniej wizytę na usunięcie kaszaka, który się u Johnnego odnowił (poprzedni miał usuwany jakoś na jesieni)
Zabieg przebiegał dobrze, do czasu, gdy przyszło do wyjęcia "torebki". Paskudztwo tak się zakorzeniło, że nie dało się tego wyjąć
Dostaliśmy leki na zasuszenie tych resztek kaszaka. I trzymamy kciuki, że wszystko się powiedzie
Johnny jest takim wrażliwym bąbelkiem... Tak się musiał zestresować i jeszcze nie wiadomo co z tego będzie...
Wczoraj po powrocie do domu był czasy czas taki zdenerwowany i obrażony, że nawet jabłuszka nie chciał ode mnie jeść... (Po dłuuuugiej chwili się przekonał, bo on jednak nie potrafi się oprzeć świeżym warzywom i owocom. Niemniej było to do niego nie podobne i zdecydowanie okazywał w ten sposób swoje wielkie niezadowolenie.)

Leczenie mamy wyznaczone, umówioną też już wizytę kontrolną, wracamy do domu, a ja siadam, patrzę na tego małego kłębuszka z dziurą w boczku, który czuje się tak skrzywdzony, że nawet jabłuszka nie chce zjeść i zaczynam ryczeć.
Wiem, że nie wypada, wiem że nic poważnego się nie dzieje, ale bardzo źle zniosłam tą wizytę. Bardzo. I dziś wcale nie jest mi lepiej.

Stop! Żadnego użalania się nad sobą! Mamy leczenie to będziemy się dzielnie leczyć!

Na koniec trochę dobrych wieści. Rysio ma się świetnie - jest wesoły i pełen życia i wszystkim nam poprawia humor!
W niedzielę robiłam im zdjęcia, jeszcze nie miałam czasu ich przejrzeć, ale wieczorem postaram się coś wrzucić.

Ja też nadmiernie przeżywam każdy prośkowy problem zdrowotny...
Trzymam za Johnnego na pewno wszystko dobrze się skończy!

Dzięki
Johnny dziś się zachowuje jakby nigdy nic. Już nie panikujemy, tylko działamy

No wiesz- ja i tak uważam, że lepiej mocno przeżywać i panikować, niż nie martwić się o tych mniejszych wcale!

Kupiliśmy nową klatkę!
Klatka 120 stoi już w domu, tylko czeka na rozstawienie
Wielką przeprowadzkę planujemy na 15.08. Po pierwsze dlatego, że do tego czasu Johnny powinien już się dobrze czuć (a w jego obecnym stanie nie będziemy go dodatkowo stresować).
Po drugie wtedy będę miała czas, żeby wszystko ładnie przygotować i oczywiście na zachwycanie się tym, jak chłopcy ekscytują się nową rezydencją
A do tego czasu zamierzam planować układ nowej klatki. Zamówię też jeszcze jakieś elementy (np. półeczki)

świetnie!
Jak wprowadzą się do nowej willi- koniecznie musisz wrzucić fotki!

Tak słodko razem wypoczywali sobie Panowie w czwartek


Zupełnie nieświadomi, że piękna, nowa klatka już na nich czeka


Ale wielka przeprowadzka już za tydzień!
A ja tymczasem przeglądam i przebieram fotki, które zrobiłam proślkom tydzień temu i dodatkowo też nowe, które nacykałam w piątek
Moim największym problemem jest to, że jak już usiądę z chłopakami to robię im ze 150 zdjęć, a potem nie mam kiedy tego przebrać! Ale cóż zrobić, oni mają takie słodkie mordki, że ciężko nie cykać

A oto jedno ze zdjęć z piątkowej sesji z natką

Wszystkie zwierzaki się kocha- ale do niektórych ma się większy sentyment!
Bardzo się cieszę, że Rysio znalazł towarzystwo, z którym się dogaduje(i tak pasują do siebie )!

Biedny Johnny z tymi okropnymi kaszakami. Odnawiające się paskudztwa są najgorsze

To mamy czekać na więcej fotek rozumiem? Jacy oni przystojni!