Mam dzisiaj dzień domowy, zdjęłam przegrodę klatki, czytam sobie i obserwuję chłopaków we wspólnej ograniczonej przestrzeni. Smrodzą, Marceli gania Knedla, Knedel się lekko odwija. Trudno na razie powiedzieć, co będzie - raczej nie pobiją się ostro, bo żaden z nich nie jest agresywny. Knedel nauczony przykrymi dawnymi doświadczeniami ustępuje, ale w końcu - ile można? za to Marceli jest namolny i wyżera Knedlowi siano (mają dwa paśniki identyczne, ale ten po stronie Knedla jest lepszy

.
Marceli - młodszy, śmielszy i ruchliwszy oznajmia, że jest tu szefem, a Knedel tylko turkocze schowany do tunelu. Chciałabym, żeby wspólne zamieszkanie było przyjemne dla obu, a nie wiem, czy Knedel też jest zadowolony, skoro musi stale chronić zadnią stronę.
No nic - mamy czas.