Dzima, myślę, że złożyło się na to kilka czynników... Pieszczoch nie był już najmłodszy, miał przynajmniej 5 lat, po drugie stracił kolegę, do którego początkowo nie był przekonany, wiecie jak to było... Rany bojowe na nosach, ale w końcu jednak się polubili... Kiedy byliśmy ostatni raz u weterynarza, lekarz powiedział, że ma bardzo wzdęty brzuszek, więc do tego wszystkiego doszły też problemy z żołądkiem...
Cały czas za nimi tęsknie, mam napady płaczu i jest mi strasznie przykro, że tak nagle ich zabrakło...
To zdjęcie zostało zrobione 26 maja, kiedy jeszcze nic nie zapowiadało tragedii... Cieszę się, że mieli jeszcze szanse pójść na trawkę..
