Wybieg mieli podzielony na pół. Przez pół nocy Tango próbował przejść przez kratki do Bruni. Brunia większość czasu spędziła przy sieczce.
Rano posprzątałam znowu wybieg, puściłam świństwa. Zaczęło się lekkim gonieniem Bruni przez Tango (wczoraj jak jej kuper wąchał to odrzucała łapkami tylnymi jak źrebak), pojawił się nawet bezstresowy cmok

Teraz leżą sobie pół metra od siebie. Generalnie zero agresji, trochę stresu wyczuwalnego od Bruni, zniecierpliwienia Tango, że jeszcze go nie kocha.
Strzeliłam im też małżeństwie fotki:

Myślę, że uda się stworzyć fajne, zgrane małżeństwo
O samej Bruni? O wiele piękniejsza niż sobie wyobrażałam, puchata, mięciutka, lubi głaskanie po główce. Jestem szczęściarą
Jeszcze raz przeogromne dziękuję dla Cynthii, Chrumki, Sempre oraz Dawenny
