Przepraszam, ja powinnam była poinformować. Ale byłam u rodziny, rodzice mają rocznicę, a na wiosce Internet trzeba wiadrami nosić, a mnie za daleko
Miracle w porządku, prawdopodobnie pękło naczynko lub z kimś się zderzyła. Dostała antybiotyk i przeciwzapalne do wtorku włącznie. Je, bobczy i zachowuje się jak zdrowa świnka. Na szczęście. Kamień z serca. Dziewczyny ponoć były ogłupiałe jak TŻ wywiózł Maracle na całą noc do wet...
Cała moja rodzina się przejęła, na wyjazd dostałam dla niej nawet bukiecik świeżej, domowej natki. Dla świnki, co chorowała
Sześciopak w komplecie... Chrupią pokrzywę nasuszoną przez moją mamunię kochaną i zagryzają suszoną natką marchewki

I nic ich nie rusza fakt, że ja w weekend jak cień człowieka chodziłam przez małpę kudłatą, co jej się żartów z krwawymi smarkami zachciało... Dostała zastrzyk, ma za swoje
Cieszę się ogromnie, że to był fałszywy alarm... I jestem szalenie wdzięczna doktor Izie - ta kobieta ma złote serce i niesamowite pokłady cierpliwości...