Diagnozowanie od roku dziwnych dźwięków Kminia zakończone milionem leków. Charlie ostatnio strasznie go atakuje i gryzie, dosłownie to są walki sierść lata, Kminek ze szramą na nosku skończył akurat przed wizytą. Zaczęłam myśleć, czy coś się złego nie dzieje u jednego albo drugiego i stąd ta agresja, dosłownie Kminek do klatki wejść ostatnio nie mógł siano pojeść, bo go zaczynał gryźć i zgrzytać.
Znalazłam filmik z identycznymi odgłosami, historia identyczna jak u niego. Zaczal wydawać je nawet podczas odpoczynku + od niedawna jak go brałam na ręce albo mizianie czułam że się trzęsie, tak jakby ze stresu albo było mu zimno. Na pewno nie z przyjemności. Wszystko powiedziałam u weta i miałam racje.
USG klatki, echo, krew, parametry tarczycowe i wyszło w końcu szydło z worka. Kmineczek ma nadciśnienie i trochę płynu w okolicy aorty. Kiedyś też miał płyn ale chyba w płucach? I po lekach było już dobrze. Dostaliśmy cały arsenał leków, po których ma spaść ciśnienie i będzie lepiej mu oddychać.
Wczoraj jeszcze mieliśmy takie przeboje z powrotem, że nie zdążyłam iść ani po receptę ani nic, także od dzisiaj rozplanować musimy co o której godzinie trzeba dawać i tak, żebym ja zdążyła przed pracą, bo mama mówi że nie będzie umiała i się boi że coś pomyli. Ja sama ledwo ogarniam co rano co wieczorem a co w międzyczasie...
Wymęczeni chłopcy są strasznie, co zjedzą to idą odpocząć. Dosłownie cały dzień w transporterze, a Charlie już zgłupiał i śpi w nim teraz jak w domku
Wszyscy wykończeni po takim dniu.
Za tydzień kontrola, trzeba będzie obserwować czy na lekach będzie lepiej czy nie, ale niby da się to wyprowadzić za ich pomocą. Najwyżej będziemy dawki modyfikować, nikomu innemu tak nie ufam więc już dojeżdżamy na drugi koniec Wrocławia oficjalnie, bo pani doktor się przeniosła... Ceny przystępne, fakt że bardzo dużo zajmuje sam transport, ale dla dobrego specjalisty warto.