Oooooj dzieje się u nas dzieje.. emocji i wydarzeń tyle, że jakbyście mnie wczoraj zapytali jak się nazywam to musiałabym się chwilę zastanowić na odpowiedzią.. Na szczęście (odpukać) u świnek wszystko po staremu. Natomiast to co dzieje się od dwóch dni w moim psim stadzie przechodzi ludzkie pojęcie.. W poniedziałek rano zgubił się na spacerze Colo z Majką. Cały dzień jeżdżenia wszędzie po okolicy, ponad 100km na liczniku.. Colo znalazł się po 9h, we wsi oddalonej od miejsca, w którym się zgubiły o około 10km.. Majki nie było. Poruszyłam niebo i ziemię, Policję, Straż Miejską, Straż Leśną, cały okoliczny Facebook trąbił o Majeczce. Wszyscy jeździli i szukali naszej suczki.. Znalazła się, dobę po znalezieniu Colo i o kolejnych 10km dalej.. Obydwa psy całe i zdrowe, mooocno zmęczone i głodne
.
To nie wszystko, w dniu zaginięcia wyskoczyłam na miasto żeby poinformować wszystkie odpowiednie instytucje. W drodze powrotnej moją uwagę przykuł dziwnie zachowujący się mikropsiaczek na przystanku PKS. Biegał w kółko bez ładu i składu, zaczepiał ludzi, zataczał się na boki, dodatkowo miał bardzo duży brzuszek, jak suczka przed samym rozwiązaniem ciąży mnogiej. Szybko wzięłam małą (okazała się być suczką) na ręce po czym przelała mi się przez ręce jakby była nieprzytomna.. Cholernie bałam się, że nie zdążę do weta mimo, że do gabinetu miałam zaledwie 100m. Badanie nie wykazało żadnych nieprawidłowości ani w rytmie serca, ani w temperaturze, reakcja źrenic prawidłowa.. Usłyszałam "Noc będzie decydująca, może dostała czymś w głowę, może uderzył ją samochód. Jak przeżyje noc to będziemy walczyć". Później okazało się co z małą było nie tak.. Z relacji bardzo rzetelnego świadka dowiedziałam się, że małą błąkała się w okolicy przystanku od rana, a około godziny 14 zlizała z chodnika zawartość rozbitej butelki z advokatem.. Mała była po prostu pijana.. Całą noc wymiotowała, dzięki temu dowiedziałam się również skąd taki duży brzuch. Żołądek miała po brzegi wypchany śrutą i całymi ziarnami owsa.. Dodatkowo wyposażona w pchły i robaki.. Dzisij już wszystko z nią w porządku. Szukamy najlepszego domu na świecie..
Wiem, że post długi cholernie ale i tak nie oddaje wszystkich emocji jakie towarzyszyły i towarzyszą mi od ty trzech dni.. Łapcie zdjęcia psiczki, ma na imię Mimka, ma nie więcej niż 4msc i waży niespełna 4kg.
I obiecuję, na prawdę obiecuję przy świadkach, że na dniach pojawią się nowe zdjęcia we wszystkich trzech wątkach. Muszę się tylko z tym wszystkim trochę ogarnąć bo pragnę napomnieć, że do tego wszystkiego od 1,5 tygodnia mamy szczeniaczki
.