Dziś o 8 rano za Tęczowy Most pobiegła Dream, moje kochane Słoneczko, spełnione marzenie... To od niej wszystko się zaczęło, nieśmiałe marzenie, że świnki znów wrócą do mojego życia... Jak dziś pamiętam ten paskudny listopadowy wieczór, kiedy z TŻem jechaliśmy po nią i po Flow do Bielska. Była taka mała, przerażona... Ale miała charakter, za nic w świecie nie chciała zaprzyjaźnić się z Czarną... Za to zaprzyjaźniła się z Miracle i zaakceptowała Ginger. Dziś z moich trzech muszkieterów zostało tylko dwóch, nie wiem jak sobie poradzą bez przewodnika stada...
Ostatnie miesiące Dream chorowała, najpierw w czerwcu posypały się zęby, co bynajmniej nie przeszkadzało jej walczyć samodzielnie o każdy kęs... O tak, jeść uwielbiała jak mało kto... Następnie przyszły problemy z brzuszkiem po korekcie - reakcja na przeciwbólowe, następnie zapalenie płuc, biegunka po antybiotyku, nawrót zapalenia płuc, bezwład nóg, zakażenie gronkowcem złocistym... Wszystko dzielnie znosiła, zastrzyki i moją w tej materii nieudolność, dokarmianie, masaże, zmuszanie jej do prób chodzenia... Od czterech dni miała już lepszy oddech, ze wsparciem robiła kilka kroków...aż do wczoraj... Widać było, że gorzej się czuła, nie poruszała się po klatce. Nie zmieniała też wagi. Wieczorem stwierdziłam, że nie robi bobków. Dodatkowy probiotyk, gastrovit, espumisan, brzuch był jednak twardy i bolesny. Masaż i parę sztuczek podpowiedzianych przez niezastąpionego Alminka spowodowało, że koło północy pojawiło się 7 bobków. Ale świnka nadal czuła się źle, nie zmuszałam jej do jedzenia... O szóstej rano moje maleństwo czuło się bardzo kiepsko, tak jakby się poddało... Skontaktowałam się z dr Izą, miałam być na 9... Odłożyłam Dream przed ósmą do klatki, do kocyka, by odpoczęła przed podróżą... Gdy chciałam ją spakować do transporterka już nie żyła. Mam nadzieję, że nie cierpiała... Nie zdążyliśmy, Maleńka. Wiem, że się starałaś dla mnie, byłaś dzielna i jestem z Ciebie dumna. Wiem, że już dłużej nie mogłaś ze mną zostać. Jestem Ci wdzięczna, za to, że byłaś ze mną te wszystkie lata, i że ostatnio towarzyszyłaś mi w pracy nad spełnianiem mojego kolejnego, wielkiego marzenia. Żałuję bardzo, że nie doczekałaś jego finalizacji... Dziękuję Ci, bo nauczyłaś mnie bardzo wiele o samej sobie...
Dziś pękło mi serce, skończył się dla mnie pewien etap w życiu, teraz nic już nie będzie takie samo... Pustki po Dream nie zapełni nic...
Na najbliższy czas zawieszam hotelikowanie, tymczasowanie, i wszelką poważniejszą działalność w SPŚM... Zwyczajnie nie mam siły. Łez też już nie mam. Dream nie ma...
Za oknem deszcz, nawet świat płacze po moim dzielnym maleństwie...
Taką chcę Cię zapamiętać skarbie, biegaj szczęśliwie za TM, Bajtek, Tina, Kruszynka i Sheeran zaopiekują się Tobą, Dreamiątko...
Wątek mojego Słoneczka w In Memoriam
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =71&t=6716 Za szybko tam powstał, nie tak miało być...