Dziękuję wszystkim za ciepłe słowa. Potwornie go brakuje i nic już nigdy nie będzie takie samo, ale staram się myśleć, że to już był ten czas...
W ostatnich dniach coraz gorzej znosił przyjmowanie pokarmu. Nie bardzo chciał jeść granulat i siano, po mokrym miał problemy z brzuszkiem, na koniec nawet karma ratunkowa powodowała ból brzuszka. Do ostatniego dnia był wesoły i aktywny i chcę wierzyć, że sam wybrał moment, w którym to powinno się skończyć. Nadeszła granica, doszliśmy do ściany za którą byłoby już tylko cierpienie. Dzień wcześniej zjadł ukochanego buraczka, przed jazdą do lecznicy Rubiś go wygrzewał, ja byłam z nim do ostatniej minuty.
Staram się szanować jego decyzję, chociaż to naprawdę cholernie boli. Nie jestem wierząca, ale chcę mieć nadzieję, że jeśli gdzieś jest, to jest szczęśliwy, może jeść co chce i nic go nie boli.
Sekcja wykazała zupełnie zniszczoną wątrobę, kruchą i marską. Pęcherzyk żółciowy był bardzo poszerzony. Bezpośrednia przyczyna śmierci to wstrząs wywołany kolką woreczka żółciowego. Musiał mieć jakąś wrodzoną wadę. Dostawał wszystkie możliwe leki i suplementy a to dziadostwo nie chciało się regenerować...
Tęsknimy za nim potwornie...