Właśnie- wziąć się w garść, nie chorować i nie stresować.
Dziś Mroku pojechał z ciocią MAS na wizytę do dr Judyty do Gdyni (dla nas to świetnie, że się przeprowadziła- mimo, że mam 100km, to zawsze bliżej, niż Warszawa). Ja siedzę w pracy jak na szpilkach i się martwię.
Z tego co wiem- jedna strona trzonowców zbyt krótka, druga przerośnięta. Zapach z pyszczka mogący wskazywać na drożdżycę przewodu pokarmowego (być może wtórną, z powodu długotrwałego braku apetytu). No i bardzo niepokojący zapach mocznika, który i ja wyczuwałam. Nie garnie się do jedzenia (u mnie jeszcze chciał, ale mu nie wychodziło). W każdym razie nie jest ciekawie. Coś się przyplątało niedobrego i już nie wiadomo, co jest przyczyną, a co skutkiem jego stanu. Myślałam, że po korekcie będzie już tylko lepiej- ale nie.. on tracił z dnia na dzień po kilka gram. Dziś dostał wlewkę podskórną z witaminami, Tolfedynę i Nystatynę. Oczywiście jest na ręcznym karmieniu. Czekamy na wyniki krwi, na razie prosiak został u dr Judyty- prawdopodobnie do jutra.
Kurcze- zawsze taki okaz zdrowia, prawdziwy kabanek, a teraz się posypał zupełnie..
Ed. 22.07
Mrokuś od wczoraj u mnie.
Wrócił od dr Judyty w znacznie lepszej kondycji, niż pojechał. Widać, że wróciła mu chęć do życia.
Zapach drożdży coraz mniejszy. Widzę też, że garnie się do jedzenia, sprawniej je chwyta i już tak nie mieli pyszczkiem. Je prawie normalnie

. Tylko waga stoi w miejscu - 803-809g.
Dokarmiamy się.