Trzeba zaktualizować wątek, co by nie przepadł...
Cóż. Nie z takimi wieściami chcieliśmy wrócić po przerwie.
Trzoda nam się zmniejszyła, w marcu odszedł Serdelek.
Nie chorował, jeszcze dzień czy dwa wcześniej żwawo tuptał po kuchni. (odkąd wyczaił że tam jest lodówka, źródło wszelkiego świńskiego dobra, na wybiegu przebywał tam częściej niż w pokoju)
Niestety nie doczekał ani do "oficjalnych" piątych urodzin, które miałby niecały miesiąc później, ani do tegorocznej trawki.
Zasnął na swoim ukochanym hamaczku, zwinięty w rogalik.
Parę ostatnich zdjęć, jakie mu zrobiłam:
Tylko bez żadnej stypy i świeczek mi tu! Jego Wysokość Milord by sobie tego nie życzył.
Ale można podziwiać i czcić usteczka ♥