Strona 36 z 37

Re: Naleśnikarnia: Nicek i Zdzisio, Wicherek i Florek

: 30 cze 2019, 20:32
autor: Siula
Trzymaj się dzielnie Nicuś :fingerscrossed: :fingerscrossed: :buzki:

Re: Naleśnikarnia: Nicek i Zdzisio, Wicherek i Florek

: 30 cze 2019, 21:09
autor: porcella
Trzymaj się, Nicek! :fingerscrossed:

Re: Naleśnikarnia: Nicek i Zdzisio, Wicherek i Florek

: 01 lip 2019, 18:07
autor: sosnowa
Mocno!
Te upały nie pomagają niestety.
Dawaj chłopie!

Re: Naleśnikarnia: Nicek i Zdzisio, Wicherek i Florek

: 09 lip 2019, 7:35
autor: Marikaaa
Obrazek

Niestety. :cry: Podpisaliśmy wczoraj zgodę na eutanazję. :cry: Mimo, że nowotwór po zwiększeniu dawek wreszcie zaczął się wycofywać, a węzły zrobiły się wielkości małych ziarenek więc nie chłoniak był tu przyczyną. Niestety, kiszki mu wykręciło i kapota. Ponoć szansa na uratowanie to było 0,1% czy 0,01%. Plus szukanie innego lekarza, bo w naszej klinice "nie zajmują się dręczeniem zwierząt". :cry:

Strasznie szybko to się potoczyło. Różne rzeczy wczoraj słyszeliśmy. Wybieramy wersję, że go nie bolało. Myliłam jego imię - mówiłam Naleśnik zamiast Nicek - bo znów leżała przede mną taka kupka nieszczęścia, całkowicie sparaliżowana i głodna. Z tą różnicą wszakże, iż Naleśnik pod koniec darł się przy każdym dotyku, a tu nic, zero reakcji. I również nie oszczędził nam jednak tej trudnej decyzji. My natomiast jako ostatnią przysługę odpuściliśmy mu kąpiel przed wetem. W końcu mały nie znosił wody tak, że nawet na wybiegu za kolegami nie wchodził do łazienki. A potem trochę jechało sikiem między ludźmi. :roll:

Człowiek widzi co się dzieje, a jednak do końca marzy o cudownej odmianie losu. W niedzielę w nocy już łapał powietrze z trudem, niby ryba wyciągnięta z wody, jedzenie wylewało się z pyszczka, krztusił się. Podaliśmy leki i rano już było OK, oddech się ustabilizował, apetycik wrócił. Nie tylko na ulubioną papeczkę, ale i sam wciągał sianko, koperek, pietruszkę, ogórka, bananka, brzoskwinkę... Chrupki były jednak za twarde. Niestety, był spuchnięty jak balon - myśleliśmy, że to od nowotworu - jechaliśmy do onkologa z myślą, iż pewnie zaproponuje uśpienie. Ale nie, zrobił usg, rtg i powiedział, że to chyba ślepa kiszka. No i złudna nadzieja w nas wstąpiła, bo przecież zapalenie wyrostka to nie wyrok. Przekierował nas z powrotem na drugą stronę Wisły, do chirurga gryzoniowego. Przez całą drogę go podkarmialiśmy. Robił wrażenie nawet zadowolonego. Podróż mu nie przeszkadzała w ogóle. Na miejscu od razu wzięli Nicka pod tlen i dali silne przeciwbólowe. Miał już tylko 35,1 temperatury. Zdjęcie rtg pod innym kątem nie było tak optymistyczne jak to pierwsze. To był twardziel niesamowity, ale może naprawdę nie cierpiał tak bardzo. Węzły chłonne nie były raczej na tyle powiększone, żeby nie mógł komentować naszych działań w razie potrzeby. Nawet uszkodzony staw w łapie utwierdza mnie w tym przekonaniu, bo ruchomość zrobiła się zbyt duża, ale Nicek nie reagował na to w ogóle. Mógł spuchnięty węzeł coś tam zbyt ucisnąć i popsować, ale wolę wbrew pozorom wersję, że to my niewłaściwie układając paralityka coś skopaliśmy, bo to potwierdzałoby by tezę o tym, że nie czuł bólu. Ech...

Naszemu ślicznotkowi zabrakło kilku tygodni do piątych urodzin. :sadness: Jednak jak na świnkę to nie jest wcale taki zły wynik. Teraz dołączył do Szefa. Dwaj panowie NN - Nicek i Naleśnik (który zresztą nie dał wyrwać sobie tego ogórka).
Obrazek

Re: Naleśnikarnia: Florek, Wicherek i Zdzisio

: 09 lip 2019, 19:13
autor: sosnowa
Współczuję całym sercem. Zrobiliście wszystko dobrze i wszystko co było do zrobienia. Trzymajcie się kochani. Myślami z Wami.
Nie piszecie, żeby nie, więc palę
:swieca:

Re: Naleśnikarnia: Florek, Wicherek i Zdzisio

: 09 lip 2019, 20:10
autor: jolka
bardzo, bardzo mi smutno :sadness: tule wirtualnie :pocieszacz:
dla Nicka :candle:

Re: Naleśnikarnia: Florek, Wicherek i Zdzisio

: 09 lip 2019, 20:13
autor: Siula
Przykro mi... Nicusiu :candle:

Re: Naleśnikarnia: Florek, Wicherek i Zdzisio

: 09 lip 2019, 22:16
autor: porcella
Bardzo, bardzo mi przykro. :sadness:
Ale - uratowany z labu miał wielkie szczęście! przeżył u Was prawie pięć pięknych i dobrych lat.
Nie mógł lepiej trafić...
:pocieszacz:

Re: Naleśnikarnia: Florek, Wicherek i Zdzisio

: 09 lip 2019, 22:26
autor: zwierzur
:sadness:

Re: Naleśnikarnia: Florek, Wicherek i Zdzisio

: 24 lip 2019, 22:29
autor: Marikaaa
Dziękujemy za słowa otuchy i w ogóle. Dziś już mniejsze "niestety". Bo tylko nie udało się połączyć świnek. Ranga problemu nie jest więc najwyższa. Ale szkoda. Bo wąchanie i mizianie się noskami przez kraty wyglądało tak obiecująco. Zwłaszcza Wicherek z wielkim przejęciem wyciągał się do nowego kolegi, ale jak trafił na wybieg to wybrał jedzenie i całkowicie zignorował istnienie jakikolwiek innych istot. W sumie Zdzisio tak samo. Ale nie Florek, okazało się, że to on tu rozdaje karty i nie spocznie dopóki nie przegoni intruza.
Obrazek



Florek-zakapiorek raz po raz zaganiał nieśmiałego Zdzisia w kozi róg. Zmiataj stąd, bo cię dziabnę. Pójdziesz w lewo to cię ugryzę. Ruszysz w prawo to też cię dopadnę. Szybko, znikaj stąd.
Obrazek

Nieźle się naklaskaliśmy, żeby przeciągnąć łączenie chociaż do pół godziny. Dzięki hałasom Florek odpuszczał i się trochę przemieszczał. Zdzisio próbował coś poszamać, ale Florek-agresorek mu nie pozwalał. Wicherek jak zobaczył, że się zrobiła awantura to ze szczękaniem zębami opuścił kocyk i siedział długo sam pod taboretem. Trzeba go było wyciągnąć, bo nie wiedział kiedy wyjść z powrotem.
Obrazek

Grrr, to siano jest nie dla ciebie. Zabierzcie go stąd.
Obrazek

Jeśli tylko wyjrzysz zza tego stogu to ja tam będę i cię stąd wykurzę.
Obrazek

No cóż, Florek to tchórz i nie przeskoczymy tego. Wybrał atak, mimo że proponowany mu nowy kolega był w ogóle nie uciążliwy. A ze Zdzicha to dobry towarzysz. Dużo siedział przy Nicku. Nie skakał ani łaził po nim, w razie zagrożenia przytulał się. Podwędzał jedzenia tylko trochę, tyle ile chciał zjeść, a nie wszystko, co ważne dla kogoś z problemami ruchowymi. Właściwie kładliśmy Nicka dalej od nas, w ulubionej miejscówce małego, właśnie po to, żeby razem z nim leżakował. Jednak jak Nicka zabrakło to okazało się, że Zdzisio teraz najbardziej lubi wyleż bliżej nas, żeby nas obserwować i kwikać o przysmaki. Ostatnio nawet zaśmiewamy się z tego, bo mały robi: Kwi kwi. No i zgodnie z usłyszanym zamówieniem serwujemy kiwi. Zdzisio zadowolony wcina. Sąsiedzi też dostają przy okazji i co się ukazuje? Tuż po powąchaniu owocu, robią w tył zwrot i siedzą takie napuszone, wypięte na wszystkich... No foch po prostu! :roll: Ale przecież kiedyś kiwi jadły, a tu taka obraza. Zawsze jest to chwila spokoju. 8-)