To od początku:
W niedzielę przybył do nas piękny, dziki Pan bezjajeczny od silje zwany w DT Bugatti. Siedział sobie oddzielony kratką, gruchali sobie z Melcią siedzącą przy kratce-myślę-będzie big love, Mela będzie miała towarzysza, bo tamte psiapsióły trzymały ją z boku, albo ona nie chciała się z nimi bratać.
Poniedziałek późnym popołudniem łączenie, nie ma na co czekać. i tu niespodzianka. My niezbyt przejęci , bo zawsze łatwo szło, ale nie tym razem. Szał, cykanie, burkanie, dziabanie po tyłku, powyrywane kłaki. Na początku dziewczyny lały Bugatka, ale twardy chłop z niego, nie poddawał się. Matyldzia pierwsza się zmęczyła i chciała już leżeć,a najlepiej wracać do klatki, niestety pozostała trójka ciągle utrudniała jej wypoczynek, kłócąc się niestrudzenie. W pewnym momencie się skotłowali normalnie masakra, ostudził ich spryskiwacz z wodą. Był i moment ,że leżeli całkiem blisko no jedli wspólnie, a zżarli wszystko co było w lodówce jadalnego dla świń.
To było nasze piąte, ale najtrudniejsze łączenie. Siedzieli na wybiegu 26 godzin, zajmując 2/3 powierzchni kuchni. Duzi zostawili sobie na szczęście dostęp do lodówki.
We wtorek wieczorem poszli do klatki, nadal się ganiają , dzisiaj w nocy to już w ogóle przegięcie, bo Bugatti zwany u nas Bogusiem uczepił się Matyldzi , a ta darła się jak tylko potrafi, całą nocy kwiki odchodziły, chciałam ją udusić.
Sąsiad za ścianą z pewnością też się nie wyspał.
Boguś jest twardy chłop jednak, nie daje sobie w kaszę dmuchać, choć Mela też się nie poddawała, ale dziś już przed nim ucieka. Bardzo odważny w stosunku do świnek, boi się ludzi, ale nie jest źle , wydaje mi się,że Mela była większym dzikusem. Do dziś jest problem, żeby ją w klatce złapać.
Było grubo więc podsumowując obrażenia:
-dwa dziabnięte noski ( Mela dwa razy i Fisiąg)
-dziabnięte dupki - Boguś- kilka strupków
-dziabnięte inne fragmenty - Fisiąg raz delikatnie, Melcia- boczek, czubek głowy- tam gdzie ma rozetkę ma goły placek

,
Melcia też ma dziabnięte przy oczku, co mnie już wystraszyło, ale oko obejrzałam i w porządku, tylko górna powieka trochę spuchnięta.
Nic nie widzę u Matyldzi- muszę jeszcze ją z bliska zobaczyć , bo reszta dokładnie przejrzana.
Wymęczył mnie ten tydzień niesamowicie, było grubo, mam nadzieję,że się w końcu pokochają i przestaną robić zadymy- jutro znów pójdą na długo wybieg, żeby ich zmęczyć
Tyran z tego Bugatka, ale piękny i słodki

- dziękuję silje
Zdjęcia takie sobie, z telefonu, nie było czasu robić, może filmiki lepsze, spróbuję w weekend wstawić.
