Ok to jutro na przerwie w pracy będę wrzucać
Ogólnie u nas tak sobie. Niby dobrze było po pierwszych 3 dniach baycoxu na te kokcydia, ale jednak Misia była kiepska trochę.
Po 3 dniach przerwy już nie dostały ciągu dalszego, bo Matyldzia nam się posypała. Leżała napuszona, nie chciała jeść.
We wtorek byliśmy u weta. Kroplówka, mnóstwo leków, zastrzyki z wit. badanie krwi, usg, wątroba powiększon,zapalenie jelit.
Z krwi wyszła niedoczynność tarczycy i inne rzeczy. W środę do weta po leki, Matyldzia dalej kiepska, w piątek na kroplówę, słychac szmery na oskrzelach, dodajemy nebulizacje. Od soboty już jej sama kroplówkę podawałam, trochę lepiej, coś dziubała, dwie noce bez wstawania. Dzisiaj znów kiepska, już nie wiem co robić. Jeszcze zastrzyki na odporność mam do podania i chyba jej zaraz dam jeszcze ta kroplówę. Matylda waży 1020g

, nasza wet w szoku. 300g zjechała, ale to tak od listopada czy grudnia się zaczęło już. Misia to w ogóle mnie załamuje. 3 marca 725 g, kilka dni remu 630 chyba, no masakra. Misia to jest chuda jak szczur, nie ma co łapać a energii ma za 3 świnie, 20 razy dziennie wybiega z klatki i łazi za człowiekiem, plącze się pod nogami, drze pysk n ie wiem o co. ZIętka już nie chce ze strzykawy na podtuczenie, coś przełknie i leci dalej.
No ja już z sił opadam...
Jest jeszcze jeden maruda łażący za człowiekiem, ale to jutro na fotorelacji
Aaa jeszcze Mela z Misią się pogryzły, skakały do siebie wysoko, Misia z klatki aż uciekała cała zestresowana, mała małpa przeciwko królowej. Mela siedzi w osobnej klatce, nie wiem czy dobrze czy nie, Duży ją zabrał bo wtedy Misia właśnie słaba była. Próbowałam łączyć na wybiegu , ale mała wredzizna nadal się rzuca. Nie wiem co dalej, może chłopa im trzeba.
Siedzę w chacie drugi tydzień z tym inwetarzem (męża też liczę

) i na głowę dostaje. Jeszcze mnie gardło boli...
