Re: Naleśnikarnia: Nicek i Zdzisio, Wicherek i Florek
: 14 maja 2019, 15:26
				
				Dziękujemy za słowa otuchy.   Na razie przekierowali nas z PulsVetu (Ursynów) do DomVetu (Wesoła). No to nieźle sobie razem pojeździmy.
 Na razie przekierowali nas z PulsVetu (Ursynów) do DomVetu (Wesoła). No to nieźle sobie razem pojeździmy.   Ale porozmawiać choć raz z onkologiem raczej trzeba. Niby specjalizują się w psach, ale świnki morskie też tam prowadzą. Za to dziś nas pocieszyli, że na razie teoretycznie chłoniak Nicka nie boli, musiałyby te węzły mocniej spuchnąć. Dobre i tyle.
 Ale porozmawiać choć raz z onkologiem raczej trzeba. Niby specjalizują się w psach, ale świnki morskie też tam prowadzą. Za to dziś nas pocieszyli, że na razie teoretycznie chłoniak Nicka nie boli, musiałyby te węzły mocniej spuchnąć. Dobre i tyle.
			 Na razie przekierowali nas z PulsVetu (Ursynów) do DomVetu (Wesoła). No to nieźle sobie razem pojeździmy.
 Na razie przekierowali nas z PulsVetu (Ursynów) do DomVetu (Wesoła). No to nieźle sobie razem pojeździmy.   Ale porozmawiać choć raz z onkologiem raczej trzeba. Niby specjalizują się w psach, ale świnki morskie też tam prowadzą. Za to dziś nas pocieszyli, że na razie teoretycznie chłoniak Nicka nie boli, musiałyby te węzły mocniej spuchnąć. Dobre i tyle.
 Ale porozmawiać choć raz z onkologiem raczej trzeba. Niby specjalizują się w psach, ale świnki morskie też tam prowadzą. Za to dziś nas pocieszyli, że na razie teoretycznie chłoniak Nicka nie boli, musiałyby te węzły mocniej spuchnąć. Dobre i tyle. Choroby nie widać po nim w ogóle! Jak dla mnie to ten jego nieco powiększony węzeł szyjny to zwykły podbródek. Czasem oczka mlekiem podchodzą, ale sam się umyje i po sprawie (ponoć to typowy objaw, taki chłoniakowy naciek). Jak na okoliczności to są nawet dobre wieści. Przeziębienie minęło, a biopsja (oczywiście znów ani pisnął) wykazała, że to łagodno-średnia wersja nowotworu. Czyli do najbliższych urodzin raczej dociągniemy. Zaczynamy nawet marzyć o remisji na jakiś rok albo lepiej dwa???
 Choroby nie widać po nim w ogóle! Jak dla mnie to ten jego nieco powiększony węzeł szyjny to zwykły podbródek. Czasem oczka mlekiem podchodzą, ale sam się umyje i po sprawie (ponoć to typowy objaw, taki chłoniakowy naciek). Jak na okoliczności to są nawet dobre wieści. Przeziębienie minęło, a biopsja (oczywiście znów ani pisnął) wykazała, że to łagodno-średnia wersja nowotworu. Czyli do najbliższych urodzin raczej dociągniemy. Zaczynamy nawet marzyć o remisji na jakiś rok albo lepiej dwa???   Akurat diagnoza Nicka zbiegła się nam z wieścią o odejściu Knedla, naszego wirtualnego adopciaka. Smutny zbieg okoliczności, chciałaby by dusza do raju, ale nie tak szybko...
 Akurat diagnoza Nicka zbiegła się nam z wieścią o odejściu Knedla, naszego wirtualnego adopciaka. Smutny zbieg okoliczności, chciałaby by dusza do raju, ale nie tak szybko...


 
   
  No nic, w końcu to jest ta wersja mniej agresywnego leczenia i nie widać póki co żadnych skutków ubocznych. Ani obniżenia nastroju, biegunki czy większego łaknienia. Czyli jest dobrze.
 No nic, w końcu to jest ta wersja mniej agresywnego leczenia i nie widać póki co żadnych skutków ubocznych. Ani obniżenia nastroju, biegunki czy większego łaknienia. Czyli jest dobrze.