CAVIARNIA

Piękny dzik!

Ale futerniczo u Was

sosnowa pisze:Ale futerniczo u Was

Futerniczo... piękny wyraz i całkiem nowy

Popieram - :futerniczo" brzmi uroczo
U nas zmian ciąg dalszy - w piątek wieczorem dołączyła jeszcze jedna kluska - Zorza, przemianowana na Mgłę. I jak to u nas - łączenia nie było - Araya dziewczynkę wyiskała, wylizała i zaakceptowała, Ruda czas jakiś udawała, że jej nie widzi, a Sprocket dostał amoku. Męczył ją okrutnie, ganiał i turkotał bez przerwy. A jak nie mógł dogonić, to się wyżywał na pozostałych żonach. Teraz już trochę jej odpuścił, ale nie za bardzo. Ale Mgiełce to raczej niespecjalnie przeszkadzało:


albo w muszli:


potem trzeba się było kolektywnie posilić:


Mgła jest chyba najżywszą i najbardziej skoczną z naszych świnek. Rozruszała towarzystwo, nam dostarcza też dużo radochy. Próbuje sobie nas ustawić - jest wiecznie głodna i daje temu wyraz całym swoim jestestwem Ale my twardzi jesteśmy, tylko czasami się łamiemy...
A na potwierdzenie, że świnie głodzone:

No fakt, głodzicie je, jak można, no serio, jak można tak futerniczej ekipie dać tylko jeden stóg siana? No ludzie! I gryzonie!

Jak tam, dalej idylla? Stado się zrobiło jak nie wiem!

sosnowa pisze:Jak tam, dalej idylla? Stado się zrobiło jak nie wiem!

Zdecydowanie oba stwierdzenia prawdziwe - stado zgodne, żarte, biegające. Sprocket już tak bardzo Mgły nie gnębi, zresztą ona nie da sobie w kaszę dmuchać - kopie jak źrebak, obsikała go już parę razy, poza tym mimo, że starsza, to jest zdecydowanie szybsza. A jak za długo się nią nie interesuje, to mu prowokacyjnie przechadza się przed nosem Sprocketowi młodsza żona była absolutnie potrzebna - Araya i Ruda są mało ruchawe, a on ewidentnie chciał pobiegać, tylko one nie reagowały na zaczepki. A teraz ma za kim i z kim. Stado czteroświńskie jest fenomenalne, dobrze, że nie mamy miejsca na większy kojec, bo nie wiem, jakby się to skończyło

ale was obsypało świniami

Nawet przez myśl mi nie przeszło, że za chwilę będę znów coś takiego pisać... I to jeszcze o kim Wczoraj umarła Araya, najmądrzejsza, najcudowniejsza świnka, matka wszystkich w stadzie. Jest mi potwornie smutno i do kitu. I strasznie pusto. W kojcu na razie spokój, taj jakby nic się nie stało. Tylko Ruda Wiewiórka znowu bardziej zamknięta w sobie.