Re: Tosia Kruszynka, Lomi i Margaret
: 20 wrz 2018, 11:43
Jestem po całonocnej walce z Zyzią.
Około północy odkryliśmy, że nie chce jeść. Jadłowstręt był tak silny, że odwracała głowę na zapach Ziętka. Waga 455 g. Załadowałam jej do ryjka 10 strzykawek 1 ml karmy ratunkowej i przystąpiłam do agresywnego karmienia. Wzięłam kawałek śliwki (sam miąższ, podzieliłam w palcach na kilkumilimetrowe kawałeczki) i dosłownie wpychałam jej w paszczę tak, by przeżuwała. Potem pozwoliłam jej się zdrzemnąć i przystąpiłam do tego samego z siankiem: wybierałam najmiększe źdźbła i wsuwałam przez szparę, gdzie powinny być kły. Jadła powoli, ale w końcu brzuszek się napełnił. Poszła znowu spać. Około 3 obudziła się i zaczęła sama jeść siano, spróbowała też Ziętka. O 4 poszłam spać, uprzednio wstawiwszy ją do miski z Indywidualnym Tokiem Karmienia i nową porcją Ziętka. Mąż z rana podał jej ogórka, który znikł, kiedy wstałam. Teraz Zyzia śpi w sianku, jadła Ziętka i Cavia Nature. Na nowy kawałek śliwki rzuciła się sama, jakby rok nie jadła. Waga 501 g. Po południu jedziemy do weterynarza.
Pytam serio: czy to już agresywna terapia? Czy powinnam odpuścić?
Około północy odkryliśmy, że nie chce jeść. Jadłowstręt był tak silny, że odwracała głowę na zapach Ziętka. Waga 455 g. Załadowałam jej do ryjka 10 strzykawek 1 ml karmy ratunkowej i przystąpiłam do agresywnego karmienia. Wzięłam kawałek śliwki (sam miąższ, podzieliłam w palcach na kilkumilimetrowe kawałeczki) i dosłownie wpychałam jej w paszczę tak, by przeżuwała. Potem pozwoliłam jej się zdrzemnąć i przystąpiłam do tego samego z siankiem: wybierałam najmiększe źdźbła i wsuwałam przez szparę, gdzie powinny być kły. Jadła powoli, ale w końcu brzuszek się napełnił. Poszła znowu spać. Około 3 obudziła się i zaczęła sama jeść siano, spróbowała też Ziętka. O 4 poszłam spać, uprzednio wstawiwszy ją do miski z Indywidualnym Tokiem Karmienia i nową porcją Ziętka. Mąż z rana podał jej ogórka, który znikł, kiedy wstałam. Teraz Zyzia śpi w sianku, jadła Ziętka i Cavia Nature. Na nowy kawałek śliwki rzuciła się sama, jakby rok nie jadła. Waga 501 g. Po południu jedziemy do weterynarza.
Pytam serio: czy to już agresywna terapia? Czy powinnam odpuścić?