Parująca kupa
Dropsio(*) i Cosiek - duet prawie doskonały
Moderator: pastuszek
Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
- Asita
- Posty: 9428
- Rejestracja: 18 lut 2015, 18:11
- Miejscowość: Sopot
- Kontakt:
Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały
To tak faceci łażą po tych lasach
M też jest taki brutalny...w mieszkaniu też i to jest chyba jednak gorsze (kiedyś zwalił mopa z wiadrem i nadepnął na tego mopa, a jako że jest dość ciężki, to kij się złamał....
)
Parująca kupa
Dropsio, daj znać, jak już Cię zatrudnią, ciekawe, czy będą płacić od kupy, czy od wielkości 
Parująca kupa
Moje myszaki http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=4152
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
- kimera
- Moderator globalny
- Posty: 3167
- Rejestracja: 07 lip 2013, 20:54
- Miejscowość: Łódź
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały
Tam, gdzie są niedźwiedzie, trzeba specjalnie hałasować. Nie ma nic gorszego niż zaskoczony misiek
. W Górach Skalistych, gdzie można spotkać grizzly, kupuje się specjalne bransoletki z dzwoneczkami dla turystów. Widziałam niedźwiedzie, ale z daleka, pod szlakiem wyciągu górskiego, a jeden siedział wystraszony na drzewie, oblegany przez turystów. Przyjechała straż parku narodowego i rozpędziła gapiów.
Mam zdjęcia, ale niewiele na nich widać
.
Mam zdjęcia, ale niewiele na nich widać
-
Dropsio
Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały
No, szkoda w takim razie że mój tatuś najwyraźniej założył, że u nas w lesie też są niedźwiedzie i hałasować trzeba
Takiego widoku będąc poza zasięgiem miśka zazdroszczę
Takiego widoku będąc poza zasięgiem miśka zazdroszczę
-
lubię
Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały
Nie mówiłam, że można zarobić. Można to robić, jak ktoś bardzo chce
Hmm, z tymi facetami to chyba prawda - w sumie jedna z najzabawniejszych opowieści o przechadzce po lesie jaką słyszałam, była o wybraniu się na takową z byłym komandosem...
Wiesz, ja też nie stąpam jak Aborygeni, ale tż jak idzie przez coś, co ma trochę bardziej rozbudowane runo i podszyt, to zostawia za sobą ścieżkę jak stado dzików, bo mu nie przychodzi do głowy, że jak trochę wyżej podniesie nogę, to nie będzie za sobą ciągną tych wszystkich przytulii, wyk i reszty zielska. A najlepsze jest to zaskoczenie, z jakim przy postoju spogląda na ten wał powyrywanej zieleniny pod swoimi nogami
No grizzly to ja też nie chciałabym spotkać, ale słyszałam, że nie ma nic gorszego, niż zaskoczony hipopotam...
Hmm, z tymi facetami to chyba prawda - w sumie jedna z najzabawniejszych opowieści o przechadzce po lesie jaką słyszałam, była o wybraniu się na takową z byłym komandosem...
Wiesz, ja też nie stąpam jak Aborygeni, ale tż jak idzie przez coś, co ma trochę bardziej rozbudowane runo i podszyt, to zostawia za sobą ścieżkę jak stado dzików, bo mu nie przychodzi do głowy, że jak trochę wyżej podniesie nogę, to nie będzie za sobą ciągną tych wszystkich przytulii, wyk i reszty zielska. A najlepsze jest to zaskoczenie, z jakim przy postoju spogląda na ten wał powyrywanej zieleniny pod swoimi nogami
No grizzly to ja też nie chciałabym spotkać, ale słyszałam, że nie ma nic gorszego, niż zaskoczony hipopotam...
-
Dropsio
Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały
Lubię, a cóż to za historia o komandosie? 
Mnie denerwuje jak tato tak hałasuje, że nawet nie słyszy kiedy każę mu się zatrzymać bo chcę posłuchać ptaków/coś sie w krzakach rusza... I nie, żebym wtedy mówiła szeptem.
Albo kiedy nie słucha, bo wie lepiej - czasem mam wrażenie, że coś z jakimś miejscem jest nie tak. Mówię wtedy tacie, żeby np. obejść tę zarośniętą dolinkę, a nie do niej włazić. A on zazwyczaj ma to gdzieś i lezie w dół, bo według niego tak jest krócej... Schodzimy do niej, a tam tylko wydeptana ścieżynka pośród gąszczu krzaków i czuć smród odyńca. A tatuś zamiast jak najszybciej się stamtąd ewakuować to stoi i się rozgląda
Mnie denerwuje jak tato tak hałasuje, że nawet nie słyszy kiedy każę mu się zatrzymać bo chcę posłuchać ptaków/coś sie w krzakach rusza... I nie, żebym wtedy mówiła szeptem.
Albo kiedy nie słucha, bo wie lepiej - czasem mam wrażenie, że coś z jakimś miejscem jest nie tak. Mówię wtedy tacie, żeby np. obejść tę zarośniętą dolinkę, a nie do niej włazić. A on zazwyczaj ma to gdzieś i lezie w dół, bo według niego tak jest krócej... Schodzimy do niej, a tam tylko wydeptana ścieżynka pośród gąszczu krzaków i czuć smród odyńca. A tatuś zamiast jak najszybciej się stamtąd ewakuować to stoi i się rozgląda
-
lubię
Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały
Poniekąd dobrze, że tata tak robi - tzn. mógłby mniej hałasować i pozwolić ci czasem ominąć ciekawe miejsce, ale dzięki temu, że idzie przed siebie i nie ucieka, Ty doświadczasz, że nie trzeba takich miejsc unikać, ani tym bardziej uciekać
Odyniec pewnie zwiał przerażony przed Wami (i być może to jego strach czułaś?). Gdybyście szli ciszej zwiałby Wam spod nóg - cała różnica 
-
Dropsio
Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały
No cóż - jeśli kiedyś będę miała łazić sama, to i tak raczej nie będę się pchała na "terytorium" odyńca
Na prawdę nie wiem co musiałoby się stać, żebym przestała się bać dzików. Fakt, po naszym ostatnim spotkaniu widzę, że nawet przerażony zwierz myśli, jest spostrzegawczy i sam się do człowieka nie pcha, ale boję się że włażąc na jego terytorium (a co gorsza przez przypadek pchając się pod nos losze z warchlakami...) go zdenerwuję i wtedy nie będzie tak skory do odwrotu
Babcia z kolei boi się większości leśnych zwierzaków... Musielibyście zobaczyć jej minę kiedy powiedziałam jej, że słyszałam wilki
Dzisiaj rzuciłam świniakom po całym jabłku. Drops od razu swoje rozbroił, a Cosiek nie wiedział o co chodzi z tym dziwnym, kulistym przedmiotem, podbiegł do kratek od strony Dropsa i kwikał, bo też miał na jabłko ochotę ale najwyraźniej nie wiedział, że też je dostał
Musiałam odkroić kawałek, jak poczuł zapach to się jabłkiem zainteresował i zjadł 
Na prawdę nie wiem co musiałoby się stać, żebym przestała się bać dzików. Fakt, po naszym ostatnim spotkaniu widzę, że nawet przerażony zwierz myśli, jest spostrzegawczy i sam się do człowieka nie pcha, ale boję się że włażąc na jego terytorium (a co gorsza przez przypadek pchając się pod nos losze z warchlakami...) go zdenerwuję i wtedy nie będzie tak skory do odwrotu
Babcia z kolei boi się większości leśnych zwierzaków... Musielibyście zobaczyć jej minę kiedy powiedziałam jej, że słyszałam wilki
Dzisiaj rzuciłam świniakom po całym jabłku. Drops od razu swoje rozbroił, a Cosiek nie wiedział o co chodzi z tym dziwnym, kulistym przedmiotem, podbiegł do kratek od strony Dropsa i kwikał, bo też miał na jabłko ochotę ale najwyraźniej nie wiedział, że też je dostał
- kimera
- Moderator globalny
- Posty: 3167
- Rejestracja: 07 lip 2013, 20:54
- Miejscowość: Łódź
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały
Mam trochę zdjęć zwierzaków z parków narodowych w Kanadzie. Nietrudno zobaczyć jelenia albo owcę, bo one się zupełnie nie boją ludzi. Owce wręcz biegają za turystami, domagając się jedzenia. Wiewiórki są bardzo oswojone, kolumbijskie ziemne biegały po trawniku i podchodziły do ludzi jak świnki morskie. Widziałam mnóstwo kruków, i to całkiem z bliska, kunę leśną, a najbardziej fascynowały mnie szczekuszki. To zajęczaki, ale wyglądają jak przerośnięte chomiki z wielkimi okrągłymi uszkami. Żyją wysoko w górach i odzywają się głośnym piskiem. Może dlatego nazywają się po angielsku pika? Takie prawie pika-pika-pikaczu!
-
Dropsio
Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały
Wiewiórki ziemne i szczekuszki? Woow, zazdroszczę ogromnie
Chętnie obejrzę zdjęcia, można je gdzieś zobaczyć?
Jutro idziemy nad Bóbr. Mam nadzieję na puchacza, który podobno pomieszkuje w okolicy, według mapy mamy też szansę na spotkanie m.in. pliszki górskiej, remiza, sieweczki rzecznej i srokosza
E: czytałam, że podobno świetnym sposobem na uprzykrzenie myśliwym życia jest popryskanie ambony i kilku okolicznych drzewek czymś mocno pachnącym i w miarę trwałym - także jak ktoś się wybiera do lasu, to warto mieć ze sobą taki specyfik. W moim plecaku podróżnym już leży buteleczka mocnych perfum (zapakowana w woreczek, coby ode mnie nie było czuć
), tuż obok małych nożyc do metalu do niszczenia wnyków... 
Chętnie obejrzę zdjęcia, można je gdzieś zobaczyć?
Jutro idziemy nad Bóbr. Mam nadzieję na puchacza, który podobno pomieszkuje w okolicy, według mapy mamy też szansę na spotkanie m.in. pliszki górskiej, remiza, sieweczki rzecznej i srokosza
E: czytałam, że podobno świetnym sposobem na uprzykrzenie myśliwym życia jest popryskanie ambony i kilku okolicznych drzewek czymś mocno pachnącym i w miarę trwałym - także jak ktoś się wybiera do lasu, to warto mieć ze sobą taki specyfik. W moim plecaku podróżnym już leży buteleczka mocnych perfum (zapakowana w woreczek, coby ode mnie nie było czuć
- dortezka
- Posty: 7496
- Rejestracja: 07 lip 2013, 20:28
- Miejscowość: Wrocław
- Kontakt:
Re: Dropsio i Cosiek - duet prawie doskonały
biedny Cosiek.. jak mogłaś dać jabłuszko tylko Dropsikowi
zapach odyńca?
a jak to pachnie (bym wiedziała kiedy uciekać?). Kurcze.. ja tu u siebie mam tyle terenów i boję się chodzić bo właśnie można trafić na siakieś dzikie zwierza 
zapach odyńca?
Wątek moich Pipulek: 
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=55&t=658
Halinko, Pigulku, Balbisiu, Fifi&Rifi, Freciu.. tęsknimy
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =71&t=4215
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=55&t=658
Halinko, Pigulku, Balbisiu, Fifi&Rifi, Freciu.. tęsknimy