No to skoro u nich to rodzinne, to martwić się nie będę

Casanova nadal wolny? Szkoda... Zastanawiałam się też nad nim, ale wzięłam Cośka z nadzieją że będzie spokojniejszy
Po ponad 6 godzinach spędzonych w lesie jestem wykończona. Zrobiliśmy ponad 18km, a pomimo to niczego "specjalnego" nie było. W sumie jak zwykle kiedy się czegoś szuka.
Natknęliśmy się na nagonkę. Na początku byłam pewna, że to jeleniom się coś w terminarzu pogmatwało, bo brzmiało to jak jelenie na rykowisku (są w naszej okolicy, może kiedyś uda się zobaczyć... daniele też się pojawiają, śliczne są). Dopiero po chwili zorientowaliśmy się, co się dzieje. Wygodnickim myśliwym "z pasją, która nie jest mordowaniem" nawet się za bardzo po chaszczach chyba nie chciało łazić skoro nagonkę organizowali...
Przed ósmą takie widoki... Ciemno, widać tylko kształty, a saren wszędzie dookoła pełno.
Przepiękne... Grzybki? Śluzowce o przedziwnym kształcie? A może to móżdżki ofiar sikorek o których pisałam wcześniej?
Drzewo było całe tym "oblepione". Paskudztwo.
Widzieliśmy dwa stadka gili! Wcześniej nie widziałam ani razu, a dziś 10 sztuk, ale w tym wszystkim tylko jeden wybarwiony samczyk
Kiedy szliśmy "do lasu" przed nami ciągnął się świeży trop. Gdy wracaliśmy - trop, też świeży,prowadził w drugą stronę. Prawie przed nosem pałętał się nam borsuk, a my go nie widzieliśmy...
Jedyne zdjęcie na jakim widać sosnówkę. Maluchy latały z gałęzi na gałąź, nie sposób było ich uchwycić
Resztki śniegu...
I nasza piękna, polska sawanna
