Tarnikowanie zębów trzonowych i siekaczy pod narkozą.
Moderator: Dzima
Re: Tarnikowanie zębów trzonowych i siekaczy pod narkozą.
Staram się dawać Jej co tylko mogę znaleźć. Ma codziennie świeżą dostawę owoców i warzyw. Nic tylko przebierać i uczyć się gryźć. Zobaczymy może dzisiaj, albo w kolejnych dniach jak to będzie wyglądało. Czy będzie walczyła czy się podda. Oczywiście robię co mogę, by Ją motywować do nauki. Siedzę z Nią godzinami i uczymy się razem jeść. Buraka i marchewkę też ma do jedzenia. Aha, chciałam jeszcze zapytać, jak podawać świnkom kawałki owoców i warzyw? Jak najlepiej pokroić? W kostkę, by miały rant, mają być okrągłe, cienkie plasterki? Chciałabym Jej trochę ułatwić naukę stąd moje pytanie. Od razu mówię, że tarkowanych owoców i warzyw nie rusza.
- dortezka
- Posty: 7493
- Rejestracja: 07 lip 2013, 20:28
- Miejscowość: Wrocław
- Kontakt:
Re: Tarnikowanie zębów trzonowych i siekaczy pod narkozą.
ogólnie ja jestem za podawaniem warzywa w miarę w całości, ale wiadomo, Twoja świnka ma ze zwykłym gryzieniem teraz problem. U mnie (przynajmniej z zielonym takim jak liście większe) strzałem w dziesiątkę było podawanie cienkich pasków do pyszczka
ale tak naprawdę to każda świnka jest inna i musisz po prostu próbować i patrzyć co działa..
ale tak naprawdę to każda świnka jest inna i musisz po prostu próbować i patrzyć co działa..
Wątek moich Pipulek:
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=55&t=658
Halinko, Pigulku, Balbisiu, Fifi&Rifi, Freciu.. tęsknimy http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =71&t=4215
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=55&t=658
Halinko, Pigulku, Balbisiu, Fifi&Rifi, Freciu.. tęsknimy http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =71&t=4215
Re: Tarnikowanie zębów trzonowych i siekaczy pod narkozą.
Spróbuj odkroić pasek obieraczką i jej podać - jak sobie z tym poradzi, to możesz próbować cienkie plasterki itd.
Do karmy ratunkowej możesz dodawać suszone ziele mięty (poprawia trawienie, pobudza wątrobę), arcydzięgla (ogólnie dobrze wspomaga układ pokarmowy, ma działanie przeciwzapalne - do kupienia w aptece, sklepie zielarskim, czasem ze zdrową żywnością), kozieradkę (nasiona, są przyprawą, szczególnie popularną w kuchni wschodniej, u nas wraca do łask; najlepiej kupić zmieloną, bo są twarde i w domu może być z tym problem), mielony kminek (naturalny espumisan) i ostropest plamisty. Na ogół dodatek ziół poprawia jakość mieszanki w oczach świnek, aczkolwiek gwarancji nie ma
Zwiększyć kaloryczność i smaczność można też przez dodanie bezmlecznej i bezglutenowej kaszki dla niemowląt, np. Sinlac, Alerlac itp. Są słodkie, witaminizowane i świnki je uwielbiają. Na dłuższą metę nie polecam, właśnie przez to, że tworzą już taką trochę bombę kaloryczną, ale na podtuczenie jak najbardziej.
Burak, marchew, banan i gruszka są tuczące ale uwaga, bo wynika to z dużej zawartości cukrów (wysokie IG). Płatki owsiane tuczą przez dużą zawartość białka (podobnie lucerna, koniczyna, groch płatkowany), dlatego są nieco zdrowszym pomysłem.
Z ww. powodów nie podaje się też świnkom ziaren (dosłownie: ziaren pszenicy, żyta itd. będących podstawą tanich mieszanek pokarmowych) ani ich przetworów, jak chleb. To bardzo duża dawka cukrów i prawie nic ponadto. Świnka to nieco inny wynalazek ewolucji niż np. mysz. Jej przodkowie biegali po otwartych terenach Ameryki Południowej wcinając zielone części roślin, najczęściej traw, nierzadko uschnięte z racji klimatu. Urozmaicali sobie dietę korzonkami i czasem owocami, a jedynym zbożem z jakim mieli kontakt była kukurydza. Ani ich zęby, ani układ pokarmowy, ani organizm nie są przystosowane do jedzenia tak wysokokalorycznego jedzenia chleb.
Do karmy ratunkowej możesz dodawać suszone ziele mięty (poprawia trawienie, pobudza wątrobę), arcydzięgla (ogólnie dobrze wspomaga układ pokarmowy, ma działanie przeciwzapalne - do kupienia w aptece, sklepie zielarskim, czasem ze zdrową żywnością), kozieradkę (nasiona, są przyprawą, szczególnie popularną w kuchni wschodniej, u nas wraca do łask; najlepiej kupić zmieloną, bo są twarde i w domu może być z tym problem), mielony kminek (naturalny espumisan) i ostropest plamisty. Na ogół dodatek ziół poprawia jakość mieszanki w oczach świnek, aczkolwiek gwarancji nie ma
Zwiększyć kaloryczność i smaczność można też przez dodanie bezmlecznej i bezglutenowej kaszki dla niemowląt, np. Sinlac, Alerlac itp. Są słodkie, witaminizowane i świnki je uwielbiają. Na dłuższą metę nie polecam, właśnie przez to, że tworzą już taką trochę bombę kaloryczną, ale na podtuczenie jak najbardziej.
Burak, marchew, banan i gruszka są tuczące ale uwaga, bo wynika to z dużej zawartości cukrów (wysokie IG). Płatki owsiane tuczą przez dużą zawartość białka (podobnie lucerna, koniczyna, groch płatkowany), dlatego są nieco zdrowszym pomysłem.
Z ww. powodów nie podaje się też świnkom ziaren (dosłownie: ziaren pszenicy, żyta itd. będących podstawą tanich mieszanek pokarmowych) ani ich przetworów, jak chleb. To bardzo duża dawka cukrów i prawie nic ponadto. Świnka to nieco inny wynalazek ewolucji niż np. mysz. Jej przodkowie biegali po otwartych terenach Ameryki Południowej wcinając zielone części roślin, najczęściej traw, nierzadko uschnięte z racji klimatu. Urozmaicali sobie dietę korzonkami i czasem owocami, a jedynym zbożem z jakim mieli kontakt była kukurydza. Ani ich zęby, ani układ pokarmowy, ani organizm nie są przystosowane do jedzenia tak wysokokalorycznego jedzenia chleb.
- martuś
- Posty: 10203
- Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
- Miejscowość: Złocieniec
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Kontakt:
Re: Tarnikowanie zębów trzonowych i siekaczy pod narkozą.
A Sara dostaje coś przeciwbólowego?
Z jadłospisu wyrzuciłabym szczypior (nie wolno podawać świnkom cebuli, szczypioru i pora) oraz sałatę bo zawiera dużo metali ciężkich. Jedynym wyjątkiem jest sałata lodowa ale to też w ograniczonych ilościach.
Z jadłospisu wyrzuciłabym szczypior (nie wolno podawać świnkom cebuli, szczypioru i pora) oraz sałatę bo zawiera dużo metali ciężkich. Jedynym wyjątkiem jest sałata lodowa ale to też w ograniczonych ilościach.
- Renika
- Posty: 219
- Rejestracja: 20 lip 2013, 20:51
- Miejscowość: okolice Krakowa
- Lokalizacja: okolice Krakowa
- Kontakt:
Re: Tarnikowanie zębów trzonowych i siekaczy pod narkozą.
Ja właśnie teraz też mam podobną sytuację: przerośnięte trzonowce i siekacze i jeszcze do tego bolący staw żuchwowo skroniowy, kokcydia + guzek na tarczycy powodujący nadczynność więc świnka traciła na wadze. Teraz jest w miarę stabilnie, waga waha się w granicach 650 - 660 g ale nie idzie w górę . Fufcia dostaje leki, je już trochę sama suchą karmę, podaję też owies i orkisz JR Farm. Co 3 godzinki dokarmiam na zmianę Herbi care, Rodi care i karmę ratunkową JR farm po 10 ml, planuję zakupić też kiełki słonecznika bo kiełki lucerny jej smakują. Banana nie lubi...macie jakieś rady czym jeszcze mogłabym ją podtuczyć?
Re: Tarnikowanie zębów trzonowych i siekaczy pod narkozą.
Płatki owsiane górskie, świnki zazwyczaj chętnie je jedzą
- Renika
- Posty: 219
- Rejestracja: 20 lip 2013, 20:51
- Miejscowość: okolice Krakowa
- Lokalizacja: okolice Krakowa
- Kontakt:
Re: Tarnikowanie zębów trzonowych i siekaczy pod narkozą.
Podałam, niestety nie była zainteresowana...
Re: Tarnikowanie zębów trzonowych i siekaczy pod narkozą.
Witam!
Długo mnie tutaj nie było, ale walka o Sarę mnie pochłonęła. Walczę aż do dzisiaj.
Drugi zabieg tarnikowania trzonowców Sara miała 23.12.
Po dwóch tygodniach jadła wszystko oprócz ziaren, sianka i nie radziła sobie z dużymi kawałkami warzyw. Poszłyśmy na kontrolę 4.01. Wszystko było cudownie. Wróciły stare nawyki i stara Sarunia. Przybierała nawet na wadze. I pojawił się kolejny problem. Dokładnie 26 stycznia pojechałyśmy znowu do Weta. Sara mniej jadła, nie radziła sobie z odgryzaniem kawałków np. sałaty, chrumkała przy jedzeniu, miała rozwolnienie.
Pani Weterynarz stwierdziła, że to grypa. Dała zastrzyki i kazała obserwować Sarę. Zajrzała w ząbki i wszystko było OK, tyle, że Sara miała w buzi dużo liści i nie było możliwości dogłębnej kontroli. Grypa pasowała, bo kąpałam Sarę kilka dni wcześniej, bo z racji rozwolnienia jest bez przerwy ubrudzona kupkami. I możliwe, że nie wytarłam Jej poprawnie. Traciła na wadze, nadal chrumkała. 8.02. miała zabieg, kolejny. Piłowanie siekaczy, bo każda świnka ma proste zęby, a Sara z racji tego, że ma wrodzony krzywy zgryz, ściera sobie siekacze na skos i w pewnym momencie zanika możliwość odgryzania, a jest tylko możliwość odszarpywania, bo nie ma siły ścisku. Jesteśmy dwa dni po... Sara od początku nie potrafi jeść, Jej waga sięgnęła dna, waży 455 gramów. Wygląda jak śmierć. Nie mam pojęcia ile Ona jeszcze wytrzyma... Teraz dwa tygodnie nauki przed Nami... Musi zacząć jeść twarde, bo nie ściera trzonowców i 5.03. znowu przerosną i będzie musiała mieć kolejny zabieg. I tak oto jesteśmy w błędnym kole. Nawet Pani Weterynarz wzrusza ramionami... Nie wiem już sama co mam robić.. Sara jest radosna, biega, bawi się, fika, głośno krzyczy. Jest bardziej żywa niż wtedy, gdy ważyła prawie 900 gramów. Zielona jestem... Wymiękam powoli... Ratunku!
Długo mnie tutaj nie było, ale walka o Sarę mnie pochłonęła. Walczę aż do dzisiaj.
Drugi zabieg tarnikowania trzonowców Sara miała 23.12.
Po dwóch tygodniach jadła wszystko oprócz ziaren, sianka i nie radziła sobie z dużymi kawałkami warzyw. Poszłyśmy na kontrolę 4.01. Wszystko było cudownie. Wróciły stare nawyki i stara Sarunia. Przybierała nawet na wadze. I pojawił się kolejny problem. Dokładnie 26 stycznia pojechałyśmy znowu do Weta. Sara mniej jadła, nie radziła sobie z odgryzaniem kawałków np. sałaty, chrumkała przy jedzeniu, miała rozwolnienie.
Pani Weterynarz stwierdziła, że to grypa. Dała zastrzyki i kazała obserwować Sarę. Zajrzała w ząbki i wszystko było OK, tyle, że Sara miała w buzi dużo liści i nie było możliwości dogłębnej kontroli. Grypa pasowała, bo kąpałam Sarę kilka dni wcześniej, bo z racji rozwolnienia jest bez przerwy ubrudzona kupkami. I możliwe, że nie wytarłam Jej poprawnie. Traciła na wadze, nadal chrumkała. 8.02. miała zabieg, kolejny. Piłowanie siekaczy, bo każda świnka ma proste zęby, a Sara z racji tego, że ma wrodzony krzywy zgryz, ściera sobie siekacze na skos i w pewnym momencie zanika możliwość odgryzania, a jest tylko możliwość odszarpywania, bo nie ma siły ścisku. Jesteśmy dwa dni po... Sara od początku nie potrafi jeść, Jej waga sięgnęła dna, waży 455 gramów. Wygląda jak śmierć. Nie mam pojęcia ile Ona jeszcze wytrzyma... Teraz dwa tygodnie nauki przed Nami... Musi zacząć jeść twarde, bo nie ściera trzonowców i 5.03. znowu przerosną i będzie musiała mieć kolejny zabieg. I tak oto jesteśmy w błędnym kole. Nawet Pani Weterynarz wzrusza ramionami... Nie wiem już sama co mam robić.. Sara jest radosna, biega, bawi się, fika, głośno krzyczy. Jest bardziej żywa niż wtedy, gdy ważyła prawie 900 gramów. Zielona jestem... Wymiękam powoli... Ratunku!
- kimera
- Moderator globalny
- Posty: 3160
- Rejestracja: 07 lip 2013, 20:54
- Miejscowość: Łódź
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Re: Tarnikowanie zębów trzonowych i siekaczy pod narkozą.
Po pierwsze, świnki morskie nie mogą chorować na grypę i weterynarz, który tak twierdzi, chyba nie zna się na gryzoniach. Po drugie, koniecznie dokarmiaj świnkę pożywną papką, tak zwaną karmą ratunkową. Zajrzyj do odpowiedniego działu po informacje o karmieniu.
Re: Tarnikowanie zębów trzonowych i siekaczy pod narkozą.
Czesc...
We wtorek przegralysmy te nierowna walke...
Pani Weterynarz po obserwacji Sary w inkubatorze podjela decyzje o uspieniu Swinki...
Sara miala zapalenie gornych drog oddechowych i jej jelita nie pracowaly tak jak powinny...
Z piatku (caly dzien biegala po domu, droczyla sie i jadla) na sobote popadla w stan agonalny...
Totalny paraliz...
Walczylismy, Pani Weterynarz wymyslala specjalne koktajle witaminowe, bomby mineralow, po ktorych nawet w tragicznym stanie swinki stawaly na nogi...
Sara nic...
Pozegnalam sie z Nia i odeszla...
Nie przypominam sobie, bym miala gorszy dzien w moim zyciu...
Nie chcialam Jej meczyc w domu, by umarla naturalnie, bo bardzo cierpiala i Pani Weterynarz radzila, by skrocic Jej cierpienie...
Moje zycie stalo sie puste... Sara byla dla mnie wazneiejsza nawet niz rodzina...
Nie potrafie sie pozbierac...
Jak Wy sobie z tym radziliscie?
Mam wziazc nastepna swinke czy lepiej nie?
Jestem zalamana...
We wtorek przegralysmy te nierowna walke...
Pani Weterynarz po obserwacji Sary w inkubatorze podjela decyzje o uspieniu Swinki...
Sara miala zapalenie gornych drog oddechowych i jej jelita nie pracowaly tak jak powinny...
Z piatku (caly dzien biegala po domu, droczyla sie i jadla) na sobote popadla w stan agonalny...
Totalny paraliz...
Walczylismy, Pani Weterynarz wymyslala specjalne koktajle witaminowe, bomby mineralow, po ktorych nawet w tragicznym stanie swinki stawaly na nogi...
Sara nic...
Pozegnalam sie z Nia i odeszla...
Nie przypominam sobie, bym miala gorszy dzien w moim zyciu...
Nie chcialam Jej meczyc w domu, by umarla naturalnie, bo bardzo cierpiala i Pani Weterynarz radzila, by skrocic Jej cierpienie...
Moje zycie stalo sie puste... Sara byla dla mnie wazneiejsza nawet niz rodzina...
Nie potrafie sie pozbierac...
Jak Wy sobie z tym radziliscie?
Mam wziazc nastepna swinke czy lepiej nie?
Jestem zalamana...