Re: Adopciaki Pauliny
: 06 lip 2015, 22:17
Nowa porcja zdjęć
Dzisiaj odwiedziła nas ciocia Malwina i wujo Tomasz - moi znajomi ze studiów Jak łatwo sie domyślić, prosiaki miały lucky day, brzuszki takie pełne, natka taka omniomniom.
Myślałam, że wieprzki będą się bać, a tutaj okazało się, że nie, chętnie podeszły do obcych, w końcu mieli ze sobą jedzenie. Z klatki nie chciały wyjść, dopiero pod koniec spotkania chwilę pobiegały. Teraz odrabiają, nawet polarowy domek wydaje się być ciekawą zabawką.
Szi-Szi jest tą bardziej odważną świnką, więcej je. Brandy z kolei jest szybsza, zwinniejsza i lżejsza To też pokazało sie przy dzisiejszej wizycie moich znajomych. Szi-szi za jedzenie da się nawet pogłaskać obcym, wielkim stworzeniom. Brandy ma się na baczności, ale kiedy Szi-Szi podejdzie, to ta za chwilę także daje się dotknąć.
Martwi mnie tylko jedna rzecz. Dziewczyny coraz bardziej zaczynają na siebie furkotać, zazwyczaj marudzi Brandy. Przy czym, wcześniej kłóciły się o jedzenie, teraz jest to nawet miejsce w klatce. Spokojnie obie mieszczą się pod np. hamakotunelem, a kiedy Brandy leży pod nim, nie wpuszcza tam Szi-Szi, furkocze, kwiczy. Nie wiem, czy ja robię coś źle, czy to jest normalne? Na początku, kiedy bały się wszystkiego i miały traumę po kolejnej zmianie miejsca siedziały zgodnie razem, przytulały się, a teraz nawet nie chcą obok siebie siedzieć. Kiedy są na wybiegu, biegają razem, a w klatce stale się kłócą. Zazwyczaj to wygląda tak, że jedna siedzi w domku, druga pod hamakotunelem i wzajemnie się przeganiają z kąta w kąt.
Dzisiaj odwiedziła nas ciocia Malwina i wujo Tomasz - moi znajomi ze studiów Jak łatwo sie domyślić, prosiaki miały lucky day, brzuszki takie pełne, natka taka omniomniom.
Myślałam, że wieprzki będą się bać, a tutaj okazało się, że nie, chętnie podeszły do obcych, w końcu mieli ze sobą jedzenie. Z klatki nie chciały wyjść, dopiero pod koniec spotkania chwilę pobiegały. Teraz odrabiają, nawet polarowy domek wydaje się być ciekawą zabawką.
Szi-Szi jest tą bardziej odważną świnką, więcej je. Brandy z kolei jest szybsza, zwinniejsza i lżejsza To też pokazało sie przy dzisiejszej wizycie moich znajomych. Szi-szi za jedzenie da się nawet pogłaskać obcym, wielkim stworzeniom. Brandy ma się na baczności, ale kiedy Szi-Szi podejdzie, to ta za chwilę także daje się dotknąć.
Martwi mnie tylko jedna rzecz. Dziewczyny coraz bardziej zaczynają na siebie furkotać, zazwyczaj marudzi Brandy. Przy czym, wcześniej kłóciły się o jedzenie, teraz jest to nawet miejsce w klatce. Spokojnie obie mieszczą się pod np. hamakotunelem, a kiedy Brandy leży pod nim, nie wpuszcza tam Szi-Szi, furkocze, kwiczy. Nie wiem, czy ja robię coś źle, czy to jest normalne? Na początku, kiedy bały się wszystkiego i miały traumę po kolejnej zmianie miejsca siedziały zgodnie razem, przytulały się, a teraz nawet nie chcą obok siebie siedzieć. Kiedy są na wybiegu, biegają razem, a w klatce stale się kłócą. Zazwyczaj to wygląda tak, że jedna siedzi w domku, druga pod hamakotunelem i wzajemnie się przeganiają z kąta w kąt.