Luckunia w poprzedni czwartek zaczęła krwawić z dróg rodnych i zaraz wylądowałyśmy u dr Piaseckiego .. morfologia znakomita , wręcz idealna ..palpacyjnie nic nie wyczuwalne ... decyzja - sterylizacja bo nie ma sensu czekać ..... wczoraj odbył sie zabieg ... Lucky miała się świetnie przed ..nic nie wskazywało , że jest chora .... podczas operacji okazało się , że ma guza "olbrzymiego " na rogu macicy ... został on usunięty wraz z macicą .... operacja trwała 1h 15 minut ... niestety wybudzanie ok.1,5 h -2 h pod tlenem ale udało się i wiozłam ją już do domu świadomą ale bardzo słabą ... jak dojechałyśmy , siedziała w transporterku i zaczęła jeść sianko i CC ...pomyślałam sobie - dobry znak .... po 6 h włożyłam ją do pozostałych ..., była owszem słaba , ale piła wodę , przemieszczała się , jadła sianko i CC ....było dobrze ....koło godz. 10 zaczęła się spinać i popiskiwać ... siedziała napuszona w domku .. dałam jej lek przeciwbólowy żeby zmniejszyć cierpienie ...koło godz.14 zauważyłam że jej bok jest dosłownie bordowy , miałam wrażenie , że to krwiak , lub szwy wewnętrzne puściły i dostała krwotoku ...więc długo nie myśląc pojechałam do lecznicy ..... niestety już w drodze było bardzo źle ... słaniała się na nóżkach ...dr jak ją zobaczył ,był w cieżkim szoku ...stan krytyczny ....wszyscy lekarze w 3 próbowali ją ratować ...niestety stwierdzono CLOSTRIDIUM - pieprzone beztlenowce , które odebrały mi moją Lucky ...w przeciągu 2 h zaatakowały cały jej maleńki organizm .... nie było szans na ratunek ...kiedy podjęliśmy decyzję tą najgorszą z możliwych .... Lucky podczas naszej rozmowy odeszła
Do zobaczenia moja kochana Lucky :((
Moderator: pastuszek
-
derwuś
- Posty: 357
- Rejestracja: 08 lip 2013, 14:10
- Miejscowość: Wrocław/Dolny Śląsk
- Lokalizacja: Wrocław/Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Do zobaczenia moja kochana Lucky :((
Problem polega na tym ,że on ma jeszcze Rózię , natomiast z Lukcunią był związany bardzo
nawet jak była chora , leżał obok niej i nie odstępował jej na krok. Rózia kompletnie nie odczuła braku mamusi , bo nigdy nie miały dobrych stosunków ...były one poprawne ..... martwię się
Luckunia w poprzedni czwartek zaczęła krwawić z dróg rodnych i zaraz wylądowałyśmy u dr Piaseckiego .. morfologia znakomita , wręcz idealna ..palpacyjnie nic nie wyczuwalne ... decyzja - sterylizacja bo nie ma sensu czekać ..... wczoraj odbył sie zabieg ... Lucky miała się świetnie przed ..nic nie wskazywało , że jest chora .... podczas operacji okazało się , że ma guza "olbrzymiego " na rogu macicy ... został on usunięty wraz z macicą .... operacja trwała 1h 15 minut ... niestety wybudzanie ok.1,5 h -2 h pod tlenem ale udało się i wiozłam ją już do domu świadomą ale bardzo słabą ... jak dojechałyśmy , siedziała w transporterku i zaczęła jeść sianko i CC ...pomyślałam sobie - dobry znak .... po 6 h włożyłam ją do pozostałych ..., była owszem słaba , ale piła wodę , przemieszczała się , jadła sianko i CC ....było dobrze ....koło godz. 10 zaczęła się spinać i popiskiwać ... siedziała napuszona w domku .. dałam jej lek przeciwbólowy żeby zmniejszyć cierpienie ...koło godz.14 zauważyłam że jej bok jest dosłownie bordowy , miałam wrażenie , że to krwiak , lub szwy wewnętrzne puściły i dostała krwotoku ...więc długo nie myśląc pojechałam do lecznicy ..... niestety już w drodze było bardzo źle ... słaniała się na nóżkach ...dr jak ją zobaczył ,był w cieżkim szoku ...stan krytyczny ....wszyscy lekarze w 3 próbowali ją ratować ...niestety stwierdzono CLOSTRIDIUM - pieprzone beztlenowce , które odebrały mi moją Lucky ...w przeciągu 2 h zaatakowały cały jej maleńki organizm .... nie było szans na ratunek ...kiedy podjęliśmy decyzję tą najgorszą z możliwych .... Lucky podczas naszej rozmowy odeszła
.
Luckunia w poprzedni czwartek zaczęła krwawić z dróg rodnych i zaraz wylądowałyśmy u dr Piaseckiego .. morfologia znakomita , wręcz idealna ..palpacyjnie nic nie wyczuwalne ... decyzja - sterylizacja bo nie ma sensu czekać ..... wczoraj odbył sie zabieg ... Lucky miała się świetnie przed ..nic nie wskazywało , że jest chora .... podczas operacji okazało się , że ma guza "olbrzymiego " na rogu macicy ... został on usunięty wraz z macicą .... operacja trwała 1h 15 minut ... niestety wybudzanie ok.1,5 h -2 h pod tlenem ale udało się i wiozłam ją już do domu świadomą ale bardzo słabą ... jak dojechałyśmy , siedziała w transporterku i zaczęła jeść sianko i CC ...pomyślałam sobie - dobry znak .... po 6 h włożyłam ją do pozostałych ..., była owszem słaba , ale piła wodę , przemieszczała się , jadła sianko i CC ....było dobrze ....koło godz. 10 zaczęła się spinać i popiskiwać ... siedziała napuszona w domku .. dałam jej lek przeciwbólowy żeby zmniejszyć cierpienie ...koło godz.14 zauważyłam że jej bok jest dosłownie bordowy , miałam wrażenie , że to krwiak , lub szwy wewnętrzne puściły i dostała krwotoku ...więc długo nie myśląc pojechałam do lecznicy ..... niestety już w drodze było bardzo źle ... słaniała się na nóżkach ...dr jak ją zobaczył ,był w cieżkim szoku ...stan krytyczny ....wszyscy lekarze w 3 próbowali ją ratować ...niestety stwierdzono CLOSTRIDIUM - pieprzone beztlenowce , które odebrały mi moją Lucky ...w przeciągu 2 h zaatakowały cały jej maleńki organizm .... nie było szans na ratunek ...kiedy podjęliśmy decyzję tą najgorszą z możliwych .... Lucky podczas naszej rozmowy odeszła
- porcella
- Moderator globalny
- Posty: 23225
- Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Kontakt:
Re: Do zobaczenia moja kochana Lucky :((
Coś podobnego. Pech straszny, tyle świnek przezywa takie zabiegi bez problemu.
Może Derwanek ustawił sobie samiczki w stadzie, a kiedy zabrakło alfy, będzie musiał przewartościować. W każdym razie nie jest sam, to dobrze...
Może Derwanek ustawił sobie samiczki w stadzie, a kiedy zabrakło alfy, będzie musiał przewartościować. W każdym razie nie jest sam, to dobrze...
-
lubię
Re: Do zobaczenia moja kochana Lucky :((
Bardzo mi przykro
Siedź dużo z Derwanem - czujecie to samo, więc dlaczego mielibyście czuć osobno? Trzymajcie się 
-
Luna_Luna
- Posty: 438
- Rejestracja: 08 lip 2013, 19:51
- Miejscowość: Gdynia
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Re: Do zobaczenia moja kochana Lucky :((
Nie wierzę, nie Lackunia
Biegaj szczęśliwie za TM
Biegaj szczęśliwie za TM
-
Ameba
- Posty: 432
- Rejestracja: 08 lip 2013, 7:46
- Miejscowość: okolice Gliwic
- Kontakt:
Re: Do zobaczenia moja kochana Lucky :((
- dortezka
- Posty: 7496
- Rejestracja: 07 lip 2013, 20:28
- Miejscowość: Wrocław
- Kontakt:
Re: Do zobaczenia moja kochana Lucky :((
strasznie przykro się czyta takie wiadomości.. do człowieka dopiero wtedy dociera, jakie życie jest kruche a szczególnie naszych maluszków
trzymaj się, niech Derwanek też się nie wygłupia. Biedny też tęskni
a dla Lucky, która sobie teraz biega szczęśliwa i wcina zieloną trawkę za TM
trzymaj się, niech Derwanek też się nie wygłupia. Biedny też tęskni
a dla Lucky, która sobie teraz biega szczęśliwa i wcina zieloną trawkę za TM
Wątek moich Pipulek: 
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=55&t=658
Halinko, Pigulku, Balbisiu, Fifi&Rifi, Freciu.. tęsknimy
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =71&t=4215
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=55&t=658
Halinko, Pigulku, Balbisiu, Fifi&Rifi, Freciu.. tęsknimy
-
Dropsio
Re: Do zobaczenia moja kochana Lucky :((
Popłakałam się....
Derwuś, trzymaj się tam z Derwankiem....
Nie będę pisać, że mi przykro, bo to puste słowa w stosunku do tego.....
A Ty Lucky biegaj sobie za Tęczowym Mostkiem... Kiedyś znów się spotkacie.
Lucky, na drogę, dla Ciebie, promyczku
-
ciupek
Re: Do zobaczenia moja kochana Lucky :((
Madziu strasznie mi przykro
Nie mogę uwierzyć ... Dla Lakuni
Trzymaj się, musisz być dzielna dla Derwanka
Nie mogę uwierzyć ... Dla Lakuni
Trzymaj się, musisz być dzielna dla Derwanka
