CAVIARNIA

Wczoraj była trzecia rocznica śmierci mojego małego czarnego diabełka - Franusia...

Przedwczoraj byłam w Poznaniu... i byłam na naszym samozwańczym świńskim cmentarzyku... Tadziu, Lucusiu, Stefciu, Antosiu, Rysiu, Franiu, Gabrysiu... Tak bardzo za wami tęsknię....

Dziś mija 5 lat odkąd moje serce zostało pierwszy raz złamane.... Rysieńku....

Dziś w nocy do grona świńskich aniołów dołączył Jerzy. Wyjątkowy prawie agut bez jednego uszka. Nasz pierwszy adopciak.... Od niego właściwie zaczęła się przygoda ze stowarzyszeniem... Był naszą trzecią świnką. Spędziliśmy razem ponad 6 lat... Adoptowalismy go w październiku 2011 roku... Był z nami od zawsze... Aż do dziś... Pochowaliśmy go obok Antosia, z którym mieszkał część swojego życia i obok Gabrysia... Już go nie bolą łapki... Już nic go nie boli... A mi serce pękło już 8 raz... To już nasz 8 aniołek...
Nie myślałam, że tak to się skończy... Chciałam walczyć o te jego łapki, spróbować jeszcze rehabilitować w domu, poszukać zoofizjoterapeuty... Nie zdążyłam...
Jerzyku.. byłeś cudownym prosiaczkiem. Moim syneczkiem. Przepraszam za wszystko co mogłam zrobić a nie zrobiłam.... Przepraszam że nie udało mi się cię uratować...

Bardzo współczuję..
Dla Jerzego