No tak, tyle że w gruncie rzeczy to dość towarzyskie prosiaki i jak ochłoną to garną do siebie (tyle, że po 5 sekundach jest powtórka z rozrywki, czyli turkotanie, gryzienie itd.) i do człowieka. Niby wtedy by się widzieli i czuli przez kratki, ale to nie to samo przecież, mogę się założyć że po jakimś czasie by się strasznie wkurzali że nie mogą się dotknąć, dziabnąć, razem pobiegać. A robić im wspólne wybiegi i trzymać ich osobno... Też bez sensu, bo takie ciągłe łączenie i rozdzielanie nieźle namiesza im w łebkach.
Myślę nad jakąś konstrukcją, żeby Coś mógł na nią wejść bez problemów a Drops nie. Ostatnio widziałam jak Cosiek znalazł sobie "drogę" i skakał z jednej rzeczy na drugą, aż w końcu wdrapał się na górę klatki, cwaniak mały. Fragment jego "podróży" mam nagrany, może później wrzucę. Tak czy siak Drops raczej by się na coś takiego nie odważył, ale jak to zrobić żeby było w 100% bezpieczne?
No, oczywiście zostaje też ten wybieg 24/7... Albo dobranie dwóch kolejnych świń, na co nie ma szans

Chyba że pomęczę troszkę rodziców, może zgodzą się na DT...?