Byliśmy u weta ostatnio. Shaggy dostał dosłownie w noc przed wizytą albo z samego rana lekkiej biegunki... Podejrzewam, że trochę za dużo warzyw zjadł delikatny brzuszek.
Miał zrobioną morfologię i znów się poprawiła!!
Dodatkowo biochemię, która coś wyjść nie chciała i chyba musimy poczekać jeszcze na wynik i pani doktor pobrała cytologię z guza, który Shaggy ma z boku na brzuszku jakby, bo stwierdziła że albo świnka się kurczy albo on się powiększył trochę i chciała się upewnić czy to po prostu na pewno jakiś zwykły tłuszczak a nie coś złośliwego (oby, trzymajcie kciuki i bądźmy dobrej myśli, bo ja już psychicznie nie wyrabiam przy nim).
Shaggy schudł w ciągu miesiąca 30g znowu, jest chudziutki malutki i wydaje mi się, że ten guz sprawia takie wrażenie dlatego, jak pomacałam to nie czuje żadnej różnicy w wielkości, bo on w styczniu już był dosyć spory ale jest płaski dlatego przy podnoszeniu nic a nic nie czuć go... A pani widzi go drugi czy trzeci raz, więc się zdziwiłam takim stwierdzeniem zwłaszcza że gdyby się powiększył to bym już dawno była, ale nie zaszkodzi tego przebadać, nawet to dobrze.
Dostał po wizycie karmę ratunkową i probiotyk, warzywa odstawione były i od razu ładne bobki. Co mnie zszokowało, Shagguś wyrywał mi praktycznie strzykawkę z ręki!

Oby dokarmianie dodatkowo cokolwiek mu dało z tą wagą.
Nie pamiętam ile czeka się na wyniki cytologii teraz, ale mam nadzieję że będą dzwonić z w miarę dobrymi wieściami.