Parszywie jest

Skremowaliśmy wczoraj Slayerka i pochowamy go w innym czasie razem z resztą ferajny. Mój TŻ w rozsypce... A ja jestem zła - na siebie, że uśpiłam swoją czujność i nieufność, i że przyjęłam na wiarę, to co nasza wet powiedziała, Na nią też jestem zła, bo nie miała racji, stała się potwornie zachowawcza i to nie pierwszy raz, kiedy coś odradza, albo jest sceptyczna. Tyle tylko, że teraz skutek jest ostateczny

. Dr Magda powiedziała mi wczoraj jak odbierałam Slayera, że gdyby trafił do niej na stół od razu po wykryciu tłuszczaka, to szanse byłyby większe. Pewnie przepracuję tą złość, ale na ten moment moje zaufanie walnęło o podłogę
