Martwię się. Martwię się bardzo. Fiona dostała jakiegoś przykurczu w tylnej łapce, jedynej nie zawiniętej. Chodzi jak pijana. Ta łapka zachodzi jej do środka, nie umie przez to utrzymać równowagi. Mało chodzi, leży tylko na jednym boku uda, sika i bobczy pod siebie i leży w tym, za chwilę będą tam odleżyny. Dramat. A ja nie wiem jak jej pomóc
Dostałam taką zawiesinę, syrop na stawy i antybiotyk na łapkę bo to kolejny dramat. Więc mamy codziennie rano 2 leki na serce i probiotyk, wieczorem te same leki na serce, na tarczycę, antybiotyk i syrop na stawy. Do tego waga znowu nam poleciała z nieznanego powodu więc się dokarmiamy. Nie wiem czy jej małe ciałko jest w stanie znieść choć jedną chorobę więcej... Boję się... Bardzo.